Rozdział 34

3.1K 237 47
                                    

Baris

Przez cały lot nie zamieniliśmy z Jamie ani słowa. Każdy z nas był milczący. Nie mogłem znieść myśli, że facet, który zabił Brendę to były ukochany mojej żony. Między nami powstał niewidzialny mur i nie miałem pojęcia co dalej. Czy będę potrafił patrzeć na nią nie myśląc o tym, co ja łączyło z tym gnojkiem? Kurwa, każdy, ale nie on.

Jamie zaproponowała, że możemy zrezygnować z dalszej podroży i wrócić do Londynu, ale ja się uparłem, że mimo wszystko polecimy na Sardynie. Nie mogłem się teraz wycofać. Ojciec nie dałby mi spokoju ciągłymi pytaniami.

Moje uczucia do tej kobiety się nie zmieniły, ale nie potrafiłem na tym przejść do porządku dziennego. Musiałem ochłonąć, pozbierać myśli. Przeszłość wróciła do mnie ze zdwojoną siłą.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że Jamie cierpi tak samo jak ja, ale nie mogłem się przemóc.

Po zameldowaniu w hotelu poszedłem do baru na drinka. Chciałem chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co się wydarzyło wczoraj.

- Jeszcze jedną whisky poproszę – powiedziałem do barmana wstawiony po kilku kolejkach.

- Proszę. Widzę, że kiepski dzień dzisiaj mamy – odparł chłopak stawiając przede mną drinka.

- Żebyś kurwa wiedział. - odparowałem.

- Pewnie przez kobietę co? Problemy z żoną? – zagadywał mnie dalej.

- Moja żona to najcudowniejsza kobieta na świecie – odpowiedziałem mu patrząc na obrączkę, którą miałem na palcu.

- Więc czemu siedzisz tu sam? – zapytał.

- Widzisz, wszystko się zjebało. – odparłem.

- Skoro mówisz, że twoja żona jest wspaniała to chyba nie jest aż tak źle. – stwierdził.

Popatrzyłem na niego i poczułem potrzebę wygadania się. Nie wiem czy to przez alkohol, ale pierwszy razem postanowiłem się zwierzyć zupełnie obcemu człowiekowi nie zważając na nic.

- Stary współczuje ci, mogę się tylko domyślać co czujesz, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie jest wina twojej żony, racja? – zapytał.

- Wiem, ale kiedy na nią patrzę...kurwa nie mogę przestać myśleć o tym, że ona była w samochodzie, które spowodowało wypadek odbierając mi kobietę, którą kiedyś kochałem. Myśl o tym, że ten facet położył kiedyś na niej łapy nie daje mi spokoju – bełkotałem podstawiając szklankę do kolejnego drinka.

- Kochasz ją? – zapytał wprost.

- Jeszcze pytasz? Jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. – odpowiedziałem.

- Wiec weź się w garść i przestań się rozczulać nad przeszłością jak ciota. Staw czoła temu co było i nie obwiniaj bogu winną dziewczynę. Mogę się założyć, że jej też nie jest lekko. Zamiast siedzieć tutaj i użalać się nad sobą idź do żony i z nią porozmawiaj nim jej jeszcze nie straciłeś na dobre – rzekł barman z wyraźną dezaprobatą.

Początkowo chciałem mu nawtykać jak śmie mnie oceniać, ale zdałem sobie sprawę z tego, że miał on rację. Zachowałem się jak dupek. Jamie nie była niczemu winna. Sama była ofiarą tego gnojka, a ja zamiast być przy niej odsunąłem się od niej. Zachowałem się jak tchórz.

- Dobra stary, będę się zbierać – odparłem płacąc kelnerowi należną kwotę.

Chciałem wstać z krzesła, ale nie było to wcale takie proste.

- Chyba ktoś do ciebie idzie – powiedział barman wskazując głową w drugą stronę.

Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Jamie. Szła w moim kierunku. Na jej twarzy malowało się zmartwienie i smutek.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz