Rozdział 21

924 18 4
                                    

DYLAN

Chodzę jak na szpilkach, czekając na informacje na temat Hailie, Gaza i mojej kochanej Aurory. Palę już dwudziestą fajkę, kiedy usłyszałem telefon. Szybkim krokiem podbiegłem do Vincenta, który rozmawiał z nieznaną mi osobą. Zaraz obok mnie znaleźli się pozostali bracia. Vincent jak skończył rozmawiać spojrzał na nas a jego oczy wyrażały pustkę, bałem się najgorszego.

- No mów, szybko!-pośpieszył go Tony

- Dzwonił do mnie kapitan Price, powiedział że Hailie nic nie jest, ma tylko kilka siniaków. Gaz jest nie przytomny. Oboje zostali przewiezieni do szpitala, na obserwację.-powiedział, ale mi chodziło głównie o jedną osobę

- A Aurora? Proszę powiedz że nic jej nie jest.-powiedziałem załamany

- No właśnie, Aurora została postrzelona. Liam chciał strzelić do Hailie jednak Aurora osłoniła naszą siostrę własnym ciałem. Aurora również została przewieziona do szpitala. Jest operowana, jednak jej stan jest poważny.-powiedział, ja poczułem że zaraz zwariuję.

- Jaki to szpital!?-krzyknąłem od razu

- Dylan spokojnie, wszyscy jedziemy do szpitala. Pakować się do samochodów.-rozkazał Vince

Jadąc do szpitala, maiłem mętlik w głowie. Ona nie może umrzeć. Nie może. Ona ma żyć. Życie jest chujowe. Gdy tylko znaleźliśmy się pod szpitalem, nie czekając na resztę pobiegłem do recepcji.

- Aurora Brown co z nią?-zapytałem dysząc

- A kim pan jest dla dziewczyny?-zapytała kobieta

- Jestem jej chłopakiem-odpowiedziałem 

- Dziewczyna jest operowana. Proszę iść pod salę operacyjną numer 5 i czekać. Jak operacja się skończy lekarz wyjdzie do pana i udzieli panu informacji.-powiedziała starsza kobieta

- Dobrze, dziękuję.-powiedziałem biegnąc pod wskazaną salę

Po znalezieniu sali usiadłem na krześle i czekałem aż drzwi się otworzą. Proszę nich ona przeżyję. W międzyczasie napisałem do Willa z zapytaniem co u Hailie i Gaza.

Ja

Co tam u Hailie i Gaza?

Wiadomość zwrotną dostałem od razu.

Will

Hailie ma kilka siniaków i lekkie zadrapania, a Gaz ma lekkie wstrząśnienie mózgu. A jak Aurora?

Zajebiście pomyślałem

Ja

Jest operowana, nic nie wiem.

Po dwóch godzinach z sali wyszedł lekarz. Kierując się w moją stronę.

- Dzień dobry, pan jest rodziną Aurory Brown?-zapytał

- Jestem jej chłopakiem, co z nią?-zapytałem zestresowany 

- Żyje, operacja przebiegła prawidłowo. Jednak jej stan zmusił nas do wprowadzenia ją w śpiączkę. Ale proszę się nie martwić jak jej organizm się zregeneruję to dziewczyna się obudzi. Czy mógłby pan zadzwonić po rodziców panny Brown?-każde jego słowo uderzało we mnie inaczej, jednak po chwili się odezwałem

- Tak już dzwonię.-powiedziałem

- Dziękuję.- powiedział odchodząc

Po chwili z sali wyjechało łóżko szpitalne, a na nim moja kruszynka. Była cała blada i podpięta do różnych maszyn. Bez wahania poszedłem za pielęgniarkami do sali gdzie leżała moja ukochana. Przed salą zadzwoniłem do Adriena. Po jednym sygnale odebrał.

- Dylan już wszystko wiemy, już jedziemy z mamą Aurory na lotnisko. Będziemy za 2 godziny.

- Przepraszam.-to jedyne słowo jakie udało mi się powiedzieć

- To nie twoja wina, już jedziemy trzymaj się.-powiedział rozłączając się

Powolnym ruchem schowałem telefon do kieszeni. I udałem się do sali, kiedy ponownie zobaczyłem dziewczynę od razu łzy napłynęły mi do oczu. Usiadłem na małym taborecie i złapałem ją za rękę.

- Cześć kochanie, tęsknię za tobą.-powiedziałem patrząc na jej bladą twarz

- Kiedy się obudzisz?-ponownie zapytałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi

***

Dylan, Dylan.-usłyszałem głosy, szybko podskoczyłem otwierając oczy.

Zobaczyłem mamę dziewczyny z jej bratem. Kobieta od razu zamknęła mnie w swoim uścisku.

- Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci to.-powiedziała, głaszcząc moje plecy

- Mam taką nadzieję. Bardzo ją kocham.-powiedziałem patrząc się na białą ścianę

- Wracaj do domu ja i Adrien zostaniemy. A jakby się wybudziła to od razu damy ci znać.-powiedziała kobieta. Chciałam zaprzeczyć ale kobieta była stanowcza w swoich słowach.

Wychodząc ze szpitala zapaliłem jeszcze fajkę. Nie maiłem ochoty widzieć ani Hailie, ani Gaza. To przez nich wszystko się stało. Zamówiłem Ubera i pojechałem do domu.

***

Od wypadku Aurory minęły dwa tygodnie, straszne za nią tęsknię. Moje życie kręci się wokół szpitala, szkoły i domu. Przez ten czas nie rozmawiałem z Hailie i Gazem, uznałem że ich towarzystwo jest mi nie potrzebne. Aktualnie jest godzina 2 w nocy, kiedy w moim pokoju rozległ się dzwonek telefonu. W szybkim tempie spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem imię Adrien, bez zawahania odebrałem.

-Wybudziła się.-te dwa słowa sprawiły że miałem ochotę skakać z radości

____________________

Hejka, jak wam się podobał rozdział? Miłego dnia/ nocy.

Wasza Z<3

[Przepraszam za błędy.][Rozdział liczy 713 słów.]

Porwana - Dylan monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz