21. Władczość

43 2 0
                                    

Weszłam do biblioteki, jeszcze w drzwiach rozglądając się czy nikogo znajomego nie ma środku, spojrzałam na bibliotekarkę, która patrzyła się na mnie jak na ostatniego debila, tak też się czułam, ale w tej sytuacji nie mogłam nic innego zrobić, musiałam się ukrywać i w ciszy przemyśleć plan działania. Weszłam w głąb biblioteki i w samym jej centrum stał wielki okrągły stół, rozejrzałam się jeszcze w poszukiwaniu krzeseł. Nie było ich tam, gdzie być powinny, a za to leżały poukładane jedno na drugie pod obu stronach pomieszczenia. Wzięłam jedno krzesło, przysunęłam je i usiadłam. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, po prostu położyłam głowę na rękach i zamknęłam oczy. Nie wiedziałam, czy pójdę na lekcje czułam się zbyt przytłoczona całą tą sytuacją, żeby teraz jeszcze myśleć o nauce. Telefon zawibrował, a ja leniwie podniosłam się i spojrzałam na wyświetlacz. "Alex" prychnęłam pod nosem i odłożyłam telefon ostatnie, o czym dzisiaj marzyłam to odebranie od tego dupka już i tak spędzam z nim więcej czasu, niż miałam w zamiarze nie chcę jeszcze przesiadywać w bibliotece i rozmawiać z nim tracąc swój cenny czas.

Po paru minutach, gdy telefon dalej dzwonił, a na ekranie dalej wyświetlało się jego imię, wkurzona usiadłam na krześle i wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- No nareszcie, ile można czekać? - Zapytał, zirytowany.

- Czego chcesz? - Zapytałam, z każdą sekundą coraz bardziej nienawidząc barwy jego głosu.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że taka pozycja nie jest wygodna do siedzenia ani też nie jest zdrowa dla twoich pleców.

- O czym ty do mnie mówisz człowieku?

- Odwróć się, to się dowiesz- Rozłączył się, a mnie przeszły ciarki.

Odwróciłam głowę i złapałam kontakt wzrokowy z Alex'em, który stał oparty o jeden z regałów, odwróciłam całe ciało w jego stronę i spojrzałam na niego pytająco, on tylko uśmiechnął się i pomachał do mnie ręką, odmachałam mu zastanawiając się czego ode mnie chce. Chłopak powolnym krokiem zaczął iść w moją stronę, a ja ze znudzeniem obserwowałam to podpierając głowę na ręce. Gdy ten stanął przede mną, ziewnęłam zakrywając usta pokazując mu tym samym, swoje znudzenie jego osobą.

- Widzę, że świetnie się bawisz- Dosiadł się do mnie i uśmiechnął.

- Lepiej się bawiłam, gdy ciebie tu nie było.

- Po szkole jedziemy nad jezioro- Oznajmił i wstał z miejsca.

- No to jedźcie, po co mi ta informacja?

- Ty jedziesz z nami.

- Sorry mam już plany. Kiedy indziej- Powiedziałam uśmiechając się. Chłopak parsknął śmiechem i usiadł bliżej.

- A jakie masz plany?

- Randka, nie zrozumiesz- Machnęłam ręką, odwracając wzrok od chłopaka.

- A z kim ta randka?

- Aleś ty się ciekawski zrobił, no nie mogę- Parsknęłam śmiechem, opierając się o krzesło.

- Jeżeli moja własność jedzie z kimś na randkę, to muszę wiedzieć kto to jest- Odwrócił krzesło, tak żebym była skierowana w jego stronę.

- Twoja własność? - Zaśmiałam się głośno, dalej nie patrząc na chłopaka. - Ciekawe, w którym uniwersum byłam twoją własnością, bo na pewno nie w tym- Śmiałam się dalej, a chłopak ewidentnie tracąc cierpliwość złapał mnie za podbródek każąc mi tym samym na niego spojrzeć.

- Masz na mnie patrzeć, gdy z tobą rozmawiam, rozumiesz? - Powiedział, władczo.

Jeżeli taki dupek jak Alex myślał, że ugnę się słysząc jego władczy ton, to wybrał sobie złego przeciwnika. Ja nie ugnę się przed nikim i też nie pozwolę sobie, żeby jakiś pierwszy lepszy chłopak rozkazywał mi, a już na pewno nie Alex. Złapałam go za nadgarstek i zaczęłam wbijać paznokcie w jego skórę, dalej nie przerywając kontaktu wzrokowego. Chłopak dalej nie dawał za wygraną i ciągle trzymał mnie za podbródek. Gdy moje paznokcie coraz mocniej odbijały się na jego skórze, ten ani na chwilę nie spuścił wzroku ani nie zmienił wyrazu twarzy. Jego wzrok był władczy i stanowczy widać było, że nie zamierzał się poddać, a ja miałam tylko nadzieję, że z moich oczu widać było to samo, bo w tej chwili jedyne, o czym marzyłam to kolejna wygrana bitwa.

Biały Kruk- psychoza {1} {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz