30.

238 23 3
                                    

" Nie wiem czy miłość miedzy nami powinna się kiedykolwiek zdarzyć. Od samego początku nie sprzyjały nam karty. Graliśmy tym co dostaliśmy, licząc na szczęśliwy traf. My przeciwko całemu Światu. Nie zważając na konsekwencje, poświęcenia i zagrożenie. Chcieliśmy kochać i być kochanym. Tylko tyle i aż tyle. "

***

Eva/ Meksyk

Nie łudziłam się, że Michael nie podąży za mną, depcząc mi po piętach. Doskonale wiedziałam, że ruszy do Meksyku zaraz jak tylko moje nogi stanęły na tej ziemi. Dzięki opłaceniu odpowiednich ludzi, znałam dokładne miejsce Jego pobytu. Jednak On nadal nie poznał mojego. Co było dla mnie ogromną przewagą. Zawsze o krok przed Nim.

Wynajął pod fałszywymi danymi urokliwy domek, całkiem niedaleko posesji Santiago. Wraz z Nim przyjechało siedmiu, postawnych mężczyzn. Zdecydowanie nie byli to ludzie od Gasparo. Wiele ryzykowałam decydując się na ich obserwację. Mogłam zostać przyłapana. A co za tym idzie? Musiałabym znowu mierzyć się z Michaelem, chęcią chronienia mnie za wszelką cenę i narażanie własnego życia przez Niego samego. A na to nie mogłam pozwolić. To była moja krucjata.

Z obserwacji wywnioskowałam, że mężczyźni przebywający w towarzystwie Michaela musieli mieć jakieś powiązania z wojskiem i dobrze się znać. Zbyt idealny porządek zostawiany w pomieszczeniach, sposób poruszania się, gęsty i reakcje na niektóre z moich prowokacyjnych sytuacji. Wiecznie skupieni i obserwujący otoczenie. Nawet podczas tak "zwyczajnego" wyjścia do knajpy. Gdzie wypytywali miejscowych czy byłam widziana w okolicy, ukazując fotografie. Jednego Michael nie przewidział wraz ze swoją zgrają. Mój wygląd uległ zmianie.

Swoje blond, długie włosy zamieniłam na ogolona na zero głowę. Moje piersi każdego dnia chowałam pod dość grubym, uciskowym materiałem. Dzięki czemu moja sylwetka wyglądała bardziej chłopięco. Nawet mój sposób poruszania się stracił swoją gracje i zmysłowość. Zamiast tego stawiałam stanowcze, twarde kroki. Ubrana jak większość nastolatków w Meksyku z łatwością wtapiałam się w tłum. Ale postanowiłam nie poprzestać na tym. Musiałam zrobić wszystko, by Michael po raz kolejny nie pokrzyżował mi dzisiejszych planów. 

Właśnie z tego powodu pod Jego nieobecność i kompanów, zakradłam się do ich tymczasowego lokum. Dobrze znałam rozłożenie pomieszczeń i gdzie zostały pozostawione pułapki dla nieproszonych gości. A naprawdę było ich wiele i całkiem pomysłowe. Jednak dla mnie nigdy nie było barier nie po przejścia. Tak zostałam wyszkolona przez Yakuze. Idealna żywa broń.

Przekraczając próg salonu, ostrożnie poruszałam się w stronę barku z alkoholem. Dobrze znałam gust Michaela i zamiłowanie do rudej cieczy. Gdzie jego koledzy również lubili raczyć się w dobrej, kilkunastoletniej whiskey.

Wyciągnęłam fiolkę z substancja usypiająca i dodałam po kilka kropel do każdej z czterech butelek. Specyfik, który został mi dostarczony na zamówienie jest idealnym narzędziem. Bezbarwny, bezzapachowy i nie do wykrycia. Odpowiednia ilość działa jak środki usypiające tyle że w szybszym tempie. Podanie zbyt dużej dawki może zabić w niecała minutę. Dlatego dokładnie liczyłam krople trafiające do alkoholu. Nie miałam zamiaru likwidować Michaela i Jego kumpli. Musieli wyłącznie smacznie przespać tą noc.

Bo to właśnie dzisiaj zamierzałam stanąć twarzą w twarz z moim największym koszmarem z przeszłości.

Wiedziałam, że zbliża się pora powrotów chłopaków do domku. Pluskwa wielkości drobinki kurzu z GPS-m przypięta do ulubionego Glocka Michaela poruszała się na ekranie niewielkiego urządzenia w mojej ręce i zbliżała się do domu. Musiałam spadać i ustawić każdą rozbrojona pułapkę tak jak je zastałam. By nikt nie zauważył, że tu byłam. Jeszcze ukrycie kamery w jednym z obrazów, by mieć dobry obraz na salon i pewność, że chłopaki raczyli się whiskey tego wieczoru jak każdego innego.

Eva #4 - Seria Connected Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz