Posłałam Elijahowi nieznaczące spojrzenie, a ten je odwzajemnił. Nie uśmiechnął się, na jego twarzy malowało się nieodgadnione zmartwienie. Zauważyłam znamię, pieczęć naznaczającą maga na jego szyi. Było zaczerwienione, wydłubane w skórze, jakby wypalone. Zapewne owszem, było wypalone.
Postanowiłam się nie gapić za bardzo. Przypominało mi się, jak Hatteria w wizji również słyszała głos właśnie Elijaha. Również przywołałam wspomnienie, jak jej zazdrościłam, że to ona miała wgląd w tak ważne spotkanie.Rozmowy potrwały jeszcze chwilę, zwykłe przedstawienie się. Pożegnałam Omege i Elijaha, a Eryarus wstał. Ja zrobiłam to samo, a ten zaczął mnie z powrotem odprowadzać na mury. Po wyjściu z sali narad, przy wejściu stało jeszcze kilka demonów. Wpatrywali się we mnie, dwójka ruszyła bliżej ku mnie. Eryarus idący metr przedemną powstrzymał ich jednak, po czym szedł dalej.
-Powiedziałem już, osąd zakończony. Nie ma czego szukać w sali narad.-powiedział do grupki, nawet nie patrząc na nich. Zachowywał się tak ignorancko, był tak nonszelancki, że aż się we mnie gotowało.
Tłumek zignorował jego słowa, cztery demony ruszyły za nami niczym reporterzy chodzący za światowymi gwiazdami.
-Co się dzieje z grupą śmiertelników misji?-spytała jedna demonica, a ja starałam się ignorować pytanie i iść za Eryarusem, udając, że nic nie słyszę.
-Widziałaś już Revenanta? Poczułaś jego mrok, czy na razie nie wiesz, z czym się mierzysz?
Kolejne pytania, starałam się ich ciągle unikać. Jednak moje serce waliło szybko. Chciałam nie zwracać uwagi na drażniącego mnie Eryarusa, do tego tych wszystkich gapiów.
-Jaki Król Achoulus ma stosunki w twoją stronę? Gardzi tobą, unika cię, czy ma cię za swojego zwierzaczka?-znów pytanie. Westchnęłam ostro, ruszyłam szybciej za przybocznym.
-Jakby chciał, to by mnie unikał. Nikt go nie zmusza do rozmów ze mną.-syknęłam, a Eryarus milczał. Mimo to wiem, że nie jest zadowolony z tego, że udzieliłam komuś jakiejkolwiek odpowiedzi.
-Jesteś na prawdę wybrana? To prawda?
-Tak.-odrzekłam ostro, z niechęcią.
-Jesteś na to zbyt młoda, to jest niemożliwe. Jeszcze blada i zimna jak lód, pewnie tylko ciągle chorujesz, tak jak reszta twoich.
-Nie mam anemii.-szybko ucięłam. Potem dwa demony na raz zaczęły zadawać pytania, ale z Eryarusem odcięliśmy im drogę. Weszliśmy do innej części twierdzy, która jest bardziej prywatna dla doradców. Zatrzasnęliśmy za sobą drzwi, gubiąc wypytujących. Byliśmy już w ciszy, bez gapiów. Przyboczny westchnął ciężko.
-Mogłaś nie odpowiadać im, tylko zachęcasz ich do ciągłego wypytywania.-podjął cicho.
-Przepraszam.-odparłam szeptem, ponieważ nie mogłam wymyślić nic stosowniejszego co do niego. Nie chciałam też kontynuować rosnącego napięcia konfliktu między nami. Chciałabym rozluźnić atmosferę, uciąć nerwowość miedzy nami jak nożem. Rzadko zmuszam się, by przepraszać. Nie lubię przyznawać, że nie mam racji lub zrobiłam coś źle.
Oboje przemilczeliśmy dobre pół minuty. Eryarus stał w cieniu pomieszczenia. Z grymasem wymalowanym na twarzy, spuścił wzrok.
-Czasami trzeba przepraszać ważniejszych od siebie, ale ty zdecydowanie powinnaś unieść głowę do góry i pokazać, że nie uginasz się łatwo.-brat Elijaha poprawił mnie, a ja westchnęłam cicho i pokręciłam głową.
-I tak rzadko przepraszam, ale w tym przypadku brak szacunku do wyższej rangi według mnie jest szczytem arogancji. Arogancji, nie tylko... egoizmu, ignorancji w ich stronę.
-Nikt tutaj nie jest do końca czysty, młoda Natharo.-przerwał mój monolog spoglądając na mnie, po czym z cienia ruszył dalej, w stronę następnego korytarza. Poszłam za nim.
-Nie rozumiem. Co masz na myśli? Kto nie jest czysty?-spytałam, nadążając za jego szybkim i zwinnym tempem.
Brak odpowiedzi.
Zaczynam kontynuować.
-O co ci znowu chodzi? Wiem, między nami jest konflikt, ale...
-Nikt tu nie jest idealny, nie rozumiesz? Każdy ma coś czarnego na koncie, w każdym kryje się arogancja. Nawet w tobie się odnajdzie. Nie wymieniaj swych rang przy przedstawianiu się, tylko pozwól, by sami je z czasem poznali! My, demony to robimy, ale ty musisz to udowodnić, a nie powiedzieć pusto. Chcesz zyskać szacunek demonów? To trzeba pokazać swoje miejsce. Z granicami, ale trzeba. Lud Pustki ci zaufa z czasem. ZOBACZĄ, a nie usłyszą, że nie kłamaliśmy i jesteś wybrana.-odparł z krzywym uśmiechem, jego głos był szyderczy. Byłam za nim krok w krok, a on mówił dalej.
-Konflikt? Nie ma żadnego konfliktu. Jest tylko brak sympatii jakim cię darzę. Nie ukrywam, że nie podobasz mi się z wielu powodów. Nie jestem w stu procentach pewien, czy zabranie cię tu to dobry pomysł. Ale za to wiem jedno: jesteś wybrana, i trzeba ci jakoś zaufać.-Eryarus przywołał mój komentarz o naszym sporze. Niby nie ma problemu, ale ja wiem swoje. Nie zapomnę, jak mnie podduszał. Jak z obrzydzeniem rzucił mną o podłogę, jakgdybym była nic nie znaczącym śmieciem. Za co mi to robił? Nie wiem. Nie każdy we mnie wierzy, nie każdy tak sobie mnie wyobrażał. Jemu może nie podobała się moja kolejność działan w Greyhollow, ale to go nie usprawiedliwiało. W prawdzie nadal czuję zimne ostrze jego kosy przy mojej szyji.
-Moglibyśmy to zakończyć, wiesz o tym. Nie chcę kolejnych problemów.-powiedziałam, mijając strażnika kwatery Omegii.
-Nie ma czego kończyć. Nie widzę takiej potrzeby.-wydawało się, że Eryarus nie chce już dłużej ciągnąć dyskusji. Udawał, że problem nie istnieje. Gardził mną.
![](https://img.wattpad.com/cover/339023729-288-k298458.jpg)
CZYTASZ
Decade, część pierwsza Trylogii Nathary
FantasiaRównoległy wymiar, demony, wygnany następca tronu, zaginiony artefakt oraz przepowiednia. O tym właśnie w krótkim czasie dowiaduje się prawie szesnastoletnia Nathara Vavire, która po serii dziwnych i połączonych zdarzeń doznała pierwszej wizji. Cien...