👗15👗

355 15 27
                                    

Stanąłem jak wryty. Obok Chara stała dziewczyna. Nie wiedziałem czy to była ta, która dzwoniła.

- Czy to jest ten twój chłopak? - zapytała - Podobno nikogo miało nie być.

To ona. Tego głosu nie da się nigdzie pomylić. Zwłaszcza, że śni mi się on po nocach. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, ani co zrobić. Chwilę później dołączył do nas Jukon. Stanął obok mnie. 

- Char? - zapytał.

- Jukon ja ci wszystko wytłumaczę.

- Wytłumaczysz?! - wrzasnąłem - Wytłumaczysz?! Co chcesz mu tłumaczyć?! Że go zdradzasz?! Tak?! O to ci chodzi?!

- O czym ty mówisz, Keiwan? - zdziwił się Char.

- Ty już dobrze wiesz o czym ja mówię. Chyba, że twoja paniusia nie powiedziała ci co mówiła, kiedy dzwoniła, z twojego telefonu, do Jukona. 

- To jakieś nieporozumienie - wtrąciła dziewczyna - Ja nie-

- Zamknij się! - przerwałem - Ja nie wiem jak długo to wszystko trwa, ale dobrze ci radze zakończ to teraz, to może mniej zaboli.

- Keiwan - powiedział Jukon - O czym ty mówisz.

- Ah... - westchnąłem - Kilka dni temu odebrałem za ciebie telefon, bo spałeś. Odebrałem też, bo dzwonił Char. Ale zamiast męskiego głosu, usłyszałem głos tej typiary. Coś tam mówiła, żebyś odwalił się od jej chłopaka. Dzień później sytuacja się powtórzyła. Nawet nie wiesz jakie ty miałaś szczęście, że to ja odbierałem te telefony.

- Ja właśnie w tej sprawie - powiedziała - Chciałam przeprosić.

- Przeprosić?! Teraz?! Czy ty jesteś poje-

- Dość - przerwał Jukon - Wyjdźcie stąd. Wszyscy. 

- Jukon... - powiedział Char.

- WYJŚĆ! - krzyknął chłopak.

Spojrzałem się na przyjaciela. Miał spuszczoną głowę. Nie chciałem go zostawiać, ale jeśli bym nie wyszedł byłoby jeszcze gorzej. A i tak już wszystko zepsułem. 

Wyszedłem na klatkę. Stał tam Morvan. Jestem pewien, że wszystko słyszał. Spojrzałem na niego. Nic nie mówił. Nie dziwię mu się. Zjebałem. I to po całości. 

Gdy byliśmy już na parterze, zapytał mnie, czy może mnie podwieźć. Zgodziłem się. 

Jechaliśmy w totalnej ciszy. Cały czas myślałem, o tym co powiedziała ta dziewczyna. Chciała przeprosić. Hah..Śmieszne.

Nawet nie wiedziałem, kiedy byliśmy już pod domem. Dopiero, gdy Morvan otworzył mi drzwi, moje oczy zaczęły piec. Wyszedłem z samochodu bez słowa. Wtedy chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. W tamtym momencie dałem upływ swoim emocjom. Chyba jeszcze nigdy tak mocno nie płakałem. Morvan zaczął gładzić moje włosy. Jego delikatny dotyk, dawał mi dużo komfortu, przez co zacząłem jeszcze mocniej płakać. 

Nie weszliśmy do domu. Morvan domyślił się, że mama będzie zadawała pytania. 

Siedzieliśmy w samochodzie. Ja na kolanach chłopaka, wtulony w niego. Morvan lekko się kołysał, przez co zacząłem być śpiący. 

Obudziłem się i rozejrzałem wkoło. Nie byłem w swoim domu. Sięgnąłem po swój telefon. Nie było żadnego powiadomienia. Czyli Jukon nic nie pisał. Trochę mnie to zmartwiło, ale wiedziałem, że nie ma powodu do zmartwień. Jest on czasem porywczy, ale nie wierze, że byłby w stanie sobie coś zrobić. Choć nie mogłem też wykluczać tej opcji. 

Nie dzwoniłem do niego. Jeżeli będzie chciał ze mną rozmawiać to sam zadzwoni. Nie chciałem też do niego dzwonić, bo bałem się, że nie odbierze. A potem przez cały dzień, zamartwiałbym się. 

Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. Znajdowałem się na korytarzu, a po mojej lewej były schody. Zszedłem nimi na dół. Gdy byłem już na parterze, zobaczyłem stojącego tyłem do mnie Morvana. Gdy się odwrócił podszedł do mnie.

- Jak się czujesz? - zapytał.

- Okropnie - odpowiedziałem wprost. 

Chłopak nie pytał o nic więcej. Położył na stole cappuccino. 

- Czekoladowe. Podobno lubisz.

- Mh.. Dziękuję.

Wziąłem kilka łyków. 

- Gdzie jest łazienka? - spytałem.

- Obok schodów - odpowiedział Morvan.

Wstałem od stolika i skierowałem się w stronę pomieszczenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W następnym rozdziale myślę, że skończymy ten akt. Nie ma co tego dalej ciągnąć. Trzymajcie się cieplutko🤗.

Always With You  || BL ||  ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz