Rozdział 24

896 20 11
                                    

Rano obudziłam się w pokoju Dylana. Podniosłam się do pozycji siedzącej, kiedy tylko spojrzałam w drzwi te niespodziewanie się otworzyły, a w nich stanął Dylan z małym stolikiem.

- O dzień dobry kochanie, mam dla ciebie śniadanie.-powiedział kładąc przede mną stolik na którym było pełno pysznego jedzenia.

- O boże dziękuje bardzo.-powiedziałam do chłopaka dając mu buziaka w czoło

- Smacznego!-krzyknął zadowolony chłopak

- Dziękuje.-powiedziałam i zaczęłam jeść

Po zjedzonym posiłku, próbowałam sama wstać, bo mimo to że mogłam sama chodzić to ze wstawaniem mam ogromny problem. Jednak nie chciałam fatygować ani Dylana ani nikogo innego do pomocy. Po paru próbach udało mi się wstać. Udałam się do łazienki, a później poszłam odnieść stolik przniesiony przez Dylana. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam Shane'a, Tony'ego i Dylana siedzących w salonie.

- Dzień dobry!-krzyknęłam uśmiechnięta

- Aurora, czemu nie krzyczałaś bym ci pomógł.-powiedział idąc w moją stronę

- Spokojnie wszystko jest okej.-zapewniłam chłopaka.

- Aurora, może chcesz obejrzeć z nami serial?-do rozmowy wtrącił się Shane.

- W sumie chętnie.-powiedziałam, po czym usiadłam na kanapie obok Dylana. Chłopak położył jedną rękę na moje udo i dał mi buziaka w policzek.

Oglądając serial dostałam SMS'a. Szybkim ruchem wzięłam telefon i zaczęłam czytać.

Gaz

Cześć Aurora. Chciałbym się z tobą spotkać i porozmawiać.

Czytając wiadomość zorientowałam się że nie tylko ja ją czytam. Spojrzałam się w lewą stronę i zobaczyłam Dylana uważnie czytającego wiadomość.

- Nie ładnie tak czytać cudze wiadomości.-powiedziałam patrząc na niego

- Oj tam cicho bądź. Idziesz na to spotkanie?-zapytał, patrząc mi w oczy

- W sumie to nie wiem, a chcesz iść ze mną?-również zadałam pytanie

- A chcesz żebym poszedł z tobą?-odpowiedział pytaniem

- Tak.-odpowiedziałam krótko

- Okej w takim razie idziemy na spotkanie z Gazem.-powiedział Dylan

- Kurde możecie się zamknąć, on jej teraz miłość wyznaje!-powiedział Shane, bardzo pochłonięty serialem.

- Okej, przepraszamy Shane.-powiedziałam, lekko śmiejąc się ze chłopaka

Ja

Cześć Gaz. Możemy się spotkać tylko o której i gdzie? Wezmę ze sobą Dylana.

Wiadomość zwrotną dostałam po kilku minutach.

Gaz

Okej, pasuje wam o 15 w kawiarni Motyl?

Ja 

Tak, do zobaczenia.

Chłopak już nic nie odpisał na tą wiadomość. Udałam się na górę w celu pomalowania się i ubrania się. Po godzinie byłam gotowa na spotkanie. Poszłam poszukać Dylana i zastałam go w garażu.

- Jedziemy?-zapytałam

- Tak, możemy jechać.-powiedział, otwierając mi drzwi do samochodu

Na miejsce dojechaliśmy po 15 minutach. Weszliśmy do kawiarni i od razu zobaczyłam Gaza, siedział a na stole leżał bukiet kwiatów. Podeszliśmy do niego a on od razu się odezwał.

- Cześć, chciałbym ci podziękować za twoją pomoc. Nie wiem co ja i Hailie byśmy bez ciebie zrobili.-powiedział, wręczając mi bukiet

- Dziękuje, ale nie trzeba było.-powiedziałam

- Trzeba było.-powiedział lekko się uśmiechając

- Cześć Dylan.-powiedział Gaz podchodząc do niego i dając mu piątkę

- Cześć.-odpowiedział krótko

Resztę spotkania rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Siedzieliśmy tak do 17.00. Aż się pożegnaliśmy i wyszliśmy z kawiarni.

- Kochanie jest dopiero 17.00, może pójdziemy do parku?-zapytał chłopak

- W sumie czemu nie.-odpowiedziałam

Idąc po parku rozmawialiśmy na różnie tematy.

- A chcesz mieć dzieci?-zapytał tak nagle Dylan

- No chcę, ale na razie jestem za młoda na bycie mamą. A ty?-zapytałam 

- Chcę, ale również nie teraz.-odpowiedział

Chodziliśmy chwilę po parku. Później udaliśmy się do domu, gdzie zjedliśmy kolację ze wszystkimi.

_______________

Przed ostatni rozdział, aż ciężko mi się to piszę. Jak wam się podobał? 

Do zobaczenia w sobotę.

Miłego dnia/nocy

Wasza Z<3

[Przepraszam za błędy.][Rozdział liczy 577 słowa.]





Porwana - Dylan monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz