4.

341 31 1
                                    

" Nie chcąc przywiązywać się do ludzi, miejsca staramy się chronić nie tylko innych ale i samych siebie przed kolejnym uczuciem straty. Nie zdając sobie sprawy, że przez takie zachowanie ciągle nam coś umyka w życiu. Coś bez czego żaden człowiek nie jest w pełni szczęśliwy i spełniony."

***

Ewa - Macedonia

Rok. Pełne 356 dni ciągłej tułaczki po najróżniejszych zakątkach tego Świata. Nieustannie zmieniałam miejsce pobytu, by nikt z niepowołanych osób nie poznał moją lokalizację. Musiałam być ostrożna w tej kwestii jeśli chciałam dożyć dnia, kiedy wszyscy z mojej przeszłości zapłacą własną krwią za moje cierpienie. Czasami brałam jakieś szybkie zlecenia. Jednak człowiek, któremu zawdzięczałam życie, nie zapomniał o mnie przez ten czas. Przypominał o sobie w najmniej odpowiednim momencie dla mnie. Przez co często musiałam rzucać wszystko, by wypełnić Jego rozkazy. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież mogłam zniknąć z radaru tego człowieka. Nie mogłam. Pod skórą nieustannie towarzyszył mi najmniejszy chip istniejący na Świecie. Jednoukładowy system w pełni działającym obwodem elektronicznym. Jest tak mały, ze wygląda jak roztocze, cząstka kurzu. Zajmuje łącznie mniej niż 0,1 milimetra sześciennego i nie korzysta z tradycyjnych łączy komunikacyjnych tylko wykorzystuje ultradźwięki. Nie byłabym wstanie się go pozbyć z ciała na własną rękę. Muszę czekać, aż TEN człowiek sam uzna, że mój dług względem Jego został spłacony...

Od moich informatorów wiedziałam, że Michael przez długi czas deptał mi po piętach. Obrał sobie za swój cel dopaść mnie i własnoręcznie ukarać za zdradzę swojego szefa. Chciałam wierzyć, że Jego upartość w tym wszystkim, wiązało się również z czymś innym. Jednak wiadomość o świeżym związku Michaela z jakaś młoda kobietą, dała mi pełny obraz tego ile znaczyła dla Niego nasza wspólna, krótka historia. Byłam dla Niego nic nie znaczącą przygodna, która jak wszystko inne, miała swój własny koniec. Czy czułam przez to żal do mężczyzny? Chciałam wierzyć, że było mi to wszystko obojętne. Jednak prawda była zupełnie inna. Jakaś cząstka mnie odczuwała rozczarowanie. Kiedy pieprzylismy się po kątach niczym króliki... Kiedy Jego usta wypowiadały te wszystkie słowa uwielbienia... Kiedy traktował mnie z największa świętością, jakbym była w Jego oczach najjaśniejszym i najpiękniejszym kamieniem w tym Wszechświecie... Wierzyłam, że w końcu poznałam w swoim życiu faceta, dla którego byłam kimś więcej niż piękna kobietą... Dlatego tak trudno było mi odejść i zakończyć nasz namiętny romans. Dlatego mimo upływu czasu nadal ten mężczyzna pojawia się w moich myślach i fantazjach kiedy robię sobie dobrze... Wyobrażając sobie, że to Jego dłonie zamiast moich pieszczą rozpalone, nagie ciało. Że to Jego dumnie prężący się penis wypełnia moja mokrą cipkę, zamiast sztucznego dildo... I dobrze wiedziałam, że czas najwyższy przerwać tą chora fascynacje tym mężczyzna. Odciągał moje myśli od najważniejszego, a to nie było mi potrzebne. Nie w tym życiu i w tym momencie.

Przejeżdżałam swoim czerwonym Land Rover Discovery po okolicy, która tak dobrze znałam. Nic nie uległo zmianie. Te same małe, skromne sklepiki prowadzone przez tutejszych mieszkańców. Niewielkie knajpki oferujące regionalne przysmaki i potrawy dla nielicznych turystów. Macedonia swoimi widokami potrafiła urzec nie jedne oczy... Jednak nie na tyle by tu zostać na stałe. Zwłaszcza w tej części kraju. Mijałam ludzi, których znałam już dawno z widzenia. Jednak nie na tyle by nazwać kogokolwiek z nich znajomym. W miasteczku, które właśnie mijałam uważano mnie za egocentryczke. Nie bez powodu się o to postarałam. W ten sposób nigdy nie zbudzalam ciekawości ludzi i powodów moich zniknięć. Nawet chodziły spekulacje o rzekomej mojej chorobie psychicznej, opierającej się na fobi związanej z opuszczaniem własnego domu. Nie wyprowadzałam z błędu mieszkańców. Zdecydowanie było mi to na rękę.

- No nareszcie przybyła do domu moja Królowa - od wejścia przywitał mnie młodzieńczy głos dobiegający za kontuaru drewnianego baru

- Vasil - uśmiechnęłam się promiennie na widok dziewiętnastoletniego chłopaka. Chociaż miałam za sobą odbycie długiej drogi to ruszyłam w Jego stronę i przytuliłam mocno - Zmężniałeś od ostatniego naszego spotkania - puściłam mu oko zaczepnie.

Vasil był młodym chłopakiem po dość ciężkich przejściach. Początek naszej historii była dość nietuzinkowa. To było jeszcze przed poznaniem Michaela i wizyty w Polsce. Od jakiegoś czasu wisiało zlecenie na niejakiego Artema Bondarenko, który był w posiadaniu informacji obciążających zleceniodawcę. Jednak to nie był zwykły obywatel. Artem posiadał znaczące kontakty w szemranym Świecie, co nie koniecznie zachęcało płatnych zabójców do przyjęcia tego zlecenia. Pula zapłaty rosła z każdym miesiącem do naprawdę imponującej sumy... Postanowiłam podjąć to ryzyko i tylko modlić się w duchu, że nie będę miała przez to niepotrzebnych kłopotów. Obserwowałam obiekt bardzo długo, by nie popełnić najmniejszego błędu. Dostałam się do kręgu Jego zaufanych ludzi i zarzuculam przynętę. Jednak nie dało to zamierzanych rezultatów. Nie wiedziałam wtedy, że Artem ma tak znaczący sekret, który chowa przed Światem. Tym sekretem był Vasil... Nagi, wystraszony chłopak, trzymany w zimnej piwnicy, odcięty od zewnętrznego Świata. Pamiętam ten dzień jakby wydarzył się wczoraj...

Po tym jak Artem nie zwracał uwagi na moje próby uwiedzenia Go, postanowiłam zmienić swój plan i zwyczajnie zaczaić się na Niego w Jego domu. Wiedząc, że mój obiekt znajduje się aktualnie na jednym z przyjęć, pozbyłam się pod Jego nieobecność całej ochrony monitorującej posiadłość. Służba została uśpiona przez wpuszczony środek usypiający w wentylację, a żołnierze zlikwidowani. Dom był pogrążony w totalnej ciszy, a ja cierpliwie czekałam. Nie sądziłam, że ktoś jeszcze jest w nim prócz mnie przytomny. Dobrze słyszałam kiedy Artem chwiejnym krokiem wkroczył do środka swojego domu. Jednak nie skierował się do sypialni, jak założyłam, a całkiem gdzie indziej. Schodził betonowymi schodami w dół, gdzie musiały znajdować się piwnice. Bezszelestnie podążałam za Jego osoba, by stanąć w cieniu, kiedy otwierał jedne z metalowych drzwi. To co wtedy usłyszałam zmroziło mi krew w żyłach. Ten skurwiel kogoś tam przytrzymywał i właśnie chciał dobrać się do tej osoby, gwałcąc analnie. Nie mogłam zatrzymać własnych działań. W jednej chwili znalazłam się w tym samym pomieszczeniu i zaczęłam jak z automatu wykonywać precyzyjne ciosy, używając wyłącznie pięści i nóg. Przed oczami miałam twarz mojego męża, chociaż to nie mógł być On. Nie wiem ile czasu napieprzalam Jego ciało. Nie wiem kiedy nawet wydał z siebie ostatni dźwięk, oddech. Nawet kiedy uświadomiłam sobie, że zajebałam tego skurwiela, nie przestawałam. Dopiero przestraszony wzrok młodego, wychudzonego chłopaka ostudził moje zapędy sadystyczne. Był niczym przestraszone zwierzę, kulace się w rogu i trzęsące z zimna. Nie wiedziałam co miałam z Nim zrobić. Brałam pod uwagę zabicie Go lub zostawienie. Jednak ten błagalny wzrok nie pozwolił mi na te opcje. Zabrałam chłopca do hotelu w którym się zatrzymałam na czas wykonania zlecenia i postanowiłam dać mu szansę na normalne życie. Planowałam załatwić mu nową tożsamość i wysłać gdzieś daleko od wszystkiego i wszystkich... A w szczególności od samej siebie. Nie chciałam nikogo w życiu, kto miałby być dla mnie ważny...

Z każdym mijającym dniem i obecności Vasila przywiązywałam się bardziej. Nawet nie wiem kiedy postanowiłam kupić ten bar i osobiście zatroszczyć się o chłopaka. Musiałam być w tamtym momencie niepoczytalna biorąc pod uwagę jak bardzo narażam tym Jego i swoje życie. Był moim sekretem i przede wszystkim słabym punktem. Bo ten mały skurczybyk stał się dla mnie niczym młodszy brat za którego oddałbym własne życie.

***

Eva #4 - Seria Connected Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz