Rozdział 1

131 5 1
                                    

Czerwonym Cabrioletem podjechała pod piaskową rezydencje w której mieszkała od roku ze swoim narzeczonym, nie widziała się z nim dwa tygodnie, ponieważ była z przyjaciółkami i mamą w Mediolanie wybierać suknie ślubną. Wybrała pewien projekt który wydał się im najbardziej interesujący, no i leżał na niej idealnie. W prawdzie jeszcze jej nie zakupiła i to wcale nie dlatego, że suknia kosztowała 30 tysięcy, było ją na nią stać, była wspólniczką w firmie swojego narzeczonego, nie kupiła jej, ponieważ w przyszłym tygodniu leciały do Paryża by zobaczyć co Paryski projektant ma jej do zaoferowania, przecież ona jako przyszła żona Damiana Morawskiego, największego biznesmena w branży samochodowej znanej na całym świecie, do ołtarza nie mogła iść w byle czym. Wysiadła z auta i biorąc ze sobą butelkę bardzo drogiego Włoskiego wina i stukając czerwonymi szpilkami od Prady ruszyła brukowaną alejką do domu. Już po przekroczeniu progu, poczuła, że coś jest nie tak, na podłodze leżał kolorowy szal, a obok niego spinki do mankietów Damiana, te same które kupiła mu w Barcelonie miesiąc temu, gdy byli na urlopie. Po wejściu dalej na stoliku przy kanapie dostrzegła puste naczynia, kieliszki i butelkę szampana opróżnionej prawie do końca. Z niepokojem skierowała się do sypialni i przez otwarte drzwi zobaczyła nagą dziewczynę o rudych lokach leżąca w jej pościeli, a między jej nogami leżał Damian ten sam który był jej narzeczonym, on tak jak i ona był nagi

- Myszko, nie martw się wkrótce się jej pozbędę, zobaczysz

- Ale jak? Ona ma połowę udziałów w twojej firmie

- Nie w mojej myszko, tylko w naszej, nie zapominaj o tym, a i co do tych udziałów, to ona nie ma ani procenta - zaśmiał się szyderczo

- Jak to kotku? Nic nie rozumiem

- To proste kochanie, ona myśli, że je ma, a w rzeczywistości nie ma nic

- Skarbie, teraz to mnie zaskoczyłeś

- Dlaczego?

- No w końcu macie się pobrać, podobno to był twój prezent ślubny dla niej ofiarowany z miłości do niej

- Kochanie, jakiej miłości? Przecież ja jej nie kocham - parsknął

- Nie kochasz jej? To po co bierzesz z nią ślub?

- Nie biorę, ze złodziejkami się nie chajtam

- Złodziejką? Okradła cię?

- No co ty, ona mnie? Przecież ona jest we mnie ślepo zakochana, ale ja zrobię tak by wyglądało, że mnie okradła, policja zakuje ją w kajdanki przed ołtarzem

- Chcesz ją ośmieszyć przed wszystkimi i oskarżyć o coś czego nie zrobiła?

- Właśnie tak

- Ale czemu? Jak ona się obroni

- Nie obroni się malutka, zamkną ją i sobie trochę posiedzi. Pytasz dlaczego? A no dlatego, że jej tatuś, to też mój tatuś, okradł moją mamę i zostawił na ślubnym kobiercu, na dodatek w ciąży ze mną. Nie pytaj skąd o tym wszystkim wiem, teraz to nie istotne, siostrzyczka odsiedzi wyrok za tatusia, prosta zemsta za krzywdę niczego winnej mamy, ona po prostu go kochała, miłość nie powinna ranić

- Damian, ale skoro macie tego samego ojca, to ty sypiałeś z własną siostrą, to obrzydliwe

- Nawet nie, w tych sprawach była akurat nie zła, ten fakt sprawiał, że było nawet ciekawiej - zaśmiał się, a jego śmiech zagłuszył dźwięk tuczonego szkła i tupot szpilek, szybko oddalających się korytarzem

- Kurwa, ona tu była - przeklął przy odgłosie mocno zamykanych 

OstojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz