Rozdział 16. -Norma-

22 5 2
                                    

Wczorajszy dzień był bardzo udany.

Wykazałam swoją lojalność, dostałam księgę, dowiedziałam się wiele o moim przeciwniku i historii, otrzymałam dostęp do Greyhollow.
Owszem, do Greyhollow dostanę się dopiero za jakiś czas, po raz pierwszy na pewno pod okiem Pożogi. Dopilnuje ona tego, że będę bezpieczna i oprowadzona po tym specyficznym mieście.
Nie jest to bezpieczne miejsce, należy zachować tam respekt, ostrożność, trzeba przestrzegać określonych zasad panujących w mieście i mieć świadomość z tego, czym ono jest.

Mam wiele do nauczenia się, to prawda.

Czuję ekscytacje, odkąd usłyszałam o Greyhollow, wyobrażam je sobie jako bardzo ciekawe miejsce. Demoniczne miasto, muzea, sklepy z nielegalnymi, magicznymi truciznami i przedmiotami, arystokracja Pustki, ludzie, demony, stwory i inne istoty.

Później jeszcze, Pożoga mi obiecała szkolenie, a kiedy nabiorę doświadczenia w zakresie walki i poznam Greyhollow, przedstawi mnie przybocznym Achoulusa.

...

18 listopada 2021. Poniedziałek. Mija dokładnie jedenaście dni od początku tego wszystkiego.

Dzisiaj poszłam normalnie do szkoły. Rano lekko bolała mnie głowa, jak się domyśliłam, był to skutek długiego fizycznego przebywania w innym wymiarze. Nie byłam przyzwyczajona.

Klasycznie, ubrałam czarne bojówki, dużo łańcuchów, naszyjnik z autentyczną czaszką kruka, oraz czarną koszulkę.
Dotarłam piechotą do szkoły. Jeszcze raz spojrzałam na żółty budynek, po czym wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi prowadzące do tego zoo.

Dlaczego zoo? Już tłumaczę. Dzieci biegające gdzie popadnie, młodzież udająca dorosłych, którymi nie są. Faceci palą gdzieś za szkołą, upijają się jak gdyby miało to pokazać, jacy to nie są wspaniali i dojrzali. Wszyscy, co do jednego zachowują się jak zwierzęta. Trudno mi uwierzyć, że takie osoby mają normalne, własne życie. Nie jestem taka, jak wszyscy w tym miejscu. Różnię się od nich wieloma cechami. Powoduje to niechęć do pozostałych. Przebywając w tym budynku, czuję się jak w pieprzonym zakładzie karnym dla nieletnich kryminalistów.
Jakby to zachowanie... jakby miało to coś zmienić w ich życiu... nie rozumiem.

Weszłam na zaludniony korytarz. Byli tam różni ludzie. Dzieci i młodzież.
Szybko poszłam do szatni przebrać buty. Z niechęcią rozwiązałam czarne glany, by założyć zwykłe buty.
Kiedy już to zrobiłam, zamknęłam szafkę. Do szatni weszła Hatteria. Od razu spojrzałam na nią, wstając z podłogi.
-Ej, stara.-syknęłam cicho. Hatteria marszcząc brwi spojrzała na mnie.
-Też mam interes.-odpowiedziała mi.
-Dajesz.-ponaglałam, niestety wydawało mi się, że zaraz zabrzmi dzwonek na lekcję.
-Zaraz lekcja, na następnej przerwie...
-Nie, czekaj.-przerwałam jej, rozejrzałam się czujnym okiem dookoła, czy nikt nie słyszy. Szatnia była pusta.
-Pójdziemy na lekcji do łazienki, powiemy że... źle się czujesz, lub że musisz popukać do klas w poszukiwaniu czegoś... albo że zgubiłaś telefon na terenie szkoły i musisz znaleźć bo inaczej matka cię zamorduje... cokolwiek!-wyszeptałam ostro.
-Wtedy pod pretekstem wszystko opowiesz.-dodałam. Hatteria nie do końca przekonana spojrzała mi głęboko w oczy.
-Niech ci będzie. Tak zrobimy, ale... ty to mówisz. Teraz lekcja z Larsą, wiesz jaka ona jest.-także zaczęła szeptać.
-Dobrze.

...

-Proszę Panią...-wyszeptałam, kiedy pod początek lekcji u boku Hatterii podeszłam do biurka pani Larsy. Kobieta zmierzyła nas surowym spojrzeniem. Uznałam, że mam mówić od razu.
-Hatteria zgubiła telefon na terenie szkoły, wypadł jej z plecaka. Musimy go teraz znaleźć, boimy się że ktoś go ukradnie. Możemy wyjść? Obiecuję, że nadrobimy zaległości z lekcji...
-Idźcie. Zejdźcie mi z oczu.-rzekła bez entuzjazmu Larsa, przerywając. Chyba miała gorszy dzień. Musiał jej nie pasować pomysł puszczenia dwóch uczennic na korytarz w trakcie lekcji.
-Dziękujemy.-skinęłam głową, prowadząc Hatterię do wyjścia z sali.
Wyszłyśmy z klasy, w której czułam ciekawski wzrok pozostałych.
Z ulgą zamnknęłam za sobą drzwi.
Szłyśmy już w dół po schodach. Nagle z tyłu, na cichym korytarzu usłyszałam jak ktoś biegnie. Z końca korytarza wyłoniła się Loretta i Connor. Zatrzymałyśmy się w połowie schodów, i spojrzałyśmy za siebie.
-Słuchajcie! Loretta wyjaśniła mi sprawy z tą całą Pustką, chcemy pomóc.-rzekł Connor, jego długie, rozczochrane, brązowe włosy opadły na oczy, zakrywając je.
-Hatteria mówiła mi pod koniec przerwy, że tak na prawdę idziecie mówić o Pustce.-Loretta wytłumaczyła, skąd o tym wie.
-Postanowiłam więc zciągnąć tu twojego przyjaciela, Natharo. Możemy się wam przydać.-uśmiechnęła się Loretta, poprawiając okulary na twarzy.
-No, no... dzięki.-odwzajemniłam uśmiech. Connor i Loretta dołączyli do nas, miałam nadzieję, że oficjalnie zostaną moimi sojusznikami i dołączą do misji.
Nasza czwórka po cichu weszła do łazienki. Sprawdziłam, czy nikogo nie ma w kabinach.
Łazienka z boku, po lewej stronie miała ścianę przeszkoloną. Po prawej były trzy umywalki i lustro. Za ścianą stała stara szafa woźnej i kilka kabin. Ściany wyłożone były przestarzałymi, białymi płytkami.
Usiadłam na parapecie, a obok mnie Hatteria. Connor przystanął pod ścianą, Loretta obok umywalki stała z założonymi rękami.
-Oddaję ci głos. Mów, co cię zaniepokoiło.-z uśmiechem zwróciłam się do Hatterii.
-No więc... ostatnio miałam trzy sny. Coś mówi mi, że jedna wizja nie została zesłana przez te dobre demony Pustki.-wytłumaczyła.
-Chciałabym dodać, dla niewiedzących, że przebywanie w Pustce i otrzymywanie wizji to nie to samo. Do Pustki przechodzisz prawie że fizycznie, masz pełną świadomość ze swoich działań, ponieważ jesteś w innym świecie. Wizja to swego typu sen, nad którym masz małą kontrolę, albo nie masz wcale. W wizjach ukazywana jest przyszłość lub przepowiednie.-przerwałam jej. W między czasie Connor i Loretta patrzyli na mnie z powagą. Hatteria podziękowała za moją wypowiedź skinieniem głowy.
-Dobrze... zaczynając, obudziłam się...

Decade, część pierwsza Trylogii NatharyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz