Rozdział 22

907 22 12
                                    

AURORA

Ostrożnie otworzyłam oczy, kiedy oślepiło mnie światło. Jednak po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do tego widoku i mogłam się rozejrzeć po pomieszczeniu, było całe białe. Po lewej stronie miałam duże okno za, którym było widać miasto w ciemnościach, czyli musiała być późna godzina. Następnie spojrzałam na prawą stronę, gdzie zobaczyłam śpiącego Adriena na krześle, ale zanim go obudzę postanowiłam spojrzeć na swój brzuch. Miałam ogromny plaster, oprócz tego miałam zabandażowaną nogę i rękę, nawet nie pamiętałam że coś sobie zrobiłam w te części ciała. Po paru minutach postanowiłam obudzić Adriena. Zaczęłam szeptać "Adrien, Adrien, Adrien", ale kiedy się nie obudził zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu czegoś czym mogłabym w niego rzucić, podło na butelkę wody. Kiedy butelka  poleciała w stronę Adriena ten wstał jak poparzony i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Kiedy spojrzał w moją stronę uśmiechnęłam się do niego i pomachałam mu. Chłopak na początku chyba miał laga, ale po chwili jego silne ramiona uścisnęły mnie dokładnie.

- Więcej tak nie rób, zrozumiano?-powiedział, nadal silnie mnie obejmując

- Nie obiecuję.-powiedziałam, po czym chłopka zmierzył mnie wzrokiem

- Poczekaj tu, ja pójdę zadzwonić do twojej mamy i do reszty. Nie ruszaj się z stąd.-powiedział, chwytając za telefon

- Nie wiem, pójdę podrywać przystojnych pielęgniarzy.-powiedziałam z sarkazmem

Chłopak ostatni raz na mnie spojrzał po czym zniknął za drzwiami. Leżałam przypominając sobie ostatnie wydarzenia. Jednak w głowie narodziło mi się jedne pytanie. Co się stało z Liamem? Co prawda pamiętam że leżał na podłodze, ale potem urwał mi się film. Mam nadzieję że nie uciekł. Za chwilę pojawił się ponownie mój brat, usiadł na krześle i złapał moją dłoń. 

- Martwiłem się o ciebie. Twoja mama również.-powiedział głaszcząc moją dłoń kciukiem

- A co z Hailie i Gazem?-zapytałam

- Nic poważnego się im nie stało. Hailie została wypisana ze szpitala. A Gaz leży na obserwacji.-wytłumaczył mi brat

Naszą rozmowę przerwały otwierające się drzwi, w których stanęła pielęgniarka.

- Dobry wieczór, pani Brown. Muszę zabrać panią na zmianę opatrunku. Zapraszam na wózek.-powiedziała kobieta, wskazując na pojazd szpitalny

- Dobrze.-powiedziałam i z lekką pomocą kobiety usiadłam na wózek

Po chwili wjechałam na salę, gdzie lekarz zmienił mi opatrunek. Dowiedziałam się że ranę na ręku mam również po kuli, którą dostałam od Liama. Ranę na udzie zrobiłam sobie upadając na podłogę. Wracając na moją salę usłyszałam kłótnię i po głosie rozpoznałam od razu kto się kłóci.

- Gdzie jest moja dziewczyna!?-krzyknął bardzo znajomi mi głos

- Niech pan się uspokoi bo zaraz wezwę ochronę.-powiedziała jeszcze spokojnym głosem kobieta.

Bez zastanowienia wstałam z wózka i mimo rany na brzuchu i udzie mogłam normalnie iść. Poszłam za głosami kłótni, aż w końcu dotarłam i od razu zabrałam głos.

-  Przepraszam za tego idiotę, to mój chłopak już go zabieram.-powiedziałam łapiąc Dylana za rękę

- Aurora!?-zapytał chłopak wyraźnie zaskoczony moją postawą

- Nie kurwa duch święty!- krzyknęłam, wpychając go do sali

Stanęłam koło łóżka, chłopak chwilę mi się przyglądał jednak po chwili jego silne ramiona znalazły się na mojej tali. 

- Kochanie tak się o ciebie martwiłem.- powiedział całując moje czoło.

Nic nie odpowiedziałam tylko staliśmy w ucisku. Po chwili drzwi się jednak ponownie otworzyły a w nich stała moja mama z Adrienem. Od razu ja i Dylan zostaliśmy zamknięciu w szczelnym uścisku mojej mamy. Moja mama i Adrien  siedzieli do 5.00 jednak poprosiłam ich żeby pojechali do domu się wyspać bo wyglądali jak dwa trupy. Mimo sprzeciwu wykonali moją prośbę. Zostałam sama z Dylanem, który cały czas głaskał  mnie po głowie.-

- Rozmawiałeś z Hailie? Jak ona się czuję?-zapytałam

- Nie rozmawiałem, postanowiłem z nią przez jakiś czas nie rozmawiać. Mam do niej i do Gaza urazę bo to wszystko przez nich się stało.-wytłumaczył chłopak

- A z skąd oni mieli wiedzieć że zostaną porwani?-powiedziałam, patrząc na chłopaka jak na debila

- No nie wiem.-powiedział

- Wiesz ty na prawdę jesteś debilem.-powiedziałam na co chłopak się skrzywił

- Dzięki.-powiedział z głupim uśmiechem.

Boże i to jest mój chłopak?

_______________________

Hejka, co tam u was słychać? Mam nadzieję że rozdział wam się podobał. Na samym początku chciałabym wam podziękować za 5,04 tys. wyświetleń jesteście niesamowici. Zbliżamy się pomału do końca książki i teraz mam pytanie do was, czy chcielibyście kolejną książkę w moim wykonaniu. Jak tak to z jaką postacią i o jakiej tematyce? Oczywiście przeczytam wszystkie pomysły.  

Miłego dnia/nocy

Wasza Z<3

[Przepraszam za błędy.][Rozdział liczy 723 słów.]


Porwana - Dylan monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz