Jamie
Od wizyty w domu rodziców Barisa minął tydzień. Do ślubu zostało coraz mniej czasu, a ja robiłam się coraz bardziej niespokojna. Czekała mnie dzisiaj nie tylko wizyta w salonie z sukniami ślubnymi, ale również miałam zamiar odwiedzić chorego ojca w szpitalu. Gdy byliśmy w domu państwa Harding dostałam telefon od doktora Olivera, że ojciec się wybudził. Chciałam jechać niemal natychmiast to szpitala, ale lekarz wybił mi ten pomysł z głowy.
Umówiłam się z Emily, że pomoże mi w wyborze sukni. Poza nią nie miałam nikogo, a nie wyobrażałam sobie, że Baris mi towarzyszył. Na szczęście udało mi się go przekonać, że to jest zły pomysł, chociaż byłam zdziwiona, że tak łatwo poszło.
O godzinie dziesiątej przyjechał po nas kierowca Barisa. Wskazałam mu adres, gdzie chciałam, by nas zawiózł. Przeglądałyśmy wczoraj z moją przyjaciółką sklepy w Internecie i znalazłam jeden taki fajny i z miarę tanimi sukniami. Nie miałam obecnie pracy, a oszczędności mi się kończyły, więc musiałam poszukać jak najtańszej, ale tez takiej, w której nie będę wyglądała jak szara myszka przy Hardingu. Nie chciałam, by mnie ktoś wyśmiał. Dosyć miałam ostatnio upokorzeń.
- Jamie nie wiem czy mam jakieś zwidy, ale my jedziemy w innym kierunku. To nie jest droga do sklepu, do którego miałyśmy jechać - powiedziała Emily rozglądając się przez szybę auta.
Rozejrzałam się dookoła i utwierdziłam się w tym co mówiła Emily. Wielki pan Harding znowu coś kombinował.
- Przepraszam, gdzie my jedziemy? To nie jest adres, który panu oddałam - powiedziałam zła do kierowcy.
- Przepraszam panienko, ale pan Harding dał mi dokładne wytyczne, gdzie mam panienkę zawieźć. Jedziemy do butiku Justin Alexander. Obsługa jest o wszystkim poinformowana, suknie są przygotowane. - poinformował kierowca.
- Przecież to najdroższy salon w Londynie! - zawołałam przerażona.
- Spokojnie pan Baris wszystko załatwił. Ma pani wybrać tą, która najbardziej pani odpowiada spośród wybranych przez niego modeli. Rachunek pójdzie na jego konto. - powiedział jak coś oczywistego. - Panno Khart proszę zrozumieć pana Barisa. Zdjęcia z waszego ślubu zapewne trafią do gazet. Żona pana Barisa musi go godnie prezentować - dodał grzecznie, ale dla mnie to brzmiało jakby właśnie mnie pouczał.
Pieprzony Harding musi mieć nad wszystkim kontrolę, nawet nad tym, co założę na ślub. Dlatego tak łatwo odpuścił. Niech go szlak.
Zła nie zauważyła kiedy pojechaliśmy na miejsce. Kierowca otworzył nam drzwi od samochodu i wyszłyśmy na zewnątrz stając naprzeciwko wytwornego butiku w jednej z najbogatszych dzielnic Londynu. Emily wyglądała na zachwyconą, a ja czułam się niekomfortowo. Nie pasowałam do tego miejsca i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek się do tego stylu życia przyzwyczaję.
Weszłyśmy do środka i od razu obok nas pojawiła się długonoga brunetka.
- Dzień dobry, jestem Kasandra, jak się domyślam mam przyjemność z panią Jamie Khart? - przywitała się z uśmiechem kobieta.
- Tak, dzień dobry, przyszłam z przyjaciółką na przymiarkę sukni. - oznajmiłam grzecznościowo starając się wyglądać na pewną siebie, chociaż przepych tego miejsca mnie przytłaczał.
- W takim razie zapraszam - odpowiedziała kobieta wskazując byśmy udały się za nią.
Emily usiadła na kanapie, a ja poszłam do przymierzalni z ekspedientką. Kobieta zostawiła mnie w pomieszczeniu, po czym wróciła po chwili z pięcioma sukniami ślubnymi.
- Pan Baris wybrał te modele. Prosił, by zdecydowała się pani na którąś z nich. - oświadczyła Kasandra wieszając kracje.
Suknie były piękne, aczkolwiek wszystkie pełne przepychu obwieszone małymi diamencikami. Cztery z pięciu modeli były w kształcie syreny z dużymi dekoltami. Jedynie ostatnia miała mniejszy dekolt i od pasa w dół była rozkloszowana i posiadała mniej ozdób. Była skromniejsza i od razu przypadła mi do gustu.
CZYTASZ
Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)
RomanceJeden z najpotężniejszych ludzi w Anglii, Baris Harding jest zimny, twardy i bezwzględny. Ludzie drżą przed nim ze strachu, a kobiety go pożądają. Uchodzi za diabła co nie jest dalekie od prawdy. Jamie Karth ma tylko ojca, który jest schorowany. Po...