W szpitalu spędziłam prawie miesiąc zanim przekonałam Bruna do zabrania mnie do Los Angeles. W końcu się zgodził kiedy usłyszał że to nie zagraża mojemu życiu i zdrowiu. Chłopcy codziennie mnie odwiedzali, przynosili słodyczę i moje ulubione jedzenie. Dbali o mnie a przynajmniej starali się dbać. Nawet Bruno często do mnie przychodził a to do niego nie podobne.
W końcu samolot wylądował, jestem już w moim mieście, jestem w LA. Tu gdzie jest mój dom i moi przyjaciele..... Moje miejsce na ziemi. To tu chce żyć i tu chce umrzeć. Tu będę tak na prawdę szczęśliwa. Kocham to miasto.
Miasto Aniołów
Wysiedliśmy, wzięliśmy bagaże i ruszyliśmy do samochodów. Nie mogę sama kierować bo jestem za słaba, przynajmniej tak mówił lekarz. Wsiadłam do samochodu Dylana na miejscu pasażera, pozostali jadą z drugim samochodzie. Droga do domu zajmie nam około dwadzieścia maksymalnie trzydzieści minut. Gadałam z Dylanem o wszystkim i o niczym, wyjaśnił mi sytuację jaka panuje w gangu. Podobno wszyscy się o mnie martwią, jakie to miłe.
Chyba zwrócę śniadanie.....Albo nie, nie jadłam śniadania, ani obiadu. Nic nie jadłam. Dobrze że chłopcy nie wiedzą. Zamordowali by mnie. Cholera. Jeszcze czeka mnie rozmowa z Brunem bo Dylan ma pewno mu powiedział że głodziłam się u brata. Muszę zainwestować w nagrobek.
Samochód zatrzymał się, dojechaliśmy. Szybko wysiadłam i poszłam do domu. W końcu jestem tu gdzie powinnam. Po chwili chłopcy przynieśli swoje jak i moje walizki. Nic się tu nie zmieniło, dalej jest tak samo pięknie i ekskluzywne jak przed moim wyjazdem. Nie było mnie tu trzy miesiące. Myślałam że będzie coś zmienione albo zbite a tu wszystko tak jak było. Z uśmiechem poszłam w stronę drzwi prowadzących do garażu, widziałam jak Luka lekko się denerwuje widząc to i szeptał coś do Dylana i Asher'a. Oni zaczęli się cicho śmiać.
Weszłam do garażu.
Nie wierzę. Mój samochód, moje Maserati. Moje piękne, czarne, drogie, luksusowe Maserati. Jest porysowane. Ma wielką rysę od drzwi aż po tylny zderzak. Szybko poszłam do salonu, Dylan i Asher siedzieli na kanapie a Luka nie było z nimi.
Nie musiałam pytać, niebieskooki szybko wyjaśnił że Luka uciekł na górę. Asher siedzący obok niego zaczął się śmiać że kupią mu miejsce na cmentarzu.
Szybkim krokiem poszłam na gorę szukać winnego. Nie było go w pokoju więc chciałam iść do gabinetu Bruna. Gdzie bym go nie szukała? W pokoju Dylana.
Weszłam do pokoju wymienionego wcześniej osobnika. Luka siedział przy biurku, popatrzył na mnie a w oczach był lekki strach.
-Jak mogłeś porysować mój samochód?- powoli do niego podeszłam.
-To nie moja wina, to we mnie uderzono.... Kierowca był pijany- wyjaśnił.
Jego tłumaczenia są nudne i takie przewidywalne. Z jakiej racji on wogóle ruszał mój samochód..... I to Maserati.
-Po chuj był ci mój samochód- patrzyłam na niego wściekła.
-Ja tylko, no...chciałem się przejechać- spuścił głowę.
Westchnęłam i popatrzyłam na przyjaciela. Dobra pierwsza fala gniewu minęła.
-Zapłacisz za naprawienie tego- warknęłam i poszłam na dół.
Usiadłam na kanapie obok Dylana opierając się o jego ramię, objął mnie lekko się uśmiechając.
Tak bardzo za tym tęskniłam za tym miastem, domem i przyjaciółmi. Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż oni. Bardzo ich kocham.
![](https://img.wattpad.com/cover/335965377-288-k216598.jpg)
CZYTASZ
Dark Angel
ActionLiliana dziewczyna która uciekła od brata i jego przyjaciół którzy się nad nią znęcali.....zamieszkała w Los Angeles z obcymi ludźmi którzy stali się dla niej wszystkim, pomogli jej z uzależnieniami. W końcu była szczęśliwa ale wszystko kiedyś się k...