Rozdział 10

3.2K 221 26
                                    


Baris

Obudziłem się wczesnym rankiem, gdy promienie światła wdzierały się przez rolety do pokoju.

Poczułem coś ciężkiego na sobie. Odwróciłem głowę w bok. Jamie słodko spała wtulona w mój bok. Obejmowała mnie ramieniem, a nogę miała zarzuconą na moje nogi.

Wyglądała tak niewinnie. Jej soczyste usta zachęcały, by skraść z nich pocałunek. Potarłem delikatnie kciukiem jej wargi. Pamiętałem ich smak. Mógłbym się z nią kochać nawet teraz. Z chęcią badałbym jej ciało milimetr po milimetrze. Była ponętna, seksowana, hojnie obdarzona biustem.

Kurwa, że też przyszło mi to do głowy.

Co się ze mną działo. To chyba przez brak seksu sperma zaczęła mi uderzać do głowy. Przez ten popieprzony ślub, który miał być niebawem musiałem się pilnować. Zero pieprzenia mnie dobijało. Nie liczę tych kilku razy, gdy w moim klubie kelnerka mi obciągnęła, bo to nic takiego. Brakowało mi porządnego rżnięcia, gdzie laska by się pode mną wiła z rozkoszy, błagając o spełnienie. Lubiłem mieć władzę, tą w łóżku też.

Jamie po kilkunastu minutach zaczęła się wiercić. Przebudzała się. Zamknąłem oczy udając, że śpię. Nie chciałem, by wiedziała, że się do mnie kleiła podczas snu.

Po chwili czułem jak wstawała z łóżka. Po cichu wyszła z pokoju zamykając drzwi. Otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek. Dochodziła piąta.

Gdzie ona o tej porze poszła.

Wstałem z wyra, założyłem spodnie i wyszedłem z sypialni w celu poszukania mojej narzeczonej. Bałem się, aby niczego nie odwaliła.

Zszedłem po schodach rozglądając się za dziewczyną. Usłyszałem jakieś głosy dochodzące z kuchni.

Ale zaraz co tam się działo? To była Jamie i jakiś facet. Znałem skądś ten głos. To był Piter, nowy podejrzany chłoptaś Beth. Ale co on tutaj robił? Jak w ogóle dostał się do domu?

Usłyszałem podniesiony głos Jamie. Coś wyraźnie było nie tak. Już chciałem ruszyć w kierunku kuchni, gdy ktoś mnie mocno chwycił za łokieć.

To była Beth.

Co ty tutaj robisz? Jak się do cholery tutaj dostałaś? - zapytałem wkurzony.

- Kochanie, zapomniałeś, że mam jeszcze klucze? – zapytała zarzucając mi ręce na ramiona i wpijając się w moje usta.

- Oderwałem się od niej zrzucając z siebie jej ręce – spojrzałem z obrzydzeniem na dziewczynę. Była kompletnie pijana.

- Co ty u licha wyprawiasz? – zapytałem zaciskając zęby mocno chwytając ją za nadgarstek.

- Kochanie przyszłam cię zadowolić. Chyba nie powiesz mi, że ta siksa potrafi dać ci to co ja – odpowiedziała pocierając moje przyrodzenie przez spodnie.

- Zostaw mnie, puść – usłyszałem z kuchni.

Odepchnąłem dziewczynę od siebie. Skierowałem się w stronę kuchni, gdy poczułem mocne uderzenie. Cholera!

Odwróciłem się, gdy Beth próbowała zamachnąć się drugi raz na mnie wazonem. W porę się zorientowałem i wyrwałem tej wariatce z ręki przedmiot.

- Kotku, to dlatego, że nie zwracasz na mnie uwagi. Jaki ty jesteś głupi. Piter pewnie właśnie ja pieprzy, a ty mnie odpychasz. No daj spokój. Skoro ona może z innym się bzykać to my też możemy – próbowała swoich sztuczek.

- Jesteś żałosna, wynoś się z tego domu – odpowiedziałem odwracając się na pięcie.

Beth się jednak nie poddawała. Kolejny raz oberwałem z wazonu. Tym razem poczułem mocniej to uderzenie, aż mnie na chwile zamroczyło. Teraz przegięła. Odwróciłem się i zamachnąłem się przywalając jej z pięści w ten głupi pyszczek. Dziewczyna z bólu osunęła się na podłogę. Zamroczyło ją na tyle, że przez najbliższy czas nie będzie się w stanie podnieść.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz