Śmierć zawsze przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.
Moja perspektywa dziś jest niejasna, stała się zagadką dla wielu. Istnienia ginęły, a to kolejne rodziły się, jednak nikt nie znał jej rozwiązania. Pokolenia myślą i tworzą teorie; jedne bardziej zgodne z prawdą, inne mniej, a jeszcze inne są istnym stekiem bzdur. Są osoby bliskie prawdy, odgadnięcia i odszyfrowania mnie i mojej historii, lecz nadal nikt jej nie znają. Jestem jedynym przy życiu śmiertelnikiem, który posiada umiejętność ubrania w płynne słowa tych zdarzeń sprzed lat. Nie tylko mnie chciano odszyfrować, lecz również stworzenia będące jeszcze większym źródłem legend, nawet zanim przyszłam na świat. Gdy zaczęła się moja część, ich karty zostały uzupełnione nowymi tezami. Ludzie zaczęli łączyć wątki, a ja dawałam im dyskretne znaki. Mimo tego nikt się nie domyślił prawdy, nawet na przestrzeni tych wszystkich lat.
Nazywam się Nathara, lecz teraz większość zna mnie pod innymi przezwiskami: Wyklęta, Niszczycielka, Oślepiona Przepowiednia, Przeklęte Dziecie, Okrutnica, Mistrzyni Ognia i Krwi, Ciemności z Światła, Senna Podróżniczka... jest ich o wiele, wiele więcej. Na każde stopniowo, osobno zapracowałam lata temu. Chciałabym dziś opowiedzieć kilka historii, jakie przeżyłam, byś ty czytelniku się dowiedział prawdy. Moje początki zaczęły się niewinnie, lecz potem wydarzenia posypały jak lawina. Może i teraz mam dziesiątki przezwisk i nowych tytułów, ale na początku byłam po prostu Nathara. Nathara Vavire, wciągnięta w kres tajemnej wiedzy innego wymiaru, gdzie rozpoczęła się wielka wojna i ciąg setek wydarzeń, które prawie zaburzyły działanie czasu. Efekt motyla nie był jedyną tragedią, jaka miała miejsce.
Zanim zacznę opowieść, dam wam najpierw zarys mojego życia:
Od urodzenia mieszkałam w dużym i starym domu, o licznych zdobieniach i nietypowej architekturze. To był przedwojenny budynek, mający około stu lat. Stał za polami uprawnymi i starym lasem, na dosyć spokojnej dzielnicy niewielkiego miasta. Miałan tylko blisko do przyjaciółki, również ważnej w tej historii. Typowe ubocze, a dojazd do większej części trochę zajmował.
Chwilowo mieszkałam sama z ciotką, która objęła nademną opiekę. Dziadkowie mieszkali na wsi, odwiedzają nas jakiś raz lub dwa razy w roku, ojciec zmarł, gdy miałam pięć lat... a matka? Matka pewnego dnia dostała ofertę tymczasowej pracy w Czechach. Miała zarabiać na prawdę dużo. Była to forma delegacji, zaproponował to szef firmy w której do tej pory pracowała. Wyjaśniając, że to tylko na sześć miesięcy, wyjechała. Na ten okres czasu zostałam z ową ciocią. Moja rodzicielka nawet opłacała każde moje potrzeby, począwszy od wszelkiego rodzaju ubrań i jedzenia aż po rachunki z górnej części mieszkania.
Miała racje, nie działa mi się kompletmie żadna krzywda. Jednak niestety, z powodu komplikacji, ta tymczasowa praca spowodowała aż prawie dwa lata w Czechach. Musiała na dłużej wynająć mieszkanie, co też zajęło pewien czas i pochłonęło pieniądze. Jest szansa, że wróci znacznie wcześniej, ale nie jest pewna kiedy dokładnie. Było to wszystko głównie spowodowane błęden szefa, który słabo radził sobie z swoją dużą firmą. Za obietnicą sporego odszkododania i zwiększonego wynagrodzenia, zmusiła się do kompromisu. Po mimo młodego wtedy wieku zadeklarowałam, że jestem w stanie sobie z tym poradzić.
Mimo, iż to skomplikowane, i może źle wpłynąć na psychikę dziecka, udało się.
Radziłam sobie bardzo dobrze z faktem, że rzadko mam z nią w ogóle jakikolwiek kontakt. Na początku było ciężko, lecz przywykłam do zaistniałych okoliczności. W samotnych godzinach pomagała mi Hatteria i Loretta, moje przyjaciółki. W trójkę byłyśmy... praktycznie nierozłączne. Nasze charaktery się różniły, lecz to nie potrafiło zniszczyć więzi, która łączyła nas od długiego czasu. Pięciu lat, ponad.Byłam wtedy dziewczyną o jasno brązowych włosach, które były gęste i wiecznie rozczochrane. Lekko się kręciły, były zcięte trochę krócej niż do ramion. Oczy miały kolor zielono-szary, były blade, a każde ich spojrzenie było ostre.
Ubierając się preferowałam ciemne kolory, twierdząc, iż w takich czuje się najlepiej.
Młoda introwertyczka, samotniczka i sumie buntowniczka. Dosyć skromna, cicha ale jednocześnie dumna osoba. Typ osoby, który woli się zaszyć z książką i odrzucić zaproszenia znajomych.
W dniu, którym zaczyna się historia, minęło dokładnie pół roku od wyjazdu matki. Przyzwyczaiłam się wtedy do jej nieobecności.
Skończyłam piętnaście lat już w styczniu, czekałam niecierpliwie na przyszły rok, by ukończyć szesnaście. Byłam wtedy w ósmej klasie, w niej dominował zwykły rocznik, lecz też rok starszy; ja należałam do starszego o rok. W bardziej pochmurny dzień jesieni wybrałam się na poszukiwanie "zdobyczy" w lesie. Zdobyczy, czyli skarbu lasu w ramach badań na biologię, którą uwielbiałyśmy. Chodziło tu o pojedyncze kości zwierząt, kamienie, liście, odłamki kory oraz tego rodzaju wyroby natury.
Do lasu poszłam razem z przyjaciółką. Chciałam towarzystwa, by przy okazji z kimś porozmawiać. Nigdy nie przepadałam za ludźmi i hałasem, ale raz na jakiś czas nie przeszkadza mi pogawędka. Nawet wręcz pomaga, gdy trafiam na odpowiednią osobę.
CZYTASZ
Decade, część pierwsza Trylogii Nathary
FantasíaNathara kończy szesnaście lat za dwa miesiące. Wszystko byłoby w normie, gdyby nie jej zagrożeni przyjeciele, jak i rodzina. Pewnego dnia w jej życiu rozpoczyna się seria dziwnych zdarzeń, które prowadzą do jej wizji, a potem przeniesienia do innego...