Gdy wychodziłam ze szpitala zadzwoniła mama i powiedziała, że czeka na mnie na parkingu. Rozejrzałam się przed pasami, żeby po raz drugi żadne auto nie próbowało mnie przejechać. Auto mamy było na tyle małe, że zmieściłyby się tam zaledwie dwie osoby, dlatego Jasper i Nora musieli jechać czerwonym kabrioletem.
- Hej mamo- Powiedziałam, siadając na miejscu obok niej.
- Hej córeczko- Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Jej głos był miękki i czuły, jakby bała się, że choć trochę zmieni ton, to coś mi się stanie.
- Jedźmy do domu, jestem zmęczona- Zapięłam pas i oparłam głowę o siedzenie.
- Powiedz, kto cię tak urządził? - Zapytała, nie odwracając wzroku od drogi.
- Podobno z nim rozmawiałaś, więc powinnaś wiedzieć.
- Lubisz go?
- Nie wiem. Strasznie dziwacznie się zachowuje i ma ewidentnie problemy z agresją.
- Jak jeszcze raz coś ci zrobi, to wzywam policję- Spojrzała na mnie wesoło i uśmiechnęła się.
Do domu jechałyśmy jeszcze dwadzieścia minut, a ja w tym czasie zdążyłam się zdrzemnąć. Mama jak zwykle robiła wiele postoi, a ja przy każdym jednym musiałam otwierać oczy i patrzeć co się dzieje. Nic się nie działo.
Wchodząc do domu, poczułam zapach cytrusów. Z tym zapachem kojarzą mi się tylko dwie rzeczy, świeże cytryny lub Alex. Szczerze mówiąc wolałam tę pierwszą opcję, nie miałam ochoty widzieć tego chłopaka, rozebrałam się i weszłam do kuchni nalać sobie wody. Zabrałam plecak i poszłam na górę do swojego pokoju. Z każdym krokiem coraz bardziej się obawiałam, bo coraz mocniej czułam zapach cytrusów, a w tym momencie to nie był dobry znak. Otworzyłam drzwi do pokoju i moim oczom ukazało się piętnaście róż z lego. Weszłam głębiej do pokoju, zamykając za sobą drzwi, coraz bardziej się bałam, że ten psychopata tutaj jest. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam jeszcze dwa bukiety róż lego. Pierwszy był na biurku, drugi na łóżku, a trzeci przy szafie.
Podeszłam do biurka, żeby zdjąć z niego kwiaty, a wtedy poczułam chłód. Spojrzałam w stronę okna, było otwarte. Otworzyła mi je albo mama, albo ktokolwiek inny. Zamknęłam okno i wzięłam kwiaty do ręki, "Lego? Dlaczego te róże są z klocków? Kto to mógł zrobić i jak dostał się do domu? Skoro drzwi balkonowe były otwarte, to znaczy, że ktoś musiał przez nie uciec albo chciał wzbudzić pozory, że uciekł, a tak naprawdę tu jest. Oby pierwsza opcja była poprawna".
- Jeżeli ktoś tu jest, niech się pokaże, bo inaczej wzywam policję! - Zawołałam, nie wiedząc kogo się spodziewać. Odpowiedziała mi cisza. - Ja nie żartuję, już wybieram numer! - Zagroziłam, odblokowując telefon.
- Ale żeby tak od razu policję? Jak chcesz, to mogę iść- Powiedział Alex, wychodząc z szafy.
- Co robisz w moim domu?
- Otworzyłem okno, bo chciałem wyjść, ale przyszłyście i zabrakło mi czasu- Powiedział Alex, zamykając szafę.
- A te badyle dla kogo? - Zapytałam, wymachując różami przed twarzą chłopaka.
- Dla ciebie.
- Tydzień temu chyba niewyraźnie powiedziałam, więc powtórzę. Żadne kwiatki nie naprawią tego, co zrobiłeś- Rzuciłam kwiatami o podłogę a te się rozwaliły.
- Wiem, o tym- Powiedział ze skruchą w głosie, podchodząc do mnie.
- Na jaki chuj tutaj przychodziłeś? - Zapytałam zirytowana.
- Chce zawalczyć. O mnie, o ciebie, o nas...
- Jakich kurwa nas? - Patrzyłam na niego w skupieniu, a ten odwrócił wzrok i złapał się za kark.
CZYTASZ
Biały Kruk- psychoza {1} {Zakończone}
Misterio / Suspenso"Ten chłopak był wszystkimi siedmioma grzechami głównymi naraz. A ja mogłam liczyć tylko na rozgrzeszenie..." Beatrice Miller po ciężkich przeżyciach zmienia szkołę i chce rozpocząć nowe życie, pełne ekscytujących wrażeń. Takie wrażenia ma zagw...