rozdział 7

53 4 0
                                    

Abigail siedziała na sali treningowej, oglądając różne filmiki z choreogafiami, ruchami tanecznymi, które mogłaby wykorzystać przy współpracy z CNCO. Robiła to praktycznie codziennie, za każdym razem, gdy z kimś współpracowała. Musiała wiedzieć, co najbardziej pasowało do danej osoby bądź grupy. Wtedy miała już wprawę, patrząc na swoje początki w pracy choreografa.

Dziewczyna oglądała wtedy jeden z konkursów tanecznych, gdy na ekranie wyświetliła się jej ikonka, że ktoś do niej dzwonił. Bez oporów odebrała, już na starcie dostrzegając uśmiechniętą, ale też zarośniętą twarz swojego kuzyna.

- Cześć, Jo. - przywitała się, uśmiechając się szczerze. Pomimo tego, że oboje rzadko kiedy się widywali, to tak naprawdę mieli ze sobą świetny kontakt.

- Wreszcie mam chwilę czasu, by z tobą pogadać, Abby. Co tam u ciebie? Opowiadaj. - zachęcił, posyłając jej szeroki uśmiech. Abigail przejechała dłonią po swoich włosach, po czym spojrzała na niego, wzruszając ramionami.

- Po za tym, że cały czas mam do czynienia z celebrytami, to jest wyjątkowo spokojnie, jak na mnie. Jak widziałeś, ostatnio wygraliśmy z Georgem konkurs, współpracuję też teraz z twoimi przyjaciółmi. Dzień jak co dzień.

- A właśnie, co tam u chłopaków? Dawno z nimi nie rozmawiałem. Radzą sobie beze mnie? - zagadnął, niezwykle ciekawy, co działo się u chłopaków. Musiał przyznać, że czasami za nimi tęsknił.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - zaśmiała się, przypominając sobie wspólne treningi z CNCO. Prędko jednak do jej uszu dotarły jakieś odgłosy i głosy po drugiej stronie, na korytarzu. - I chyba idą.

Abby wcale się nie myliła, bo po chwili na salę weszła czwórka chłopaków. Dyskutowali o czymś zawzięcie, dopiero po chwili orientując się, że dziewczyna na nich patrzyła. Amber odsunęła się nieznacznie, ukazując tym samym twarz Joela, który pomachał do swoich przyjaciół z uśmiechem.

- Chodźcie się przywitać, stęsknił się za wami chłopina.

Abigail odeszła kawałek od laptopa, dając im miejsce. Cała czwórka zaczęła rozmawiać z jej kuzynem, więc ona sama postanowiła trochę się rozgrzać, pozwalając im trochę porozmawiać. Zdawała sobie sprawę, że zarówno Joel, jak i CNCO nie mieli zbytnio okazji do jakichkolwiek rozmów przez swój brak czasu, a skoro była kuzynką Pimentela, a on wtedy do niej zadzwonił, to postanowiła dać im trochę czasu sam na sam.

- Abby!

- Co się stało? - spytała zdziwiona dziewczyna, odwracając się do całej czwórki. Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, dlaczego wołali ją tak szybko i tak nagle.

- Joel chce jeszcze chwilę z tobą porozmawiać. Chodź na chwilę. - odpowiedział jej Erick, zachęcając ją tym samym do podejścia do nich.

Amber prędko podniosła się z ziemi i podeszła do chłopaków, siadając przed nimi, a przed swoim laptopem. Cała czwórka okrążyła ją z każdej strony, co wyglądało co najmniej uroczo, gdy Joel na to wszystko patrzył. Chłopak uśmiechnął się szeroko, widząc, że jego kuzynka miała dość dobre kontakty z jego przyjaciółmi.

- A wy tak będziecie nade mną stać? - spytała Abby, spoglądając na wszystkich po kolei. Nie spodziewała się, że tak ją okrążą i czuła się wtedy co najmniej dziwnie i nieswojo.

- Oj, nie narzekaj.

Chris, który stał najbliżej niej, natychmiast objął ją ramionami, wtulając się w jej plecy, jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna zdziwiła się na tamten gest, ale nie odezwała się, kręcąc głową sama do siebie. Odwróciła się zaraz do swojego kuzyna, nie zwracając uwagi na swoich towarzyszy.

- Nie wiedziałem, że ty i Chris... - zaczął nagle Joel, wskazując w ich kierunku. Abigail natychmiast wróciła do niego wzrokiem, unosząc brwi do góry.

- A, on. Lubi się do mnie przymilać. Nie zwracam już na to uwagi nawet. - odpowiedziała mu zgodnie z prawdą, machając lekceważąco ręką. Czasami naprawdę już nie zwracała uwagi na Christophera. - A co się stało?

- Nie wykończ ich, dobra? Nie zasłużyli na to.

- Mówisz tak, bo się przyjaźnicie. - prychnęła, wywracając oczami. - Nie wszyscy zasłużyli na wycisk. Są osoby, które dobrze sobie radzą i osoby, które niemiłosiernie mnie wkurzają. Tak, jak ta małpa, która się mnie uczepiła.

- Ej! Wypraszam sobie! - zawołał oburzony Chris, odsuwając się od niej nieznacznie. Choć nie widział jej twarzy, wiedział, że pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem.

- Muszę już kończyć, żeby wycisnąć z nich wszystkie poty. Gdyby się nie odzywali, to wiesz. - powiedziała Abigail, uśmiechając się niewinnie. Każdy z nich jednak wiedział, że niewinna to ona nie była w tamtym momencie.

- Oj, Abby. - westchnął Pimentel, kręcąc głową sam do siebie. Znał ją zbyt dobrze i wiedział, że była zdolna ich tam wykończyć. Dziękował sam sobie, że nie musiał z nią wtedy współpracować.

- Do zobaczenia, Jo! - zawołała, machając mu tak gwałtownie, że najbliżej stojący Zabdiel o mało nie dostał przez to w twarz.

- Cześć.

- To teraz szybka rozgrzewka i lecimy z układami. No, już, już! Lecimy, chłopcy! - zawołała ponownie Abigail, klaszcząc w dłonie. Cała czwórka spojrzała po sobie, wiedząc, żeby lepiej się nie sprzeciwiać.

~*~

- Ktoś jeszcze chce wodę?

Przytaknęli, więc Abby natychmiast wyszła z pomieszczenia, by załatwić wszystkie rzeczy. Skorzystała też z łazienki i z kilkoma butelkami wody wróciła na salę. Nie patrzyła przed siebie, a na butelki, które pomału zaczęły wypadać jej z rąk.

I dlatego też nie zauważyła, gdy tuż za nią pojawił się Chris.

Krzyk Abigail przeszył powietrze w całej sali, a zaraz po nim śmiech kilku osób. Zszokowana i wystraszona dziewczyna wypuściła wszystkie butelki na ziemię i odskoczyła od nich, jak oparzona. Zaraz jednak uniosła wzrok i zmierzyła nim Christophera. Mord w jej oczach nie wróżył nic dobrego.

Wystarczył jeden jej ruch, jeden kop, by chłopak wylądował na ziemi. Zdezorientowany Chris spojrzał w górę, patrząc na wściekłą Abigail, która stała nad nim, najwyraźniej chcąc zaatakować go ponownie.

- Nienawidzę cię. - warknęła, mierząc go nienawistnym spojrzeniem, który mógłby wręcz zabijać. Trochę go to przerażało w tamtym momencie. - Powinieneś dostać za to w jaja, ale masz szczęście, że wylądowałeś tylko na ziemi. Nie skończyłbyś cały.

- Amber, już, spokojnie. To był tylko niewinny żart. Nic się nie dzieje. - powiedział prędko Erick, podchodząc do niej bliżej, bo widział, że była gotowa rzucić się na leżącego chłopaka.

- Nic się nie dzieje?! - wrzasnęła tuż przed jego twarzą, przez co odruchowo cofnął się, by nie oberwać. Nie chciał jej niepotrzebnie denerwować. - Spróbuj zrobić to jeszcze raz, a nogi z dupy ci powyrywam. Nie żartuję. - warknęła ponownie, wskazując na Christophera palcem. Jej oczy płonęły nienawiścią. - Koniec treningu na dziś, nie mam ochoty dalej go oglądać. Widzimy się jutro po południu. I bez takich gierek, bo zrezygnuję z współpracy z tobą.

Erick, Richard, Zabdiel i, wciąż leżący na ziemi Chris, spojrzeli na zabierającą swoje rzeczy Abigail. Dziewczyna spojrzała na nich jeszcze, po czym pospiesznie wyszła, mając serdecznie dość tamtej całej akcji.

Mogła znieść fakt, że Chris się do niej przytulał, ale tego, że ją nastraszył, nie zamierzała mu wybaczać.

~~~~~~~~~~
Dajcie znać, czy się podoba 🥺

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz