rozdział 22

35 4 0
                                    

- Abby? - odezwał się Erick, podchodząc do stojącej przy swoim laptopie dziewczyny. Ta odwróciła się w jego stronę, zastanawiając się, co takiego od niej chciał.

- Co jest?

- Był tu dzisiaj Chris? - spytał prosto z mostu, zmartwiony nieobecnością przyjaciela. Nigdy nie zdarzało mu się spóźniać, nie na treningi z nią.

- Niee, a coś się stało? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, sama zaczynając się zastanawiać, co mogło zatrzymać Christophera.

- No właśnie nie wiemy, co się stało. Nie odpisuje na grupie, nie odbiera ani nic. Trochę to podejrzane.

- Jest dorosły, może po prostu potrzebuje trochę chwili dla siebie. - powiedziała, chcąc jakoś racjonalnie wytłumaczyć nieobecność chłopaka. Nie wierzyła w to jednak.

- Ale on nigdy taki nie był. - przyznał Erick, drapiąc się po karku. Naprawdę nie martwił i ona od razu to zauważyła.

- No dobra, rozumiem wasze obawy, ale na pewno nic mu nie jest. Może niedługo przyjdzie, czy coś. No przecież...

Przerwała, uświadamiając sobie pewną rzecz. Przed oczami pojawiły się jej nadgarstki Chrisa, które widziała ostatnim razem. Nie pytała o nie, nie przejęła się tym wtedy, ale teraz wszystko zaczęło układać się jej w jedną całość. Zaczynała rozumieć obawy chłopaków, martwili się, szczególnie że dobrze znali Christophera.

- No przecież co? - spytał zdziwiony Erick. Spojrzał na nią, rozumiejąc, że na coś wpadła, że domyśliła się, co mogło się stać.

- Treningu dzisiaj nie będzie. Muszę stąd szybko iść. - powiedziała natychmiast, kierując się prosto w stronę wyjścia z sali. Chłopak zatrzymał ją jednak, łapiąc za nadgarstek.

- Ale o co chodzi?

- Dowiecie się w swoim czasie. - odparła zdawkowo, zerkając również na pozostałych, którzy patrzyli w jej stronę zmartwieni. - Niech ktoś wyśle mi adres Chrisa, natychmiast!

Erick, Zabdiel i Richard patrzyli przez chwilę w miejsce, gdzie zniknęła Abigail. Nie wiedzieli, co się działo, a jej zachowanie było co najmniej dziwne, nie znali jej od tej strony. Mimo wszystko, Richard od razu wysłał jej adres przyjaciela.

Abby w tym samym czasie natychmiast wsiadła do pierwszej lepszej taksówki i pokazała kierowcy odpowiedni adres, a ten, nie pytając o nic, od razu ruszył w odpowiednią stronę. Dziewczyna modliła się, by dojechać na czas, bo nie mogła pozwolić, by Chrisowi coś się stało, nie wybaczyłaby sobie tego za żadne skarby.

- Chris, odbierz, proszę. - mruknęła cicho, czekając z niecierpliwością, by chłopak odebrał, czego jednak nie zrobił. Ciche przekleństwo opuściło jej usta, kiedy nachyliła się po chwili do kierowcy. - Mógłby pan szybciej? Będę wdzięczna.

Kierowca spojrzał na Amber w lusterku, po czym, o ile było to wtedy możliwe, przyspieszył, widząc, że dziewczyna mocno zdenerwowana i spanikowana. Nie dopytywał, nie miał w zwyczaju tego robić, tylko jechał przed siebie.

- Dziękuję bardzo. Ile płacę?

Podał należną kwotę, ale Abigail nie przejmowała się wtedy żadnymi pieniędzmi, tylko stanem psychicznym Chrisa i zapłaciła mu tyle, ile powiedział. Zaraz po tym od razu weszła do budynku, gdzie podobno przebywał Velez i gdzie, miała nadzieję, go znaleźć.

- Dzień dobry, przepraszam. Dowiem się, który to pokój Christophera Veleza? To bardzo ważne. - powiedziała pospiesznie, podchodząc do recepcjonistki. Ta spojrzała w jej kierunku zmartwiona.

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz