Siedziałam przed nim ze spuszczoną głową. Bruno właśnie skończył powtarzać jaka byłam nie odpowiedzialna i że się zawiódł. Wiedziałam to bez rozmowy z nim ale widziałam że mnie to nie ominie. Gdy skończył temat moich rąk zaczął gadać o odżywianiu się. Jego lodowaty ton czasami przyprawiał mnie o ciarki. Bawiłam się palcami nie widząc co ze sobą zrobić.
Bruno westchnął cicho i zamilkł. Wstał i okrążył biurko, udział w fotelu obok mnie.
-W środę Dylan zawiezie cię do ośrodka- poinformował mnie.
Do moich oczu napłynęły łzy na samo wspomnienie odwyku. Nie miałam ani siły ani odwagi żeby prosić go o danie mi szansy bez jechania tam....A poza tym i tak by się nie zgodził.
Lekko kiwnęłam głową pokazując że rozumiem to co do mnie mówił.
-Wiesz że nie robię tego żeby zrobić ci na złość. Chodzi mi tylko o twoje dobro - dotknął mojego ramienia a ja lekko uniosłam załzawione oczy.
-Wiem- mruknęłam cicho.
Wytarłam łzę która leciała po moim policzku. Spojrzałam na Bruna, jego twarz nie była taka objęta jak zawsze, mogłam bez problemu zobaczyć troskę w jego oczach. Rozłożył ramiona. Szybko też się podniosłam i wtuliłam się w niego,objął mnie i głaskał po plecach.
Otrzymanie od niego odrobiny czułości jest tak rzadkie że nie chciałam odpuścić przytulenia się do niego. W jego ramionach czułam się stabilnie, czułam że mam w kimś oparcie i zawsze mogę do niego iść po pomoc.
Wydaje mi się że jemu też nie śpieszyło się do zakończenia tej czułości ale w końcu się odsunął przez co zrobiło mi się trochę smutno.
-Zobaczysz szybko minie- popatrzyłam w jego niebieskie oczy które znowu nie wyrażały emocji.
- Będzie się dłużyć jak cholera- lekko się uśmiechnęłam.
-Racja- jego kąciki ust też lekko się uniosły- muszę wracać do pracy- odwrócił się i wrócił na fotel.
-Pracoholik- mruknęłam.
Spojrzał na mnie nie zadowolony moim komentarzem. Wyszłam z jego gabinetu zanim się odezwał.
Dziś poniedziałek a w środę jadę. Nie sądziłam że tak szybko będę musiała wyjechać na tak długo. Przez przynajmniej dwa miesiące będę na tym jebanym odwyku. Ominą mnie Bruna dwudzieste ósme urodziny Bruna które są za tydzień czyli czwartego kwietnia i urodziny dwudzieste piąte urodziny Luka które są piętnastego maja.Posmutniałam na myśl że ominą mnie urodziny ważnych dla mnie osób ale niestety musiałam się z tym pogodzić. W końcu to odwyk bez przepustek czy czegoś tam. W każdym razie nie będę mogła nawet złożyć im życzeń.
Zamiast do salonu skąd zabrał mnie przyjaciel poszłam do pokoju by zacząć się pakować. Sięgnęłam po torbę i zaczęłam układać w niej ubrania, bluzy, koszulki, spodnie. W pewnym momencie mój wzrok padł na naszyjnik z serduszkiem który kiedyś dostałam od Liam'a. Nie nosiłam go od czasu pogrzebu bo bałam się że go zniszczę lub zgubię. To ostatnie co mi po nim zostało poza wspomnieniami i zdjęciami.
Jutro pojadę na cmentarz żeby go odwiedzić, dawno mnie tam nie było a skoro mam być poza domem kolejne dwa miesiące to dobrym pomysłem jest pojechanie tam. Mam nadzieję że nie dostanę ataku panki jak ostatnio.
Włożyłam ostatnią rzecz do torby i położyłam się na łóżku. Może wezmę ten naszyjnik ze sobą. Albo nie...jeszcze ktoś mi go ukradnie albo sama go zgubie. To najcenniejsza rzecz jaką mam i nigdy nie chce tego tracić.

CZYTASZ
Dark Angel
AcciónLiliana dziewczyna która uciekła od brata i jego przyjaciół którzy się nad nią znęcali.....zamieszkała w Los Angeles z obcymi ludźmi którzy stali się dla niej wszystkim, pomogli jej z uzależnieniami. W końcu była szczęśliwa ale wszystko kiedyś się k...