Leżąc na łóżku, w piżamie, zastanawiałem się, czy teraz już będzie lepiej. Rozmyślając o tym, moją uwagę przyciągnęły ubrania Morvana. Co prawda zsunęły się już na siedzenie, ale dopiero teraz zauważyłem, że jeszcze ich nie schowałem. Gdy podszedłem do krzesła od razu wyczułem zapach jego perfum.
Jakim cudem jeszcze nie wywietrzał?
Wziąłem koszulę do rąk i zanurzyłem się w tym zapachu. Był taki uzależniający. Spodziewałem się, że natychmiastowo się popłaczę, lecz tak się nie stało. Położyłem się na łóżku wtulając się w odzież. Z każdym zaciągnięciem się miałem wrażenie, że chłopak jest tuż obok.
Obudziłem się rano, dalej mając na sobie koszulę. Podniosłem się do siadu. Przeciągnąłem się. Nie pamiętam od kiedy tak dobrze spałem. Spojrzałem się na ubranie i westchnąłem głęboko.
- Czy ja kiedykolwiek się od ciebie uwolnię? - zapytałem sam siebie.
Poszedłem zjeść śniadanie. A raczej spróbować. Posmarowałem chleb masłem i zacząłem go jeść. Zacząłem myśleć o tym, że wypadałoby podziękować Markowi za to, że nie wczoraj podwiózł pod dom. Oraz przeprosić go za kłopot. Wziąłem telefon do ręki i uświadomiłem sobie, że nie mam jego numeru. Wybrałem więc numer do Jukona.
Chłopak oczywiście pytał się po co mi on i w ogóle prowadził przesłuchanie.
Chyba lepszym wyborem było napisanie do Chara.
- Do dasz mi go czy nie? - zapytałem półszeptem bo moja mama spała, po nocce.
- Nie wiem czy mam jego numer - powiedział.
- Ty sobie chyba jaja robisz. Od zasranych 10 minut gadam z tobą, próbując wyłudzić numer Mark, a ty mi mówisz, że go nie masz?! - podirytowałem się lekko.
- Nie wiem czy nie mam. Zaraz poszukam. Daj mi chwilę - oznajmił i się rozłączył.
Siedziałem tak chwilę, ale Jukon długo nic nie pisał, więc postanowiłem się przebrać w ciuchy i wyjść do szkoły.
Minęło sporo czasu, a chłopak dalej mi nie odpowiedział.
- Zasnął przy tym telefonie, czy o co chodzi? - zdziwiłem się.
Po niecałej godzinie napisał do mnie.
J: *numer do Marka*
K: Szukałeś go w książce telefonicznej?
J: Nie. Ale okazało się, że nie mam, a Char mi nie odpisywał.
K: Ty debil jesteś.
J: Dzięki. Z twoich ust to komplement.
K: Uważaj dzisiaj w pracy.
J: 😧🙌🔫
K: japierdole...
J: Ja ciebie też <3
K: Nie ciebie. Wolę nie mieć problemów z Charem. Znowu..
J: Moja krew.
Zaśmiałem się pod nosem i zapisałem numer, który przysłał mi przyjaciel. Nawet nie byłem pewny czy z niego skorzystam. Zanim zbiorę się do zadzwonienia, to pewnie trochę czasu minie, a znając Jukona jeszcze nie raz pójdziemy do tej kawiarni.
Wychodząc do szkoły, napotkało mnie wiele nie przyjemnych rzeczy. W drodze na autobus potknąłem się o krawężnik. Potem w szkole wywaliłem się na w-f. Prawie udusiłem się wodą i na domiar złego, znowu zostałem zlany przez Grubego. Ale do tego zdążyłem się przyzwyczaić.
Po powrocie do domu, byłem wykończony. I jeszcze musiałem iść do pracy. Nie mogłem wziąć sobie wolnego, na ostatnią chwilę. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w jakieś wygodne ciuchy, ale wcześniej posmarowałem rany maścią na stłuczenia. Siniak na boku, zaczynał powoli znikać. Niby w jego miejsce zaczęły pojawiać się kolejne, to jednak ten był największy i najbardziej bolesny.
W pracy również nie mogłem odpocząć.
- No powiesz mi po co ci ten nuuumeeeeeer~ - przeciągał Jukon.
- A ty dasz mi w końcu spookuuuj?~ - odpowiedziałem tym samym tonem.
- Jak mi odpowiesz to tak.
- A jak nie? - zapytałem.
- No to nie. Proste.
- Zaraz prostego to ci mogę zawalić - zagroziłem.
- To są groźby karalne - bronił się Jukon.
- A wiesz ile mnie to obchodzi?
- No musi. Inaczej możesz dostać zarzuty.
- Nie, jak się nikt nie dowie - powiedziałem.
Od wyjazdu Morvana minęło 20 dni. W tym czasie zdążyłem poznać już parę osób. Okazało się, że z Markiem mamy ze sobą wiele wspólnego. Oboje lubimy ten sam gatunek muzyczny i to samo jedzenie. Rozmawiając z nim czułem się jakbym poznał moją bratnią duszę. Oczywiście nie pozwalałem mu się do siebie za bardzo zbliżać. Dalej jak głupi wierzyłem, że Morvan wróci i wszystko będzie tak jak dawniej. A to wszystko ma swoje logiczne wyjaśnienie. Dużo wycierpiałem przez tego palanta więc jak tylko wróci zjebię go od góry do dołu.
Któregoś dnia Jukon zadzwonił do mnie z propozycją spotkania się we czwórkę. Ja, on, Char i Mark. A właściwie to przez jego głupotę. Debil zamówił 4 miejsca przy stoliku bo było taniej.
- No chodź, będzie fajnie. Podwójna randka - zaśmiał się chłopak.
- Chyba cię coś pizgło, że podwójna. Jak tak będziesz dalej gadał to na pewno nie pójdę - oznajmiłem lekko poddenerwowany.
- No dobra. Ale będziesz?
- Będziemy wszyscy przy jednym stoliku? - zapytałem.
- No nie. Was wyjebiemy gdzieś na koniec sali. To miała być tylko nasza randka.
- Trzeba było nie kupować 4 miejsc. Winić możesz tylko siebie.
- Nie siebie tylko restaurację. Była promocja to co, miałem nie skorzystać?! - oburzył się Jukon.
- Boże z kim ja się zadaje - powiedziałem tak żeby mnie nie usłyszał - No dobra. Pójdę na tę kolację. Ale wiedz, że robię to z dobrego serduszka.
- No wiem, wiem. Kochammm cieeee~ - przedłużył słodko i się rozłączył.
Niby nie szedłem tam, by spotkać się z nie wiadomo jaką osobą, ale chyba godzinę wybierałem w co się ubrać. W końcu nie była to byle jaka restauracja. Jakoś trzeba było wyglądać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział, jak na razie, pisałam najdłużej. Co chwilę coś mi się nie podobało i nie miałam pojęcia co napisać. Coś z tego wyszło, ale dumna to ja nie jestem. Trzymajcie się cieplutko 🤗.
CZYTASZ
Always With You || BL || ✅
RomanceKeiwan pracuje w domie mody od ponad dwóch lat i jeszcze nigdy nie spotkał się z synem swojego szefa. Z początku zwyczajny chłopak, ale później wyjawiają się jego wielkie tajemnice. ❗Sceny 18+❗ albo 16+, jak tam kto woli to nazywać.