👗30👗

361 13 12
                                    

Urodziny Morvana zbliżały się wielkimi krokami, a ja dalej nie byłem pewien co do mojego "prezentu". 

Może faktycznie lepszym wyborem będzie po prostu kolacja.

Z każdym przemyśleniem, coraz bardziej przekonywałem się właśnie do tego pomysłu. W końcu podjąłem decyzję. Sam przygotuję dla nas kolację. Pamiętam, że kiedyś prosiłem go by ugotował to swoje spaghetti, ale nie było ono dla nas tylko dla Jukona i Chara. Był tym trochę zawiedziony, więc teraz mu się tym odwdzięczę.

Ale tu pojawił się kolejny problem. Lepiej radziłem sobie z wypiekami, niż z samym gotowaniem. Dlatego poprosiłem mamę, żeby mnie nauczyła, lecz i ona nie bardzo umiała gotować. W sumie to jak tak sobie przypomnieć zawsze gotował tata, a po jego śmierci, żywiłem się bardziej zupkami chińskimi. Znałem jeszcze jedną osobę, która mogłaby mi pomóc. Char. Ale nie wiem czy już między nami jest wszystko w porządku. Nie pytałem się o to Jukona. Więc postanowiłem do niego zadzwonić.

- Heeeej - przeciągnąłem słodko - Mój ukochany przyjacielu, chcesz mi pomóc?

- W czym? - zapytał. 

- Czy Char dalej jest na mnie zły?

- Nie wiem. Nie gadałem z nim na ten temat, ale nic nie mówił jak poszedłem do ciebie ostatnio, więc chyba nie. I tylko tego potrzebujesz?

- Od ciebie? Tak. Dzięki wielkie.

Rozłączyłem się i zacząłem szukać numeru Chara. Wybrałem go, ale i tak bałem się zadzwonić. 

Co jeśli nic nie mówił, bo faktycznie nie jest zły, ale nie na tyle, żeby mi pomóc?

Ale no co. Raz kozie śmierć. Zadzwoniłem do chłopaka i czekałem aż odbierze.

- Halo? - usłyszałem przez telefon.

- Hej, Char. Słuchaj mam do ciebie pewną prośbę.

- No o co chodzi? - zapytał.

- Nauczysz mnie gotować? 

Przez chwilę nic nie usłyszałem w słuchawce. Spojrzałem na ekran, by upewnić się, że się nie rozłączyłem.

- A co tak nagle? 

- No wiesz. Morvan ma za niedługo urodziny i pomyślałem, że może fajnie byłoby zrobić dla nas jakąś kolację - wytłumaczyłem.

- Od kiedy wiesz o urodzinach? - spytał.

- No od kilku dni.

- I teraz przychodzisz do mnie z tą propozycją?! - skarcił mnie.

- No bo wcześniej miałem inny pomysł - broniłem się.

Char westchnął i powiedział.

- Pomogę ci. Ale wiedz, że będzie to kurs przyśpieszony. 

- Dziękuję ci bardzo, jesteś najlepszy - podziękowałem szczęśliwy i się rozłączyłem.

Bardzo się ucieszyłem. Nie mogłem się doczekać kolacji. 

Następnego dnia Char przysłał mi listę ze składnikami, które musiałem kupić. Umówiliśmy się w moim domu na 13, więc miałem jeszcze trochę czasu. Wziąłem sobie dzisiaj wolne. Był 1 kwietnia. Dwa dni do urodzin Morvana. Miejmy nadzieję, że gotowanie będzie mi szło dobrze.

Wyszedłem do sklepu i kupiłem potrzebne produkty. To miało być najzwyklejsze danie, a składników szukałem chyba w dwóch sklepach. Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że sklepy nie były obok siebie. Do drugiego musiałem jechać autobusem ponad 20 minut. 

Ah... Żeby to poświęcenie było tego warte.

Wróciłem do domu i szybko wziąłem się za ogarnięcie kuchni. Chyba jeszcze nigdy nie zależało mi tak bardzo na niczym. 

Punkt 13 Char zadzwonił do moich drzwi. Oczywiście przyjechał z nim Jukon. Bo, jak zawsze, wziął sobie wolne w tym samym terminie co ja. Ciekawe, czy jak wyjadę na wakacje to on razem ze mną? 

Zanim wzięliśmy się za gotowanie, pogadaliśmy jeszcze trochę. Okazało się, że Char znał Morvana z podstawówki. Chodzili do jednej klasy. Bardzo dobrze się dogadywali, póki nie przyszedł wybór szkół. Morvan poszedł do prywatnej i tyle się widzieli. 

- Znaczy, on też nie chodził do mojej klasy od razu. Doszedł chyba w 5 klasie. Po szkole krążyła plota, że coś odwalił w tamtej szkole i go wylali. Ja w to za bardzo nie wierzyłem - opowiadał Char.

- A co zrobił? - zapytałem.

- Ludzie twierdzili, że sprzedawał narkotyki - zaczął - I z tego co wiem, jego pierwsza szkoła była jedną z najlepszych. Więc bardzo prawdopodobne, że chodzili tam same bogate dzieciaki. Ale te narkotyki nie pasowały mi do Morvana, ale też nie mogłem wykluczyć tej opcji. Za każdym razem, jak się go o to pytałem dlaczego go wylali, unikał tego tematu. 

- Kto wie, może jest jakimś szefem mafii? - zaczął snuć swoje teorie Jukon.

- Ta i skończył w domie mody? - zapytałem ironicznie. 

- No może mu się noga poślizgnęła? Ale fajnie by było mieć chłopaka gangstera.

Jukon spojrzał kontem oka na Chara, który miał głęboko gdzieś to o czym mówi mój przyjaciel.

- Char..

- Nie mam kryminalnej przeszłości - odpowiedział Char, zanim Jukon zdążył mu zadać pytanie. 

Chłopak skrzyżował ręce na piersi i zrobił oburzoną minę.

W końcu wzięliśmy się za gotowanie. Char postanowił nauczyć mnie, jak zrobić pieczoną wołowinę. Nie szło mi to za dobrze i było to mega czasochłonne, ale w końcu nam się udało. Japierdziele jakie to było dobre. Tylko szkoda, że to kosztuje mnie fortunę. No ale cóż. Muszę jakoś zaimponować Morvanowi, nie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział trochę krótszy, ale nie ma co płakać. Trzymajcie się cieplutko 🤗.

Always With You  || BL ||  ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz