Rozdział 3

3.8K 251 61
                                    

                        

Baris

Wczoraj, po powrocie do domu, zadzwoniłem do mojego pracownika, by dowiedział się wszystkiego o tej chamskiej dziewczynie.

Los, jak zawsze, mi sprzyjał. Okazało się, że panna Jamie Karth miała tego dnia rozmowę o pracę w mojej firmie, lecz z nieznanego powodu wybiegła z niej. Pomyślałem, że nie tylko była głupia, ale i bezczelna. Każdy chciał tutaj pracować, ona zaś wyszła sobie bez słowa wyjaśnienia. Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że to musiało mieć jednak związek z jej pobytem w szpitalu. Z tego co mi powiedział Olivier, zrozumiałem, że jej ojciec miał rozległy wylew, a leczenie będzie bardzo kosztowne.

Postanowiłem się zemścić i znalazłem na to sposób. Chciałem ją zaprosić na rozmowę, upokorzyć i zobaczyć jak się przede mną kaja, a potem wyrzucić za drzwi. Jednak mój ojciec pokrzyżował mi szyki i musiałem go nieco zweryfikować.

**********

– Baris, wejdź ze mną do domu, musimy poważnie porozmawiać – powiedział ojciec, gdy odwiozłem go ze szpitala do domu.

– Coś się stało? Wszystko dobrze z twoim zdrowiem? – zapytałem.
– Synu, jak zawsze jesteś niecierpliwy, chodź ze mną do biura – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Zawsze, gdy czegoś wymagał, dawał odczuć, że nie lubi, gdy ktoś mu oponował. Wszyscy musieli działać pod jego dyktando. Nie uznawał słowa „nie". Uśmiechnąłem się na tę myśl. Byłem dokładnie taki sam jak on.
– Więc tato, co to jest za pilna sprawa, która nie może poczekać do rana? – zapytałem zniecierpliwiony, gdy weszliśmy do jego gabinetu.

– To – powiedział, rzucając najnowsze wydanie „New York Times'a" na biurko po mojej stronie. Wziąłem do ręki pismo od niechcenia i zerknąłem na nie.

– O cholera!

Na całej pierwszej stronie widniały zdjęcia, przedstawiające mnie w towarzystwie kobiet, z którymi balowałem w klubie i sypiałem. Miałem przechlapane. Mój nieskazitelny wizerunek został zachwiany, ale nie mogłem nic na to poradzić, że kobiety same pchały mi się do łóżka.

– Czy rozumiesz powagę sytuacji? Mam nadzieję, że tak – powiedział chłodno ojciec. – Wizerunek firmy został mocno nadszarpnięty, bo nie potrafisz trzymać swojego kutasa w spodniach – kontynuował wyraźnie wkurzony.

Mój tata był jedyną osobą, przed którą czułem respekt i wiedziałem, że to nie przelewki.

– Nasi specjaliści od PR już się tym zajmują, ale tym razem to nie wystarczy – powiedział.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytałem, nie dając po sobie poznać, że zacząłem się denerwować.

– Zarząd firmy jest bardzo zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami. Najpierw sytuacja sprzed kilku tygodni, gdy w prasie ukazały się informacje o twojej bójce po pijaku w klubie nocnym, a teraz to – powiedział, wskazując na leżące przed nami czasopismo.

– Tato... – zacząłem, ale mi przerwał .

– Zamilcz i mnie posłuchaj! – krzyknął.

– Rozumiem, że jesteś zdenerwowany, ale przecież nasi ludzie jakoś to załatwią – próbowałem załagodzić sytuacje.

– Cisza! Nie tym razem, Baris. Zarząd jest wściekły. Postawili ultimatum. Jeśli nie spełnisz ich oczekiwań, zostaniesz usunięty nie tylko z funkcji prezesa, ale również z zarządu i firmy – oznajmił poważnym tonem.

– Chyba żartujesz? Przez jakieś głupie zdjęcia w gazecie chcesz mnie wyrzucić z firmy!? – teraz to ja byłem wkurzony.

– Chłopcze, tu nie chodzi tylko o te zdjęcia, bo od trzech lat przymykamy oczy na twoje wybryki, ale teraz miarka się przebrała. Tym razem się nie wywiniesz – rzekł, grożąc mi palcem.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz