28. Ruletka

188 11 47
                                    

Aether wraz z Xiao jechali autem. Co prawda blondwłosy nie był zadowolony z faktu, że po raz kolejny musi narażać swojego młodszego przyjaciela na niedogodzenia. Mimo to wyboru nie miał, ponieważ był to rozkaz służbowy zlecony przez samego Zhongliego.

Po godzinie jazdy znaleźli się w tajemniczej alejce, która oświetlona była wielkim neonowym napisem "KASYNO 24/7". Aether stanął przed drzwiami i obrócił się w stronę chłopaka.

- Zanim wejdziemy, to muszę Ci powiedzieć, byś uważał na to co mówisz. Staraj się panować nad emocjami, chociaż tobie to wychodzi bardzo dobrze.- Uśmiechnął się do niego pociesznie.- Dobra, chodźmy.

Oboje weszli do kasyna. Było tam pełno automatów do gier i stanowisk do grania w różne karcianki. Cała miejscówka była przestronna i w retro stylu. Blondyn namierzył wzrokiem przełożonego, który właśnie przeliczał pieniądze wygrane poprzez grę w pokera.

Gdy Zhongli ich zauważył, gestem dłoni zaprosił ich do stolika. Niebieskowłosy był cały spięty. Jak zwykle nie wiedział, czego ma się spodziewać. Zestresowany usiadł na wprost bruneta, a zaraz obok niego Aether. Elegancki czarny garnitur z białym krawatem, postawa mężczyzny, zapach wody kolońskiej, cygaro, które trzymał w swojej silnej dłoni, szklanka whiskey stojąca na stole, bystre spojrzenie Zhongliego i cała jego aura bardzo przytłaczała złotookiego. Swoim profesjonalnym wyglądem facet bardzo odstawał od reszty osób przebywających w lokalu.

- Jesteście punktualnie. To mi się podoba.- Powiedział poważnym i niskim tonem.- Dobrze, a więc drogi Xiao, czy mógłbyś mi proszę powiedzieć...- Zaciągnął się swoim cygaro.- Co do cholery wstąpiło Ci do głowy, by jak gdyby nigdy nic uciec?

- On po prostu...- Zaczął Aether, jednak jego szef mu przerwał.

- Nie do ciebie teraz mówiłem. Jest dorosły, daj mu się wypowiedzieć.- Jego stoicka natura teraz zamilkła. Było po nim widać, że jest co najmniej zirytowany.

- Uhm... Po prostu...- Bawił się swoim palcami pod stołem.- Nie wiem. Poczułem się urażony tym, że nikt nic mi nie mówi wprost, a to wszystko to jakaś durna gra.- Powiedzial na jednym wydechu. Zhongli wypuścił dym z ust po czym fałszywie się zaśmiał.

- Haha, urażony? O jejku, jak mi przykro.- Udawał miłego.- Wyobraź sobie, że mam na to tak wyjebane, jak na życie osób, które zabijam. Po za tym, powiedz mi, uważasz tą mafię za zabawę?- Podniósł jedną brew patrząc na niego pytająco.

- Nie to miałem na myśli.

- To powiedziałeś. W dodatku użyłeś sformułowania ,,durna gra''. Nie sądzisz, że to dość nietrafne określenie, na coś, od czego dosłownie zależy twoje całe życie?- Pretensjonalność w jego głosie była bardzo wyczuwalna.

- Ja się do mafii nie pchałem.

- Miałeś wybór.

- Ultimatum.- Syknął Xiao marszcząc brwi.

- Tak, i?

- I wypierdalaj.- Powiedział ostro, przez zaciśnięte zęby. Następnie gwałtownie wstał, szturchając przy tym stolik.

Szklanka z napojem alkoholowym zachwiała się, a niewielka ilość trunku, która wylała się na bruneta, wystarczyła, by rozwscieczyc mężczyznę.

Xiao jednak nie bardzo to obchodziło, bo śpiesznym tempem opuścił lokal. Rozejrzał się i zaczął iść w stronę miejsca, z którego tu przyszedł.

Tym razem jednak, Zhongli nie miał zamiaru pozwolić mu uciec. Wyszedł zaraz za nim, wciąż mając cygaro w ustach i chwycił go za nadgarstek.

Chłopak zdezorientowany odruchowo się obrócił. Od razu jego twarz spotkała się z zaciśniętą pięścią bruneta. Xiao zrobił kilka kroków by złapać równowagę, chwytając się za policzek.

Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz