Rozdział 10

34 5 10
                                    

Trzymałem tak ten kawałek pizzy w górze, choć powinienem uciekać stąd jak najdalej. Uznałem, że najlepszym sposobem będzie po prostu zignorowanie problemu. Na pewno nie zauważą - okłamywałem się w myślach. Zacząłem brać małe kęsy jedzenia, gdy nagle poczułem rękę na swoim lewym nadgarstku. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Finna trzymającego mnie za nadgarstek. Nagle przestałem oddychać, moje mięśnie całe się spięły, a moja twarz na pewno była blada jak ściana.

- Chodź Jean, porozmawiamy. - powiedział łagodnie i czule. Puścił mój nadgarstek i wyszedł z kuchni, a ja zaraz za nim. Nie chciałem tam iść, po prostu czułem, że jak tego nie zrobię, zabije mnie.

  Gdy tylko wyszliśmy z kuchni, powiedział:

- Dlaczego to sobie robisz? - wskazał palcem na zakrwawiony, lewy rękaw.

- Skaleczyłem się i tyle. - powiedziałem cicho, czując się coraz bardziej zdenerwowany.

  Ręce mi się zaczęły trząść, więc szybko schowałem je do kieszeni w piżamie i starałem się nie myśleć nawet, co mi zrobi, jak odkryje, że kłamię.

- Pokaż to. Odkażę Ci to. - powiedział czule i delikatnie złapał mój lewy łokieć, abym wyciągnął rękę z kieszeni.

  Zrobiłem to w pośpiechu i delikatnie odsunąłem rękaw piżamy. Wtedy też zobaczyłem, że bandaż się odsunął, odsłaniając kawałek rany, z której sączyła się ciemnoczerwona krew. Chciałem już odsunąć rękę, ale Finn złapał delikatnie mój nadgarstek tak, aby nie ruszyć rany i zaczął odwijać bandaż. Stałem tak sparaliżowany, gdy wyciągnął coś do odkażania i zaczął psikać na rany. Tylko raz syknąłem z bólu, ale wtedy zaczął kciukiem jeździć po mojej dłoni. W górę i w dół. Wszystko robił z taką czułością. Zastanawiałem się, czy aby na pewno go nie znam. Skądś kojarzyłem ten dotyk, ten głos, ten ton mowy. Te oczy. Te usta. Wszystko.

  Gdy już skończył, zmienił mi opatrunek i  zrobił to samo z drugą ręką. Jednakże, gdy skończył obydwie ręce, zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewał po żadnym nieznanym mi człowieku. Przytulił mnie z całych sił. Odwzajemniłem delikatnie jego uścisk, choć wcale nie miałem na to ochoty. Chciałem już po prostu iść do swojego "pokoju" i nigdy nie wychodzić z łóżka.

- Chcesz porozmawiać o tym co cię trapi? - powiedział cicho i czule Finn, chuchając mi do ucha.

- Nie bardzo. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Mój głos był roztrzęsiony. Potrzebowałem alkoholu, aby się uspokoić. Totalnie tego potrzebowałem.

  Gdy Finn już odchodził, wpadłem nagle na pewien pomysł.

- Finn? - zapytałem cicho. To był świetny pomysł w mojej głowie, choć zaczynałem żałować, że się odezwałem.

- Tak? -  odpowiedział pytaniem na pytanie. Wyglądał na trochę przybitego i zmęczonego.

- Masz może maszynkę do tatuaży. No wiesz... Chciałbym spróbować. - zapytałem, choć wiedziałem, że rzadko ktokolwiek kupuje maszynkę do tatuażu. Zacząłem się stresować jeszcze bardziej i przestałem się już kompletnie odzywać, mój wzrok powędrował na moje skarpetki.

  Usłyszałem, jak Finn wychodzi z przedpokoju, a potem słyszałem jak wracał. Nagle mój podbródek został uniesiony tak, abym na niego patrzył. Zrobił to bardzo delikatnie.

- Mam. - powiedział cicho i podał mi dosyć dużą torbę z całym sprzętem. - Masz tam wszystko, co potrzebne.

- Dziękuję. - powiedziałem ciszej, niż szeptem, więc myślałem, że tego nie usłyszał. A jednak usłyszał i mocno mnie uściskał. Mimo, że się go bałem, chwilę poczułem się lepiej. Tylko na chwilę.

Niedaleko od śmierci {1}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz