Rozdział 25

3.2K 235 21
                                    

Baris

Cholerna kusicielka. Nie wiem co w nią wczoraj wstąpiło. Była zalana w trupa. Ledwie się trzymała na nogach, a mimo tego i tak była gorąca i chętna.

Kiedy odwzajemniała moje pocałunki myślałem, że eksploduje. Smakowała tak słodko. Nie protestowała kiedy wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojej sypialni.

Leżała w moim łóżku w samej bieliźnie. Miałem ją na wyciągnięcie ręki. Seksowna i tylko moja. Koronki, które skąpo zakrywały jej ciało powodowały, że wyglądała jeszcze bardziej zmysłowo, a zapach lawendy, który ją otaczał przyjemnie pieścił moje nozdrza. Chciałem ją mieć, chciałem, by krzyczała moje imię, gdy ją posiądę. Nigdy nie pragnąłem, by któraś z tych pustych lasek, które miałem krzyczała moje imię podczas seksu, tak jak pragnąłem, by robiła to Jamie.

Za godzinę miało się odbyć zebranie zarządu, a ja nie potrafiłem się skupić. Przed oczyma ciągle widziałem Jamie śpiącą w moim łóżku, gdy wychodziłem rano do pracy.

Wiedziałem, że będzie miała kaca, więc powiedziałem Lucindzie, by jej nie budziła. Obawiałem się tylko jej reakcji, gdy się obudzi w nie swoim łóżku.

Pieprzone zebranie. Jest sobota, a ojcu zachciało się narad. Właśnie dzisiaj, gdy mogłem upajać się widokiem boskiego ciała swojej żony.

- Witaj synu. – rzekł ojciec wchodząc do mojego gabinetu jak zawsze bez pukania.

- Witaj ojcze – odpowiedziałem niezbyt zadowolony.

- Coś się stało? – zapytał przypatrując mi się.

- Nic skądże. Jest sobota, zwołujesz zebranie każąc mi w wolny dzień zjawić się w firmie. Wszystko w porządku. – burknąłem.

- Od kiedy ci nie pasuje praca w weekend? – spytał udając zdziwionego i głupio się uśmiechając.

- Najpierw każesz mi się wkurwa żenić, a potem ciągasz po zebraniach w weekend. Po co było to małżeństwo skoro prawie wcale żony nie widuje! – wybuchłem sfrustrowany.

- Więc o to chodzi. Trzeba było tak od razu. Rzeczywiście nie macie z Jamie zbyt wiele czasu dla siebie, dlatego też do ciebie przyszedłem. – odparł.

- Co masz na myśli? – zapytałem wstając zza biurka.

- Czas odpocząć i spędzić z żoną trochę czasu Baris. Po balu wyjeżdżacie – odparł zadowolony z siebie.

- Co znaczy wyjeżdżacie? Chcesz się mnie pozbyć?! – zapytałem coraz bardziej wkurzony.

- Baris uspokój się. Nie mieliście miesiąca miodowego. Należy wam się trochę czasu dla siebie. Proszę, tutaj są bilety. Wykupiliśmy wam z mamą wycieczkę po Europie. – powiedział wręczając mi dużą kopertę.

Byłem zdziwiony. Nie tego się spodziewałem. Zaskoczył mnie. Z początku chciałem zaprotestować, jednak ostatecznie pomyślałem, że w sunie to dobry pomysł.

Będę miał Jamie blisko siebie. Będzie skazana na mnie. Nie ucieknie mi. Spodobała mi się ta opcja.

- Dzięki tato. Przyda nam się spędzić trochę czasu razem. – odpowiedziałem delikatnie się uśmiechając.

Na zebraniu zarządu byłem rozkojarzony. Musiałem się nieźle natrudzić, by skupić uwagę na poruszanych tematach.

Moją głowę zaprzątała Jamie i nasze wspólne wakacje. Miałem w głowie już pewien plan. Do tego przed oczami pojawiał mi się co róż obraz jej boskiego ciała.

Wychodząc z pracy, postanowiłem po drodze zahaczyć o restaurację, gdzie serwowali najlepsze susi na wynos. Wolałem się przygotować. W końcu jak to mówią przez żołądek do serca. Nie byłem pewien czego się mogę spodziewać po mojej upartej żoneczce. Na pewno była zdziwiona budząc się rano w mojej pościeli, ale cóż ja za to mogę. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, ja tylko skorzystałem z nadarzającej się okazji.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz