Rozdział 15

1.1K 21 38
                                    

 W końcu po dość długiej nieobecności wracam do szkoły. Z jednej strony cieszę się, ale z drugiej strony mamy obawy. Boję się mojej spotkania z Dylanem. W pośpiechu zbiegłam na śniadanie, gdzie siedzieli trzej mężczyźni.

- Dzień dobry wam!- zawołałam zadowolona

- Dzień dobry.- podpowiedzieli chórem, jednak mniej zadowoleni ode mnie.

Spokojnie wszyscy zjedliśmy śniadanie, a po nim udałam się po plecak. Idąc do garażu zaczepiłam Ghosta z pytaniem gdzie jest Gaz. Mężczyzna odpowiedział mi że czeka w garażu.

- Tu jesteś!- zawołałam kiedy zobaczyłam Gaza.

- Wsiadaj i jedziemy do szkoły.- powiedział, podchodząc do samochodu od strony kierowcy

- Ej ci się miejsca nie pojebały?- zapytałam patrząc na niego jak na debila.

- Nie wydaje mi się. - odparł

- Już wypieprzaj na miejsce pasażera.- powiedziałam do Gaza.

Droga mijała nam w dobrej atmosferze, mimo że na początku Gaz wydawał się niemiły to okazało się inaczej. Kiedy podjechałam pod mury szkoły zaczęłam się stresować jednak głos zabrał Gaz.

- Słuchaj, muszę chodzić z tobą wszędzie, oprócz toalety. Dyrektor i nauczyciele wiedzą wszystko. Także nie stresuj się jestem z tobą cały czas i nie pozwolę żeby tobie stała się krzywda.- powiedział, a ja popatrzałam na niego z wdzięcznością.  

Oboje wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do szkoły. Mina każdej osoby, która na mnie spoglądała wskazywała co innego. Jedni patrzyli na mnie ze współczuciem, a inni z nienawiścią, ale tak szczerze to miała to gdzieś i po prostu szłam przed siebie. Pierwszą lekcją była matematyka, więc szłam pod klasę. W trakcie drogi do klasy zobaczyłam jednak Dylana całującego zachłannie jakąś laskę. A niby tak kurwa tęskni i upija się do nieprzytomności. HA HA HA zabawne. Chciałam po prostu przejść obok niego rozmawiając z Gazem. Jednak chłopak zorientował się że to idę, więc przerwał swoje dotychczasowe zajęcie i zwrócił się do mnie.

- Kurwa kiedy wrócisz do domu?- zapytał z oschłością w głosie

- A co Dylanek się martwi? Idź się lepiej zainteresuj się swoim dzieckiem. - powiedziałam chcąc odejść jednak chłopak mi przeszkodził

- A ten typ to co? Pewnie mu już dałaś dupy.- powiedział chłopak, patrząc na Gaza.

- Słuchaj psie bo zaraz w pysk dostaniesz, a nie biję zwierząt. Jednak dla ciebie zrobię wyjątek.- powiedział wkurzony Gaz

- Gaz spokojnie, na niego szkoda rąk marnować.- powiedziałam do ochroniarza

- Głupia suka!- krzyknął Dylan

I w tym momencie nie wytrzymałam, bez wahania podeszłam do Dylana i złapałam go za koszulkę i zaczęłam swój monolog.

- Słuchaj kurwa, wybaczyłam ci jak bzykałeś pokojówkę, ale tego kurwa już za dużo! Kurwa zmieniasz maski jak kurwa nie wiadomo kto! Raz jesteś jebanym dupkiem, a trzy minuty jesteś kochającym chłopakiem! Mam cię już kurwa dość. Chciałeś zrobić krzywdę mojej mamie! A co najważniejsze porwałeś mnie.- ostatnie dwa zdania wypowiedziałam szeptem. Razem z chłopakiem patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy. Jednak po chwili odepchnęłam go od siebie i mimo wszystko poczułam jak samotna łza spływa mi po policzku.  

Rozejrzałam się dookoła, wszystkich oczy były skierowane w naszą stronę. Chciałam zapaść się pod ziemię.

- Na co kurwa wszyscy gapicie!- krzyknęłam i udałam się w stronę sali od matematyki.

***

Wchodzę właśnie na stołówkę, rozglądam się szukając jakiegoś wolnego miejsca. Moim oczom ukazuje się Hailie machająca do mnie. Bez zawahania podeszłam do dziewczyny i ją mocna przytuliłam.

- Aurora, bardzo tęskniłam ze tobą.-powiedziała z bananem na twarzy

- Ja za tobą też.- uśmiechnęłam się szeroko

Razem usiadłyśmy przy stole rozmawiając, jednak jedno pytanie krążyło mi po głowie.

- A gdzie jest Mona?- zapytałam

- Mona mnie olała, bo jest w związku z Tonym. Siedzi z moimi braćmi.-powiedziała smutna dziewczyna, a moje oczy automatycznie powędrowały w kierunku stolika Monetów. Mona faktycznie obściskiwała się z Tonym. Jednak zauważyłam że Shane i Dylan patrzą na mnie. Wzrok Shena pokazywał smutek i tęsknotę, a wzrok Dylana wskazywał ból, smutek, złość, zazdrość i odrobinę miłości.

-  A kim jest tamten chłopak?- zapytała Hailie, wyrywając mnie z moich obserwacji.

- To jest Gaz, mój ochroniarz. Jest naprawdę sympatyczny.- powiedziałam patrząc na niego

- To może zaproś go do naszego stołu, przecież nie będzie stał w rogu stołówki jak jakiś debil.- powiedziała dziewczyna 

Jak powiedziała Hailie tak zrobiłam, Gaz usiadł z nami. Mam wrażenie że Hailie go polubiła. Po lekcjach wróciłam do domu, wchodząc do pokoju zobaczyłam list leżący na biurku. Z zaciekawieniem zaczęłam czytać.

Od: Team Task Force 141

Do: Aurora Brown

Witaj Auroro!

Z tej strony Kapitan John Price, na pewno mnie kojarzysz. Pracowałem z twoim tatą, był niesamowitym człowiekiem, ale ja nie piszę z tego powodu. Ostatnio dostałem film od jednego z  moich żołnierzy na którym widać umiejętności strzelecki oraz umiejętności z samoobrony. Muszę ci powiedzieć że jestem pod wielkim wrażeniem. Co prawda twój ojciec wspominał że szkoli cię bo będziesz chciała wstąpić do wojska, ale nie spodziewałem się u ciebie aż takich umiejętności. Ale wracając piszę do ciebie z propozycją, co ty na to żeby dołączyć do Task Force 141? Nadawała byś się w nasze grona, ale wybór należ do ciebie. Czekam na wiadomość zwrotną.

Z powarzeniem

Dowódca Task Force 141 John Price.

Co tu się właśnie wydarzyło?!

________________________

NIESPODZIANKA!! Postanowiłam wrzucić dla was jeszcze jednej rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. Jak myślicie co zrobi Aurora? Miłego dnia\ nocy. Wasza Z <3.

[Przepraszam za błędy.][Rozdział liczy 848 słów.]


Porwana - Dylan monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz