12

104 10 1
                                    

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Byłam związana, leżę na jakimś materacu, jest mi zimno. Nie mogę się ruszyć przez mocno zawiązane sznury na rękach i nogach. Nie wiem gdzie jestem a ostatnie co pamiętam to to  że Dragon się dowiedział kim jestem i że Etan coś mi podał. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, to chyba jakiś opuszczony magazyn albo dość duża piwnica. Chuj wie gdzie mnie zabrał.

Usłyszałam jakieś kroki, przekręcanie kluczyka w drzwiach a potem ktoś wszedł. Nie wiem kto...albo Dragon albo któryś z jego ludzi. W każdym razie nikt kto by mi pomógł. Patrzył na mnie chwilę a potem wyszedł. Ale nie zamknął drzwi.

Ktoś zapalił światło, szybko zamknęłam oczy bo mnie oślepiło. Minęło trochę czasu zanim przyzwyczaiłam wzrok do światła. Spojrzałam na ludzi którzy weszli do pomieszczenia, jednego rozpoznałam a drugiego nie. Dragon podszedł do mnie z lekkim uśmieszkiem. Kucnął blisko mnie i patrzył na moją twarz.

-Kto by pomyślał że Dark Angel to taka mała i słaba dziewczynka- powiedział spokojnie.

-Gdybym była słaba nie była bym tym kim jestem- stwierdziłam lekko rozbawiona. Chciał mnie poniżyć ale nawet tej sytuacji nie mogłam mu na to pozwolić.

Lekko się zaśmiał, on i jego kolega. Dragon sięgną do kieszeni i wyjął nóż.

-Zaraz ci udowodnię jak słaba jesteś- pogłaskał mnie po głowie- obiecuję że będzie bolało- dodał z uśmiechem.

Lekko się spięłam słysząc jego słowa ale nie chciałam żeby to zauważył. On patrzył na mnie z satysfakcją ale nie stuprocentową. On chciałby zobaczyć w moich oczach strach, chciałby usłyszeć jak proszę o litość. Niestety to nie w moim stylu. Tego się nie doczeka. Chodźby nie wiem co mi robił

Powoli przyłożył nóż do mojego ramienia i zaczął robić rany, były blisko siebie, robił je w miarę głębokie ale chyba nie powinno być blizn. Zacisnęłam zęby by nie wydać z sobie dźwięku. Zaczęłam w myślach liczyć rany które mi robił. Na piętnastej przestał. Przysunął się do mojego drugiego ramienia i robił to samo. Po chwili obie ręce miałam we krwi a on się uśmiechał. Nie płakałam choć miałam łzy w oczach. Tak cholernie bolało.

Patrzył na mnie jakby się zastanawiał czy już teraz zaczął mnie męczyć z grubej rury czy jeszcze bawić się w kotka i myszkę. Dragon zastanawiał się tylko przez chwilę. Teraz zaczął nacinać mi uda. Już po chwili były czerwone od krwi. Szybko mrugałam żeby się nie popłakać. Widziałam zadowolenie w jego oczach, czerpał satysfakcję z tego co robił. Potem nachylił się do łydki i zrobił rany ale nie były to kreski lecz coś innego.

Gdy sama robiłam rany czułam ulgę... Gdy on je robił czułam tylko ból. Psychiczny i fizyczny.

Zemsta to coś przyjemnego ale trochę bezsensownego, jakby to nie przywróci życia jego żonie a on i tak chce mnie zabić. W sumie trochę go rozumiem   ale trochę przesadza. Ja się na bracie i jego znajomych nie mściłam a wystarczyło jedno moje słowo by przeszli na tamten świat. Wciąż jedno wystarczy.

Moje rozmyślenia przerwał głos Dragona, mówił coś do jakiegoś Franka. Nie do końca wiem co bo starałam się ignorować tego drugiego typa. Spojrzałam na Dragona który odłożył zakrwawiony nóż na stolik który dopiero teraz zauważyłam. Przez chwilę po prostu na mnie patrzył a potem wystawił rękę.

Po chwili ten drugi którego do tego pory ignorowałam coś mu podał. Jak się okazało był to jakiś woreczek . Uśmiechnął się i złapał za ramię które dalej krwawiło. Położył mnie tak żeby było mu wygodnie się nade mną znęcać. Zacisnęłam zęby na kocu na którym leżałam.

Nie wierzyłam co było w woreczku dopóki nie posypał mi tym rany na ramieniu. Sól. Dragon posypał moje rany solą. Miałam w oczach łzy, zaczęłam szybko mrugać żeby nie popłynęły po policzkach ale było to bez celowe. Po chwili czułam piekielny ból, czułam jak drobinki soli opadają na moje skwerze rany. Zaczęłam krzyczeć i bardziej zaciskałam zęby. moje policzki robiły się już mokre, ból był nie do zniesienia, już nie mogłam powstrzymywać łez.  Krzyczałam zdzierając sobie gardło .

Miałam wrażenie że traw to godzinami. Że przestanę czuć ból dopiero jak umrę....tak właśnie będzie. Dopiero śmieć uwolni mnie od bólu. Ze łzami w oczach patrzyłam na Dragona który dobrze się bawił znęcając się.

-Podaj mi imiona i nazwiska Widma i reszty- powiedział spokojnie odkładając stygnący nóż.

Potrzebowałam chwili by wrócić do siebie po tym robił. Patrzyłam na niego milcząc przez chwilę.

-Nie powiem ci, spieprzaj- warknęłam.

Pokręcił lekko głową. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, zastanawiał się co robić żeby sprawdzić mi jak najwięcej bólu ale tak żebym jak najdłużej żyła. No tak wyciągnięcie ze mnie informacji będzie trudne......wręcz niemożliwe.

-Powiesz- stwierdził pewny siebie- Albo zrobisz to teraz i po prostu cię zabiję albo będziesz milczeć i wydusze to z ciebie siłą- wyjaśnił spokojnie Dragon.

Ten idiota myśli że wydam przyjaciół. Bruno, Dylan, Asher i Luka pomogli mi gdy tego potrzebowałam. Oni dali mi dach nad głową, pomogli z uzależnieniem i z tym że się głodziłam, nie odrzucili mnie, dali wszystko, to gdzie  jestem i   to kim jestem zawdzięczam im. Nie wydam ich Dragonowi....najwyżej będę cierpieć. Jestem lojalna wobec przyjaciół.

Mimi wielkiego bólu zaczęłam się śmiać. Patrzyłam na niego a potem na jego przyjaciela z rozbawianem.

-Nic ci nie powiem śmieciu- warknęłam- Nigdy ci nie powiem - dodałam patrząc w jego brązowe oczy.

Spoliczkował mnie. Złapał za bluzkę i posadził by znowu uderzyć w twarz. Walnęłam głową o beton. W moich oczach od razu było pełno łez ale próbowałam je powstrzymać, znów bez skutecznie. Dragon szybkim ruchem znowu mnie posadził. Spojrzałam na miejscem w które upadłam, była tam krew......miałam rozbitą głowę a on nie odpuszczał. Kolejne uderzenie, potem następne i następne. Leciała mi krew z nosa i wargi. Splunęłam krwią pomieszaną ze śliną. Ten efekt chyba go zadowolił bo przestał.

Po moim policzku popłynęła łza ale sądzę że nie była widoczna. Dragon chyba się znudził bo wstał i poszedł do drzwi mówiąc swojemu koledze żeby opatrzył moje rany bo nie mogę tak szybko zdechnąć.

Frank podeszedł do mnie z apteczką w ręce. Nie patrzył na mnie jak na wroga wręcz przeciwnie.... Chyba było mu mnie szkoda. Widać było że boi się swojego szefa. Frank nie chciał mnie krzywdzić ale ewidentnie boi się mi pomóc.

Rozumiem szanowanie szefa ale żeby się bać. U mnie w mafii to tylko Bruna się boją bo on nie okazuje emocji i nie można przewidzieć co zrobi a z innymi każdy ma przyjacielski kontakt.

Nalewał wody utlenionej na waciki i oczyszczał moje rany. Za każdym razem lekko zaciskałam zęby żeby nie wydać z siebie dźwięku.

Zajęło mu to z pół godziny a potem po prostu sobie poszedł i zgasił światło.

A więc zostałam sama ze sobą w ciemnym pomieszczeniu.

Cisza. Nie słyszałam nic poza biciem własnego serca i przyspieszonym oddechem.
Cisza. Kiedyś tak jej pragnęłam a teraz tak bardzo chciałam ją przerwać.
Cisza. Coś czego nie miałam gdy chciałam a mam gdy nie chce.

Dark Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz