rozdział 2

88 3 0
                                    

- A jednak jesteście wszyscy. Już miałam wychodzić i cię zgarnąć, Velez. - odezwała się Abigail, kiedy tylko cała czwórka chłopaków weszła do sali treningowej, w której się znajdowała.

- Oni mnie zmusili, bo chciałem zobaczyć, czy rzeczywiście przyjedziesz. - powiedział Christopher, wskazując na swoich przyjaciół, jakby ze zdradą. Zaraz jednak spojrzał na dziewczynę przed sobą, która podpierała dłonie na biodrach. - Zaczynamy?

- Rozgrzejcie się trochę, a ja skoczę szybko do łazienki. Jeśli ktoś jeszcze chce, to niech idzie teraz albo zamilknie na wieki i zsika się w majtki. - powiedziała wyjątkowo poważnie, czekając na jakąkolwiek ich reakcję. Oni jednak spojrzeli po sobie, ale żaden z nich się nawet nie odezwał. - Nie? Na pewno? Nie wypuszczę was później za każde skarby, możecie spytać swoich poprzedników, a jest to dość długa lista, uwierzcie. - dodała, kierując się pomału w stronę drzwi. - Wrócę niedługo!

Dziewczyna wyszła pospiesznie, załatwić swoje sprawy, a oni spojrzeli po sobie, rzeczywiście zaczynając się rozciągać. Już dobrze wiedzieli, żeby się jej nie sprzeciwiać, bo naprawdę mogła ich tam wykończyć. Widzieli, co potrafiła i jak długo wytrzymać mogła i trochę ich to przerażało, ale przecież nie mogli nic zrobić. Ricky wybrał dla nich najlepszą choreografkę, jaka kiedykolwiek istniała.

- Myślicie, że długo tam będzie? - spytał Chris, nachylając się w stronę przyjaciół. Zaczął zacierać ręce, w głowie obmyślając pewien plan.

- A co? Chcesz do niej dołączyć? - zakpił Erick, szturchając go w bok. Obaj spojrzeli po sobie, jednak nie było w tym żadnej wrogości.

- Niee, ale może ją trochę powkurzamy? Jestem ciekawy, jak długo wytrzyma.

- Wiesz, że może się na ciebie rzucić, prawda? Raz to zrobiła w szkole, gdy ktoś ją obrażał. Nie wiem, jak by się to skończyło z tobą po tych kilku latach. Amber naprawdę trenowała kung-fu.

- W to nie wątpię, ale... - zaczął ponownie Christopher, po czym rozejrzał się po sali, sprawdzając, czy na pewno jej tam nie było. Kiedy w końcu się upewnił, odwrócił się do nich przodem. - Potańczymy dla niej? Pokażemy swoje umiejętności taneczne?

- Jesteś powalony. - skwitował Zabdiel, nie zamierzając się wtedy mieszać w plan przyjaciela. Nie podobało mu się to wszystko, dlatego nie chciał w tym uczestniczyć.

- Ja tam w to wchodzę. - stwierdził Richard, uśmiechając się do Chrisa szeroko. Zaraz oboje przybili sobie męską piątkę.

- Chociaż jeden!

Zabdiel i Erick pokręcili głowami, obserwując Chrisa i Richarda. Nie zamierzali się mieszać w to, co robili. Colon tylko dlatego, że znał Abigail i wiedział, do czego zdolna potrafiła być, a De Jesus najzwyczajniej w świecie nie miał ochoty na wygłupy, szczególnie że Amber w jakiś sposób go onieśmielała.

Wreszcie Abby wróciła do pomieszczenia i zatrzymała się wpół kroku, jeszcze przy drzwiach, widząc, co wyprawiali Velez i Camacho. Spojrzała zdziwiona na pozostałą dwójkę, jednak ci wzruszyli ramionami, nawet się nie odzywając.

- A wasza dwójka dobrze się czuje? Bo te wasze ruchy do normalnych nie należą. Znaczy, Camacho jeszcze czuje rytm, ale ty, Velez... - mruknęła Abby, mierząc obu zdegustowanym wzrokiem. Zaraz pokręciła głową sama do siebie, próbując pozbyć się z głowy ich tańca. - Skończcie się wygłupiać i się ustawcie. Pokażę wam, jak się powinno tańczyć.

O dziwo, cała czwórka ustawiła się za dziewczyną, obserwując jej poczynania. Stali wszyscy przed lustrem, więc Abigail doskonale ich widziała. Nie przejmowała się jednak ich spojrzeniami, szczególnie kierowanymi na jej tyłek, tylko pokazywała im poszczególne ruchy, które za nią powtarzali.

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz