Baris
Cholerna kusicielka. Nie wiem co w nią wczoraj wstąpiło. Była zalana w trupa. Ledwie się trzymała na nogach, a mimo tego i tak była gorąca i chętna.
Kiedy odwzajemniała moje pocałunki myślałem, że eksploduje. Smakowała tak słodko. Nie protestowała kiedy wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojej sypialni.
Leżała w moim łóżku w samej bieliźnie. Miałem ją na wyciągnięcie ręki. Seksowna i tylko moja. Koronki, które skąpo zakrywały jej ciało powodowały, że wyglądała jeszcze bardziej zmysłowo, a zapach lawendy, który ją otaczał przyjemnie pieścił moje nozdrza. Chciałem ją mieć, chciałem, by krzyczała moje imię, gdy ją posiądę. Nigdy nie pragnąłem, by któraś z tych pustych lasek, które miałem krzyczała moje imię podczas seksu, tak jak pragnąłem, by robiła to Jamie.
Za godzinę miało się odbyć zebranie zarządu, a ja nie potrafiłem się skupić. Przed oczyma ciągle widziałem Jamie śpiącą w moim łóżku, gdy wychodziłem rano do pracy.
Wiedziałem, że będzie miała kaca, więc powiedziałem Lucindzie, by jej nie budziła. Obawiałem się tylko jej reakcji, gdy się obudzi w nie swoim łóżku.
Pieprzone zebranie. Jest sobota, a ojcu zachciało się narad. Właśnie dzisiaj, gdy mogłem upajać się widokiem boskiego ciała swojej żony.
- Witaj synu. – rzekł ojciec wchodząc do mojego gabinetu jak zawsze bez pukania.
- Witaj ojcze – odpowiedziałem niezbyt zadowolony.
- Coś się stało? – zapytał przypatrując mi się.
- Nic skądże. Jest sobota, zwołujesz zebranie każąc mi w wolny dzień zjawić się w firmie. Wszystko w porządku. – burknąłem.
- Od kiedy ci nie pasuje praca w weekend? – spytał udając zdziwionego i głupio się uśmiechając.
- Najpierw każesz mi się wkurwa żenić, a potem ciągasz po zebraniach w weekend. Po co było to małżeństwo skoro prawie wcale żony nie widuje! – wybuchłem sfrustrowany.
- Więc o to chodzi. Trzeba było tak od razu. Rzeczywiście nie macie z Jamie zbyt wiele czasu dla siebie, dlatego też do ciebie przyszedłem. – odparł.
- Co masz na myśli? – zapytałem wstając zza biurka.
- Czas odpocząć i spędzić z żoną trochę czasu Baris. Po balu wyjeżdżacie – odparł zadowolony z siebie.
- Co znaczy wyjeżdżacie? Chcesz się mnie pozbyć?! – zapytałem coraz bardziej wkurzony.
- Baris uspokój się. Nie mieliście miesiąca miodowego. Należy wam się trochę czasu dla siebie. Proszę, tutaj są bilety. Wykupiliśmy wam z mamą wycieczkę po Europie. – powiedział wręczając mi dużą kopertę.
Byłem zdziwiony. Nie tego się spodziewałem. Zaskoczył mnie. Z początku chciałem zaprotestować, jednak ostatecznie pomyślałem, że w sunie to dobry pomysł.
Będę miał Jamie blisko siebie. Będzie skazana na mnie. Nie ucieknie mi. Spodobała mi się ta opcja.
- Dzięki tato. Przyda nam się spędzić trochę czasu razem. – odpowiedziałem delikatnie się uśmiechając.
Na zebraniu zarządu byłem rozkojarzony. Musiałem się nieźle natrudzić, by skupić uwagę na poruszanych tematach.
Moją głowę zaprzątała Jamie i nasze wspólne wakacje. Miałem w głowie już pewien plan. Do tego przed oczami pojawiał mi się co róż obraz jej boskiego ciała.
Wychodząc z pracy, postanowiłem po drodze zahaczyć o restaurację, gdzie serwowali najlepsze susi na wynos. Wolałem się przygotować. W końcu jak to mówią przez żołądek do serca. Nie byłem pewien czego się mogę spodziewać po mojej upartej żoneczce. Na pewno była zdziwiona budząc się rano w mojej pościeli, ale cóż ja za to mogę. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, ja tylko skorzystałem z nadarzającej się okazji.
CZYTASZ
Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)
RomansaJeden z najpotężniejszych ludzi w Anglii, Baris Harding jest zimny, twardy i bezwzględny. Ludzie drżą przed nim ze strachu, a kobiety go pożądają. Uchodzi za diabła co nie jest dalekie od prawdy. Jamie Karth ma tylko ojca, który jest schorowany. Po...