" I nie ważne jak bardzo gorące uczucie między wami wybuchło. Czasami nawet ono nie jest wystarczające by stanąć ramię w ramię przeciwko całemu Światu."
***
Ewa - Szwajcaria
Noah tak jak się spodziewałam, otoczył mnie opieką. Tuż przed moim wypisem oświadczył mi, że zabiera mnie do siebie. Oczywiście przez cały ten czas utrzymywałam pozory, że wcale nie jestem z tego względu zadowolona. Tłumaczyłam się tym, że nie chce być dla nikogo ciężarem w mojej "obecnej sytuacji". Jednak mężczyzna był nie ugięty w swojej decyzji co oczywiście było mi cholernie na rękę. Okręciłam go sobie wkoło małego paluszka i zdawałam sobie z tego sprawę.
Zajmowałam jeden z pokoi gościnnych w jego posiadłości, znajdujących się zaraz obok drzwi prowadzących do jego sypialni. Stwierdził, że to w ramach ostroznosci o moje zdrowie po wypadku. Ja wiedziałam swoje. Przez te dwa tygodnie spędzone w szpitalnym łóżku, Noah zdecydowanie się zbliżył do mnie. A przynajmniej tak mu się wydawało. Mężczyzna nie zaprzeczalnie należal do grupy przystojnych osobników. Co współgrało również z jego charakterem. Zapewnie gdyby nie moja chęć zemsty i pewna osoba będąca w Polsce, mogłabym pokusić się o zaspokojenie własnych pragnień. Miał skubaniec predyspozycje do rozkochiwania w sobie kobiet. Jednak ja nie byłam jedna z nich. Byłam płatnym zabójcą, a Noah był jedynie moim kolejnym zleceniem. Chociaż pierwszy raz musiałam przyznać sama przed sobą, że w jakimś stopniu nawet go polubiłam. Ale tu nie chodziło o jakąkolwiek sympatię, a o życie które niebawem będzie z niego ulatywać. Stałam się potworem z wielką ilością krwi na swoich dłoniach i zdawałam sobie z tego sprawę. Jednak cos za coś. Prawda? A chęć zemsty na tych skurwielach z mojej przeszłości przyćmiewało wszystko inne.
Usłyszałam krótkie pukanie w drzwi od mojego pokoju by po chwili w odbiciu lustrzanym ujrzeć wychylającego się lekko blondyna ubranego w pięknie skrojony granatowy garnitur z czerwonym obszyciem. Wyglądał w nim kusząco i dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Noah nie należał do skromnych osób.
- Gotowa? - kiedy jego oczy zatrzymały się na mojej osobie, momentalnie wstrzymał swój oddech, a oczy przybrały ciemniejszej barwy.
Wiedziałam dobrze co było tego powodem. Wyglądałam jak marzenie każdego stąpającego mężczyzny na tej ziemi. Satynowa sukienka koloru pudrowego różu luźno spływała po moim nagim ciele. Sięgała prawie do ziemi. Jednak przy każdym moim kroku, idealnie odsłaniały się moje nogi. Dzięki rozcięciom po obu stronach sięgających aż do mojego wcięcia w tali, moja sylwetka jeszcze bardziej kusiła do grzechu. Jedynie pojedyńcze, złote łańcuszki łączyły materiał, chroniąc przed całkowitym odsłonięciem mojego ciała. Doskonale wiedziałam, że wyobraźnia stojącego w progu mężczyzny zaczela pracować na wysokich obrotach. Zdradzały go poszerzone źrenice i mocno chodząca gdyka przy przełykaniu śliny. Umyślnie wybrałam taka a nie inną sukienkę. Świadomość, że pod nią jestem cała naga robiła z jego mózgu pieprzona papkę. Efekt uzyskany.
- Pomógłbys mi jeszcze z tym? - zapytałam niewinnie unosząc dłoń ze skromnym naszyjnikiem.
Mężczyzna jakby wyrwał się z chwilowego zawieszenia i odchrzakujac przybliżył się do mnie.
- Oczywiście - odparł wyciągając w moją stronę swoją dłoń i zabierając ozdobę.
Doskonale mogłam wyczuć jak bardzo jego ciało było w danej chwili spięte przy wykonywaniu tej czynności. Robił to bardzo powoli. Jakby delektował się nasza chwilowa bliskością. A ja jedynie mogłam cieszyć się w duchu, że tak cholernie łatwo dał się podejść...
CZYTASZ
Eva #4 - Seria Connected
Random~ Nosiłam zbyt wiele masek na swojej twarzy. Perfekcyjnie ukrywając przed otoczeniem moje prawdziwe emocje. Nazywano mnie różnie... Ale znaczenie miało takie samo. Imię jakie mi nadano, odnosiło się do Śmierci. I było tak cholernie trafne... Tam gdz...