Rozdział 14

1.1K 22 33
                                    

- Boże Aurora, wyglądasz jak trup.- były to pierwsze słowa jakie usłyszałam od swojego brata schodząc na śniadanie.

- Dziękuję, ciebie też miło widzieć.- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, było przytulne. Był to salon z aneksem kuchennym a na środku stał mały stół kuchenny z krzesłami. Na jednym z krzesał siedział mój bart popijając kawę.

- Dzisiaj jest czwartek, tak wiem powinnaś być w szkole, ale załatwiłem ci jeszcze dzisiaj wolne. Pojedziemy do galerii, kupisz sobie parę rzeczy co ty na to?- zakończył swój monolog

- No dobrze, o której mam być gotowa?- zapytałam spoglądając na niego.

- A o której ci pasuje?- zapytał

- Na 15.00?- zaproponowałam

- W takim razie bądź gotowa na 15.- powiedział z lekkim uśmiechem

-  Okej.- powiedziałam odchodząc do swojego pokoju

Będąc w pokoju postanowiłam zobaczyć wiadomości, ponieważ dalej dostawałam ich pełno, oczywiście wszystkie od Dylana.

Idiota

Aurorka, proszę porozmawiaj ze mną.

Idiota

Skarbie, kocham cię.

Idiota

Ja ci wszystko wytłumaczę.

Idiota

Proszę, porozmawiaj ze mną!

Tych wiadomości było o wiele więcej. Jednak nie miałam siły ich czytać. Odłożyłam telefon i poszłam się szykować bo zegarek wskazywał godzinę 13.00.

*** 

Schodzę właśnie do salonu, gdzie siedzi Adrien dalej popijając kawę w tym samym miejscu, czy on w ogóle wstał z tego krzesła? Jednak nie był sam obok niego siedziało dwóch mężczyzn, wyglądali raczej na mój wiek, ale byli bardzo napakowani i przystojni nawet bardzo przystojni. Obaj byli ubrani na czarno, jednak zdążyłam zobaczyć że posiadają kamizelki kuloodporne oraz przy paskach przypięte kabury z pistoletami. Kiedy mężczyźni mnie zobaczyli natychmiast wstali i podeszli do mnie.

- Aurora, to jest Simon Riley, ale mów do niego ghost oraz Kyle Garrick inaczej gaz.- wytłumaczył mój brat.

- Miło mi was poznać.- powiedziałam, patrząc na nich

- Obaj są twoimi ochroniarzami, jednak to gaz będzie ci towarzyszył w wyjściach z domu, ale nie zawsze zależy czy będziesz chciała. Należą oni do grupy Task Force 141, czyli do sił specjalnych tak ja należał twój ojciec.- wytłumaczył Adrien, ja natomiast przyglądałam się bardzo dokładnie gazowi.

- Możemy jechać?- zapytałam czując na sobie wzrok ghosta.

- Tak, ale mam coś jeszcze dla ciebie, chodź za mną.- powiedział brat idąc w stronę stołu.

Lekko skrępowana ruszyłam za nim, a za mną ruszyli moi ochroniarze. Na stole leżała mała czarna walizka.

- Siostra, proszę cię o otworzenie walizki.- powiedział mój brat, pokazując ręką na stół. Powoli podeszłam i otworzyłam walizkę, ale to co zobaczyłam powaliło mnie z nóg. W środku znajdowała się broń, zdziwiona spojrzałam na brata.

- Postanowiłem, że będziesz miała swoją osobistą broń. Pensylwania to dość niebezpieczny stan a ja muszę wiedzieć że jesteś bezpieczna. Tutaj masz licencje na broń w razie potrzeby pokazuj ten dokument okej?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy

- okej.- odparłam natychmiast 

- Załóż teraz kaburę na broń i jedziemy. Czekamy na ciebie razem z chłopakami w samochodzie.- powiedział odchodząc 

W sprawnym tempie założyłam kaburę na biodra i udałam się do garażu.

- Jestem gotowa!- krzyknęłam do chłopaków

- Okej, wsiadaj do przodu. Gaz i ghost wsiadajcie do tyłu.- rozkazał brat

Droga mijała spokojnie, co prawda nie odzywałam się za dużo jednak ani ghost ani gaz nie byli tak straszni jak się wydawało. W pewnym momencie naszej podróży dostałam  SMS'a od Shane'a prze co bardzo się zdziwiłam.

Shane

Cześć Aurora, proszę cię przyjedź tu i porozmawiaj z Dylanem. Z nim jest coraz gorzej, upija się do nieprzytomności. Jest załamany. Aurora proszę martwię się o niego.

Przeczytałam te wiadomość, ale nic nie odpisałam. Wszyscy myślą że to jest takie proste, iść do Dylana i z nim porozmawiać, jest to dla mnie ogromne wyzwanie. Mam iść do niego i co? Zacząć się z nim całować a może od razu dać się przelecieć, jako znak przeprosin od niego? Moje rozmyślenia przerwał fakt że stoimy pod galerią, szybkim ruchem wysiadłam z auta i razem z trzema mężczyznami udałam się do galerii. Chłopaki na prawdę poprawili mi humor, najpierw poszliśmy na lody, później trochę pochodziliśmy po sklepach a na koniec udaliśmy się do kina na nowego Venoma. Aktualnie siedzimy już w samochodzie.

- Ej słuchajcie może pojedziemy na strzelnicę?- zaproponowałam

- Na serio chcesz jechać na strzelnicę?- zapytał gaz

- No tak, mam broń co prawda umiem strzelać, ale lekcji od zawodowców nie odmówię.- powiedziałam, na co chłopakom na twarzy pojawiły się banany.

- W takim razie jedziemy na strzelnicę.- powiedział Adrien

Będąc na strzelnic robiłam furorę, wszyscy tam byli zdziwieni moimi umiejętnościami, z czystym sumieniem mogę powiedzieć że byłam lepsza niż nie jeden chłopak. Jadąc do domu dostałam wiadomość z, której nie byłam zadowolona.

Idiota

Kurwa masz wracać do domu a nie mieszkać u tego chuja, rozumiesz. Masz wrócić teraz! Kurwa wracaj natychmiast bo nie ręczę za siebie!

Oczywiście,  nie odpisałam ma wiadomość. Kurde mam już tego dość.

_________________

Hejka, mam kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. Do zobaczenia! Miłego dnia\ nocy wasza Z<3.

[ Przepraszam za błędy.] [ Rozdział liczy 793 słów.]

   


  

Porwana - Dylan monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz