epilog

74 4 4
                                    

Wokół Abigail panował lekki chaos, ale ona nie zwracała na to zbytniej uwagi. Przyglądała się wszystkim zgromadzonym, nie mając nic lepszego do roboty. Czuła dziwny smutek gdzieś w środku. Niby byli tam jej przyjaciele, grupa taneczna, z którą miała całkiem dobry kontakt, wszyscy inni technicy, ale czuła się wtedy dziwnie sama.

- Wszystko w porządku?

Dziewczyna odwróciła nieznacznie wzrok w swoje prawo, dostrzegając zielone tęczówki chłopaka. Westchnęła ciężko, opierając głowę na jego ramieniu.

- Po tym przyjeździe tutaj... Nie ukrywam, że trudno będzie mi wrócić do obowiązków. - stwierdziła cicho, trochę żałując, że tam przyjechała. Choć te kilka dni były najlepszymi, czuła, że nie powinno jej tam być, nawet jeśli cholernie za nimi tęskniła.

- To z nami zostań. Wszyscy na pewno się ucieszą. - powiedział Erick, nie widząc żadnych przeciwwskazań do tego, by z nimi została. Wspominała przecież, że jej współpraca z Marcusem i Martinusem dobiegła już końca.

- W to nie wątpię akurat. Problem polega na tym, że mam swoje obowiązki i umowy, których nie mogę złamać. No i muszę też zarabiać.

- A możesz je jakoś odłożyć w czasie? Od razu musisz zaczynać z kimś współpracować? - spytał, chcąc pomóc jej rozwiązać jakoś tamtą sytuację. Chciał by z nimi była, ale też żeby nie zaniedbywała swoich obowiązków na tyle, na ile mogła.

- Miałam kilka rozmów z menadżerami różnych celebrytów, ale w sumie żaden nie chciał mnie od zaraz. Znaczy, chcieli mnie najszybciej, jak się da, ale przecież nie muszą wiedzieć, że potrzebuję trochę przerwy.

- Czyli możesz z nami zostać do końca trasy. - oznajmił Erick, klaszcząc w dłonie z ekscytacji. Tamta odpowiedź bardzo mu się podobała.

- Tego jeszcze nie powiedziałam. - oznajmiła od razu Abby, studząc jego zapał, co się jej jednak nie udało. Erick i tak wiedział, że znalazł się na wygranej pozycji. - Ale może być. Pogadam z Ricky'm, może się dogadamy, nie wiem.

- O czym rozmawiacie?

Zarówno Erick, jak i Abigail odwrócili się za siebie, gdzie znajdował się Christopher. Chłopak spojrzał na nich z góry, po czym usiadł koło nich, łapiąc dłonią dłoń Abby. Splótł ich palce razem, uśmiechając się pod nosem.

- Ja was może zostawię. Pogadajcie sobie. - zadeklarował Erick, podnosząc się na równe nogi. Zaraz poklepał przyjaciela po ramieniu, wiedząc, że tylko on znał prawdę. - A ty jej w końcu o tym powiedz.

- Co? O czym powiedzieć? O czym nie wiem? - spytała odruchowo Abby, patrząc za oddalającym się chłopakiem. Zaraz odwróciła się do Christophera, w nadziei, że on jej o wszystkim powie.

- Spokojnie, on się po prostu zgrywa.

- Szczerze w to wątpię. Mów, o co chodzi. - powiedziała z powagą, jednak on nawet się nie odezwał. Unikał odpowiedzi i jej wzroku, co strasznie ją denerwowało. - Velez.

- Przejdziemy się? - zaproponował, nie chcąc, by ktokolwiek inny ich wtedy słyszał.

Abigail, choć zdziwiona, zgodziła się. Już chwilę później oboje wyszli z hali i skierowali się korytarzem w tylko sobie znaną stronę. Tam nie było już aż tylu ludzi, dzięki czemu w spokoju mogli porozmawiać. Dziewczyna spojrzała na twarz Christophera, chcąc już dowiedzieć się, o co chodziło Erickowi i co takiego Velez miał jej powiedzieć.

- Nie trzymaj mnie w takiej niepewności, noo. Powiedz, o co chodziło Erickowi. - powiedziała stanowczo, nie potrafiąc już dłużej wytrzymać. Ciekawość zżerała ją od środka.

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz