Obudziłam się, a pierwsze co poczułam to ucisk nadgarstka i zawroty głowy. Rozejrzałam się, byłam w czarno-czerwonej sypialni. Spojrzałam w stronę obolałego miejsca i z wrażenia otworzyłam szeroko oczy, kajdanki z różowym futerkiem ciasno oplatały nadgarstek. Co dziwne tylko jedna ręka była przykuta do ramy łóżka, druga swobodnie leżała wzdłuż mojego ciała. Rozejrzałam się na około i czułam jak serce mi staje a oczy zachodzą łzami. Nie dość, że jestem w samej bieliźnie to na około są rozrzucone prezerwatywy, a moja ręka jest przykuta do łóżka. Nie mogłam też przypomnieć sobie wydarzeń z wczorajszego wieczoru, tak jakbym zasnęła na cały dzień. Próbowałam oddychać głęboko, ale było to zbyt trudne, byłam przerażona i rozżalona. Chciałam wstać, ale nie miałam siły się ruszyć, chciałam znaleźć tego kto to zrobił, ale nie mogłam, nóg nie miałam przykutych, ale czułam jakby ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Zamknęłam oczy, żeby zapomnieć, że tu jestem i co się stało. Gryzłam usta do krwi licząc ze zagłuszy to ból i smutek, ale tak nie było. Z chwili na chwilę czułam, jak złość ogarnia całe moje ciało i krzyczy każąc wstać.
Wstałam zaciskając pięści, chciałam odwrócić swoją uwagę więc próbowałam przypomnieć sobie coś więcej z rana i południa, ale dalej nie wiedziałam co tu robię i być może kto mi to zrobił. Na samą myśl, że mogłam zostać zgwałcona chce mi się znów płakać. Na stoliku nocnym obok łóżka leżał mały czarny kluczyk, wzięłam go i zaczęłam obracać w ręce. Był dwa razy mniejszy od standardowego klucz do drzwi, znów spojrzałam na kajdanki i zaczęłam szukać wejścia dla kluczyka. Wsadziłam kluczyk i przekręciłam, w tym samym monecie kajdanki otworzyły się i zawisły na ramie łóżka. Odłożyłam klucz i szukałam ubrań albo telefonu, ale żadnej z tych rzeczy nie było, nie dość, że zostałam zgwałcona to jeszcze okradziona. Zajrzałam pod łózko licząc, że tam będzie coś do samoobrony, nie myliłam się, czarny patyk leżał i czekał na mnie. Wzięłam go i powoli szłam do wyjścia, ręce i nogi trzęsły mi się ale musiałam być silna, kto kolwiek mi to zrobił zapłaci za to. Przecież nie zasłużyłam na taki los, prawda? Chciałam po cichu otworzyć drzwi, ale gdy tylko lekko je pchnęłam te skrzypiały, więc z elementu zaskoczenia nici. Wyszłam na korytarz, gdzie po obu stronach były pułki z książkami oraz dwa czarne fotele. Jak się okazało byłam na piętrze, wyjrzałam zza barierek, a gdy w salonie nikogo nie było zeszłam po schodach. Stanęłam w miejscu nasłuchując dźwięków z otoczenia, padał deszcz, ale było jasno, nawet nie wiedziałam która godzina, bo w całym domu nie było zegara. Rozglądałam się po pomieszczeniu z dziwnym wrażeniem jakbym tu już wcześniej była. Gdy uznałam, że jestem sama usiadłam na podłodze i zacięłam płakać, możliwe, że straciłam coś co było dla mnie tak cholernie ważne i jeszcze w tak okrutny sposób. Kto mógł mi to zrobić? Dlaczego? I czy to jego dom? Dalej płacząc rozmazywałam bolący nadgarstek, na szczęście opuchlizna schodziła i zaczerwienienie też. Czułam się głupio, mogłam zostać z chłopakami, w tedy by do tego nie doszło a ja byłabym szczęśliwsza, mimo że pewnie na kacu, ale jednak. Wstałam z podłogi tym razem nie zabierając ze sobą patyka, obraz rozmywał mi się przez łzy, ale próbowałam mimo to iść dalej. Musiałam zadzwonić po pomoc, o ile jest tu telefon. Weszłam do kuchni i odrazy wiedziałam w czyim mieszkaniu jestem. Czy to możliwe, żeby tony mnie zgwałcił? Tylko jak? I kiedy? Nie pamiętam żebym z nim przebywała, chyba że byłam z nim, ale tego nie pamiętam. Tylko czemu nie pamiętam? Może i mam sklerozę, ale takie coś bym pamiętała. Rozejrzałam się i ze szczęścia aż podskoczyłam, podbiegłam do mojego telefonu i wybrałam losowy numer. Przyłożyłam telefon do ucha a nagła fala strachu sparaliżowała mnie, słyszałam głos w słuchawce, ale nie mogłam się odezwać. Oddychałam szybko i płytko a łzy samoistnie wypływały mi z oczu, opadłam na podłogę i próbowałam drżącą ręką jak najdelikatniej odłożyć telefon na ziemię. Podkuliłam nogi i płakałam co jakiś czas wydając z siebie niepochamowany krzyk rozpaczy. Miałam dość, chciałam uciec gdzieś, gdzie będę bezpieczna i nikt nie zrobi mi krzywdy. Oplotłam się rękami licząc, że doda mi to otuchy, ale okazało się to nie skuteczne, drżałam, płakałam, krzyczałam. Ale nikt nie słyszał albo nie chciał słyszeć.
- I don't wanna say goodbye 'cause this one means forever. Now you're in the stars and six-feet's never felt so far- Śpiewał chcąc odwrócić moją uwagę.
Alex albo umiał śpiewać, ale nie chciał tego pokazać, ale rozbawiło mnie to. Uśmiechnęłam się niemrawo czując jak łzy palą moją skórę. Chłopak nie słysząc płaczu zaśmiał się wesoło i wziął głęboki wdech.
- Powiedz, gdzie jesteś, a przyjadę i zabiję tego kto doprowadził cię do płaczu- Powiedział twardo, ale dalej chciał zachować spokój, żeby nie pogorszyć sytuacji.
- Nie wiem...Ja nie wiem-Schowałam głowę w rękach znów zaczynając płakać.
- Może pamiętasz drogę? Lub jakiś znak szczególny?
- Nic nie pamiętam, mam wrażenie że ktoś wymazał mi pamięć.
- Wymazał? Gdyby tak było nie rozmawiałabyś ze mną, więc nie jest tak źle.
- Już chyba wiem...Jestem u Tony'ego. Ale proszę, nie rozłączaj się, proszę- Błagałam przez łzy czując jak zbiera mi się na wymioty, w końcu proszę o coś Alex'a. Chłopak nie odpowiedział, za to słyszałam przeklinanie i trzask drzwi frontowych mojego domu.
- Już jadę Betty, nie ruszaj się- Powiedział odpalając silnik.
****
Siedziałam na zimnej podłodze w staniku i majtkach czując jak zamarzam, nie chciałam się ruszać, nie wiedziałam co może się stać. Ktoś zapukał do drzwi a ja nie będąc pewna kto to nie odpowiadałam, co jeśli to Tony? Próbowałam wstać na trzęsących się nogach podczas gdy Alex wyważał drzwi. Huk był tak głośmy i silny, że znów upadłam tym razem na kolana, łzy leciały mi z oczu, bo bardzo bolało. Spojrzałam na Alex'a a gdy ten mnie zobaczył od razu podbiegł i uklęknął.
- Boże Betty ty jesteś naga! Co ci się stało?! I co ty masz na nadgarstku?! - Złapał mnie za rękę dalej krzycząc. Dokładnie oglądał ślad po kajdankach tak jakby szukał tam imienia mojego oprawcy.
- To ślad po kajdankach i nie jestem naga.
- Kajdanki? Kto ci je założył?
- Prawdopodobnie twój brat, ale nie wiem.
- Na pewno nic nie pamiętasz? - Zapytał przysuwając się.
- Nie, kompletnie nic. Ostatnie co pamiętam to były jakieś wydarzenia z południa i tyle.
- To w takim razie tak profilaktycznie zabije mojego brata, dawno chciałem to zrobić, ale teraz mam doby motyw- Wstał i jednym szybkim ruchem zdjął bluzkę i skurzaną kurtkę. - Ubierz to, na dworze jest zimno.
- A tobie nie będzie zimno? - Zapytałam ubierając koszulkę.
- Jestem tak wkurwiony, że nie czuje zimna- Powiedział patrząc w przestrzeń. Gdy miałam na sobie kurtkę wstałam podpierając się blatu. - Możesz chodzić? Może ci pomogę?
- Nie trzeba, dam radę.
- Jesteś dziewicą prawda? - Zapytał omiatając mnie wzrokiem.
- Co to za pytanie? Co cię to?!
- Gdzie się obudziłaś?
- W jakiejś sypialni na piętrze, a co?
- Pojdę sprawdzić czy do niczego nie doszło- Powiedział i szybkim krokiem poszedł do góry. Wyszłam z kuchni i usiadłam na kanapie, czułam jak moje stopy robią się nieprzyjemnie zimne więc usiadłam po turecku chowając obie pod równie zimnymi udami. Trzask, strzał, huk i cisza. Alex, jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju i zszedł uśmiechnięty.
- Co zrobiłeś?
- Nic takiego, rozwaliłem łóżko, szafę, szafkę i przestrzeliłem okno.
- A co to okno ci zrobiło? - Zapytałam śmiejąc się.
- W sumie to nic, ale taką miałem ochotę. Może zaniosę cię do auta? Bo na boso raczej latać nie będziesz.
- Sama nie wiem.
- Słuchaj możesz se myśleć, ile chcesz, ale nie mamy czasu za bardzo, zaraz przyjedzie policja.
- Co czemu?
- Ktoś na pewno usłyszał te dźwięki wiec, jak będzie?
- Dobra, pozwalam ci- Powiedziałam a chłopak uśmiechnął się i już po chwili otoczona byłam ciepłymi i silnymi ramionami Alex'a.
Koniec części pierwszej serii Kruk.
CZYTASZ
Biały Kruk- psychoza {1} {Zakończone}
Misterio / Suspenso"Ten chłopak był wszystkimi siedmioma grzechami głównymi naraz. A ja mogłam liczyć tylko na rozgrzeszenie..." Beatrice Miller po ciężkich przeżyciach zmienia szkołę i chce rozpocząć nowe życie, pełne ekscytujących wrażeń. Takie wrażenia ma zagw...