5

127 10 0
                                    

Pierwszy dzień nad morzem zapowiadał się nudno. Mieliśmy o jedenastej iść nad wodę,a cztery godziny później na obiad potem na zakupy i do domu na kolację.

Do wyjść na plaże zostało trzy godziny. Wyszłam z pokoju, byłam już ogarnięta. Weszłam do kuchni,otworzyłam lodówkę i wyjęłam mały jogurt. Otworzyłam i patrzyłam z niechęcią. Przez tydzień kiedy tu jestem zjadłam jeden porządny posiłek. Ale muszę zjeść cokolwiek...nie chce znowu okłamać chłopców że jadłam. Tak nie lubię ich okłamywać.

Wiem to głupie. Nie lubię a to robię. Wiem że to złe ale mi to nie przeszkadza. To nie tak że mi to nie przeszkadza...Ja po prostu nie umiem powiedzieć im prawdy. Będą rozczarowani. A Bruno przestanie mi ufać. Tak się boję że go zawiodę.

Powoli zaczęłam jeść jogurt. Usłyszałam dzwonek telefonu. Dzwonił Dylan. Nie odebrałam.

Do Dylanek👿:
Jem i nie mogę odebrać ❤️

Od Dylanek👿:
Wyślij zdjęcie.

No go do reszty pojebało. Mam dość jego kontroli. Codziennie tylko wysyłam mu zdjęcia że jem. Znaczy zdjęcia jedzenia którego nie jem.

Zobaczyłam tosty. Pewnie któryś z chłopców sobie zrobił. Wstałam zrobiłam tego zdjęcie i wysłałam mu.

Do Dylanek 👿:
Zadowolony?

Od Dylanek 👿:
Nawet nie wiesz jak bardzo.
Tęsknie za tobą mała Lili.

Do Dylanek 👿 :
Też tęsknie. Pozdrów tam chłopców.

Od Dylanek 👿:
Jasne. A teraz żegnaj. Telefon mi pada.

Do Dylanek 👿:
Paaa

Położyłam telefon na blacie. Dojadłam jogurt. Wyrzuciłam puste opakowanie, poszłam do salonu. W salonie był tylko Matt. Patrzył na mnie przez chwilę a potem wstał i do mnie podszedł.

Odruchowo zaczęłam się cofać. Ja robiłam kroki do tyłu a on nie odpuszczał. Każda droga ucieczki kiedyś się kończy, moja też się skończyła. Uderzyłam plecami o ścianę. Znowu mam przed oczami to co działo się lata temu.

Ten stał już przede mną. Patrzył na mnie z góry na twarzy miał wredny uśmiech.

-Wiedziałem że dalej się mnie boisz- stwierdził. Mówił cicho, powoli i spokojnie tak jakby chciał mnie nastraszyć. Udało mu się.

-Nie boję się ciebie Matt. Bałam się kiedyś- wyprostowałam się, chciałam go odepchnąć ale nie chciałam go dotykać.

Uniósł rękę i bardzo powoli złapał mnie za szyję. Docisnął do ściany, zaczął dusić. Patrzyłam na niego ze strachem w oczach a on na mnie z satysfakcją.

-Nie boisz się?- warknął.

Już ledwo oddycham, za mocno ściska moją szyję. Złapałam jego dłoń, próbowałam poluzować jego ścisk ale on tylko mocniej zaciskał.

-Puść proszę- szepnęłam ze łzami w oczach- Tak boję się- przyznałam mu rację.

Zobaczyłam błysk w jego oczach. Puścił mnie odsuwając się na bok tak żeby upadła na podłogę a nie na niego.

Klęczałam na podłodze. Złapałam się za szyję, brałam szybkie głębokie wdechy. Uniosłam głowę. Patrzyłam prosto w jego zielone oczy.

Kucnął by nasze twarze znalazły się na równym poziomie.

-Oczywiście że się boisz. To co ci zrobiłem stworzyło traumę której nigdy się nie pozbędziesz- uśmiechnął się, zaczął gładzić mój policzek.

Dark Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz