" Nawet jeśli uważasz, że wszystko masz świetnie zaplanowane, dopięte na ostatni guzik, to los i tak postanowi zmienić wszystko wedle własnego upodobania. A wtedy uświadamiasz sobie, że jesteś dosłownie w czarnej dupie.
***
Pod podeszwą moich czarnych butów słychać charakterystyczne szczekanie niewielkich kamyczków rozsypanych na dachu wysokiego wierzowca gdzie znajdują się liczne, małe firmy. Z tej wysokości przechodnie wyglądają niczym małe mróweczki przesuwające się do przodu. Czarny kombinezon przylega niczym druga skóra moje ciało, a na twarzy znajduje się tego samego koloru kominiarka. Jedynie oczy są widoczne, chociaż nikt tak naprawdę nie jest wstanie nawet zauważyć mojej obecności na takiej wysokości. Wyciągam ze sportowej torby moje dzisiejsze narzędzie pracy i zaczynam je składać w całość. Jest nim karabin ATA ARMS ASR 338 Lapua Mag produkowany właśnie w Turcji. Kupiłam go bezpośrednio od jednego z handlarzy na czarnym rynku. Nie zadawał zbędnych pytań dzięki korzystnej cenie jaka mu zaproponowałam. Tak właśnie załatwia się interesy w większości krajów. Pieniądz zawsze zamyka gęby osobom postronnym.
Przybrałam odpowiednią pozycję leżąca, przyłożyłam swoje oko do celownika optycznego i wyszukałam swój cel. Siedział w luksusowej restauracji w towarzystwie kilku wpływowych biznesmenów i nic nie świadomy popijał prawdopodobnie jedna z najdroższych kaw Świata. Skąd to wiem? Bo tylko taka jest sterowana w tym tym hotelu. Nim zabrałam się za wykonanie tego zadania, sprawdziłam dobrze miejsce gdzie miało odbyć się to spotkanie. Musiałam zdobyć blan budynku, zapamiętać rozmieszczenie poszczególnych stolików i upewnić się na który została złożona rezerwacja. Plan był niemal doskonały i idealnie dopracowany. Nie mogło nic mnie zaskoczyć. Obserwowałam z przybliżenia swój aktualny cel i czekałam na odpowiedni moment do oddania precyzyjnego strzału. Nie mogłam się spieszyć biorąc pod uwagę kręcąca się niedaleko stolika ochronę mężczyzny. W każdej chwili któryś z nich mógłby swoim ciałem zasłonić obiekt mojego zlecenia. A nie chciałam zmarnować mojej szansy na zamknięcie tej sprawy.
I nadeszła moja wyczekiwana chwila. Wzięłam głęboki wdech i wstrzymałam oddech na kilka sekund, naciskając spust. Dźwięk świstu przeciął powietrze by nareszcie dosięgnąć zamierzonego celu. Wybuchło zamieszanie w środku między ludźmi na widok strużki krwi wypływającej z dziury w szyji mojej ofiary. Dla mnie to był znak, że czas się zbierać.
Skoczyłam na równe nogi i nie przejmując się narzędziem zbrodni, ruszyłam biegiem w stronę wyjścia z dachu. W Yakuzie nauczono mnie, że po wykonaniu egzekucji, najważniejsze są pierwsze minuty by zniknąć niezauważonym. I zawsze się tego trzymałam.
Weszłam do jednej z wind, wybierając guzik podziemnego parkingu i wskoczyłam do środka. Jednak nie mogłam pozwolić sobie na pozostanie w niej. Kamery w budynku będą się zapętlać jeszcze przez jakieś pięć minut, a i tak nie dawało mi to gwarancji, że nikt inny nie wybierze windę w której obecnie się znajdowałam. Podskoczyłam do góry kilka krotnie by złapać się dłoniami o wystające elementy w suficie. Używając własnych nóg pozbyłam się jednego z kwadratowych paneli, by właśnie za nim ściągnąć z siebie kombinezon i kominiarkę. Pozostawiając swoją wcześniejszą odzież, zekoczylam do wnętrza windy. Szybko poprawiłam swój obecny strój sprzątaczki i z mocno bojącym sercem czekałam aż widna dotrze do zamierzonego celu. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozsuwanych drzwi. Jednak to nie był podziemny parking...
- Kurwa - wysapałam widząc przed sobą kilku uzbrojonych po zęby mężczyzn i celujący w moją osobą
- Ręce do góry - powiedział jeden z osiłków nieczystym angielskim
W głowie powtarzałam ciągle słowa "myśl, myśl, myśl".
Chciałam sięgnąć pod swój uniform by wyciągnąć schowane pod nim dwa Glocki, jednak głos chyba ich przywódcy zatrzymał moje zamiary.
CZYTASZ
Eva #4 - Seria Connected
Random~ Nosiłam zbyt wiele masek na swojej twarzy. Perfekcyjnie ukrywając przed otoczeniem moje prawdziwe emocje. Nazywano mnie różnie... Ale znaczenie miało takie samo. Imię jakie mi nadano, odnosiło się do Śmierci. I było tak cholernie trafne... Tam gdz...