11. Proszę

52 3 0
                                    

Pogrążona w myślach i nauce nie zwróciłam uwagi, gdy z przyzwyczajenia odebrałam telefon od Jasper'a.

- Halo?

- Betty, dlaczego nie oddzwoniłaś, martwiłem się.

- Uczyłam się, sorry.

- Na co niby?

- Przecież jutro mamy sprawdzian.

- Z czego konkretnie?

- Z biologii rozdział pierwszy i drugi, chyba.

- Walić naukę, chodź jedziemy do klubu.

- Nigdzie z tobą nie pojadę- Już miałam się rozłączać, ale po drugiej stronie usłyszałam głos Michael'a.

- Ok, no to będziemy za dziesięć minut! - Powiedział z entuzjazmem i się rozłączył.

- Co za chuj! - Krzyknęłam, rzucając telefonem na łóżko. Zaczęłam sprzątać na biurku. Podczas tego myślałam o tym, co zrobię Jasper'owi kiedy przyjedzie, tworzenie makabrycznych scenariuszy w głowie brzmi jak niezłe hobby. Chyba zacznę je praktykować. Nie chciałam z nimi jechać i nie zamierzałam tego robić. Bedą musieli mnie siłą wyciągnąć jak tak bardzo im zależy.

Zastanawiając się jaką piłą lepiej będzie poćwiartować Jasper'a, ktoś zaczął rzucać kamieniami w moje okno. Podeszłam do okna i odsłoniłam czarne zasłony, na balkonie zobaczyłam tuzin kamyczków z ogrodu. Wyszłam na balkon, żeby zobaczyć kto miał czelność rzucać tym w okno. W ciemności słabo było widać postać, jaka stała przed domem. Wysoki chłopak miał czarną bluzę i spodnie, latarnia po jego lewej oświetlała zaledwie połowę jego twarzy, lecz ja dalej nie wiedziałam, kim on jest.

- Kim jesteś? - Zawołam, mrużąc oczy.

- Jak to, nie poznajesz mnie? - Krzyknął chłopak a ja natychmiast rozpoznałam głos.

- Alex? Co ty tutaj robisz?!

- Znasz hiszpański? - Zapytał po chwili stania w milczeniu.

- Nie.

- La curiosidad mató al gato!-Wykrzyczał i zdjął kaptur.

- Co to niby znaczy?

- Dowiesz się w swoim czasie, blondi- Położył przedmiot niewielkich rozmiarów na chodniku i pobiegł do swojego auta.

Gdy chłopak odjechał, zamknęłam drzwi tarasowe i pobiegłam sprawdzić, co takiego zostawił. Okazała się być to mała karteczka, niestety na dworze było zbyt ciemno, żebym przeczytała tekst więc weszłam z powrotem do domu.

"Zostaw drzwi tarasowe otwarte."

Ale po co niby? Czy on zamierza mi się włamać do pokoju przez drzwi tarasowe i patrzeć, jak śpię? Co za psychol. Wyrzuciłam karteczkę do śmieci i poszłam po telefon do swojego pokoju.

Jajnik: Jesteśmy już, powoli wychodź.

Betty: Ok i co?

Jajnik: Szykuj dupe bo impreza będzie.

Betty: Dupe to ty szykuj, bo jak dostaniesz to się zesrasz.

Jajnik: Chuj, jedziesz i tyle.

Sprawdziłam jeszcze raz czy zamknęłam drzwi balkonowe i zeszłam na dół, żeby posprawdzać wszystkie inne drzwi w domu "Oby tym razem żaden psychopata mi się do domu nie włamał". Wyszłam z domu, a na podjeździe czekał na mnie już zielony Mercedes. Stwierdzałam, że nie jadę i wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi i usiadłam pod nimi, telefon wibrował, ale to nie mój problem. Krowa usiadła obok mnie i pewnie zastanawiała się o co chodzi, w sumie ja robiłam to samo. Zamknęłam oczy i czekałam aż odjadą, tak się jednak nie stało. Jeden z nich dobijał się do mojego domu od drzwi frontowych, a drugi od tarasowych. Wzięłam głęboki wdech i wstałam z podłogi, otrzepałam się i znudzona wyszłam z domu. Obaj czekali na mnie paląc i rozmawiając. Jasper zauważając mnie, zgasił papierosa i podszedł do mnie.

Biały Kruk- psychoza {1} {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz