- Czuję się coraz gorzej z faktem, że tu przyjechałam. Co mnie podkusuło, co? Przecież ja ich nawet nie znam. - mruczała Abby, kiedy wraz z Christopherem przemierzali znane mu drogi prosto do jego rodzinnego domu.
- To poznasz. - odparł jej z uśmiechem, nie widząc żadnych przeszkód. Nie dziwił się, że marudziła, ale sama przecież się zgodziła i powinna liczyć się z tym, że tak naprawdę nie znała jego bliskich. - Abby, nie narzekaj. Moja rodzina cię pokocha, obiecuję. Polubisz ich.
- To są tylko twoje słowa, a jakie to na pokrycie, to nikt nie wie. - odparła, patrząc w jego stronę. Była zdeterminowana do zakończenia już tego wszystkiego. - Chodźmy już, chcę mieć to całe poznanie z głowy.
Christopher zaśmiał się, kiedy go wyprzedziła. On sam stanął w miejscu, stojąc centralnie przed swoim domem, o czym nawet nie miała pojęcia. Wreszcie, widząc, że chłopak za nią nie szedł, Abigail odwróciła się w jego stronę. Chris zaśmiał się tylko, wskazując na odpowiedni budynek.
- Mogłeś mówić, zanim zaczęłam iść. - warknęła, stając z nim twarzą w twarz. Ostatnimi siłami woli powstrzymywała się od wyzwisk kierowanych na wszystko i do wszystkich.
- Ja cię do tego nie zmuszałem, tak się składa. Sama wyruszyłaś. - zaśmiał się, wzruszając ramionami. Bawiła go jej oburzona mina.
- Jak ja cię nienawidzę.
- Kochasz mnie, słońce.
Abby prychnęła, po czym skierowała się wraz z nim do drzwi. Chłopak zapukał, chcąc zrobić małą niespodziankę swojej rodzinie. Zerknął ukradkiem na dziewczynę obok, by już po chwili odwrócić się z powrotem, gdy tylko usłyszał, że ktoś otworzył drzwi. Szeroki uśmiech wstąpił na jego twarz, kiedy dostrzegł przed sobą swoją matkę. Zdezorientowana Yenny, bo tak miała na imię kobieta, dopiero po chwili przytuliła do siebie swojego syna, czując, jak łzy napływają jej do oczu.
- Już myślałam, że nie przyjedziesz, Chris. Tak się cieszę. - wyszeptała, ściskając go mocno. Prędko otarła swoje łzy, odsuwając się od niego, by zmierzwić mu włosy. - Jak ty wyrosłeś.
- Przestań, mamo.
- Widzę, że nie jesteś sam. - powiedziała kobieta, odsuwając się od swojego syna, by podejść do Abigail. Już po chwili wystawiła w jej stronę swoją dłoń. - Yenny Paulina Munoz Jaramillo. Matka Chrisa.
- Abigail Elayna Pimentel, ale proszę mówić do mnie Amber. - odparła Abby, ściskając jej dłoń z uśmiechem. Pierwszy też raz w obecności chłopaka wyjawiła swoje prawdziwe, pełne imię. - Możemy wejść, trochę zimno.
- Jasne, już, wchodźcie. - powiedziała Yenny, otwierając szerzej drzwi, by bez problemu weszli do środka. Całą trójką weszli do budynku, czując tamto przyjemne ciepło panujące wokoło. - Miło mi cię poznać. Christopher nawet nie wspominał, że przyjedzie z dziewczyną. Nie wiedzieliśmy nawet, że kogoś ma.
- Bo nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi. - oznajmiła od razu Abigail, studząc tym zapał matki Chrisa.
- Oh, rozumiem. - mruknęła kobieta, tracąc swój entuzjazm. Abigail nie przejęła się tym zbytnio, nie chcąc jej okłamywać. - Mimo wszystko, dobrze cię tu widzieć, Amber. Czuj się, jak u siebie. - dodała, posyłając w stronę dziewczyny szczery uśmiech. Wbrew pozorom, naprawdę cieszyła się, że tam była.
- Dziękuję.
Abigail zerknęła ukradkiem na Chrisa, po czym uśmiechnęła się pod nosem. Choć dopiero poznała jego matkę, już wiedziała, że mogły się zakolegować.
- Pójdziemy do mojego pokoju i zaraz przyjdziemy!
Christopher odwrócił się do Amber przodem, wyciągając w jej stronę dłoń. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, nie wiedząc, dlaczego to robił. Mimo wszystko, chwyciła jego rękę, czując, jak przyjemna w dotyku była. Chłopak już po chwili zaprowadził ją do swojego pokoju, gdzie miała spać.
~*~
- Chcesz się już położyć? - spytał Christopher późnym wieczorem, kiedy wraz z Abigail siedział w salonie, oglądając jakiś świąteczny film lecący wtedy w telewizji.
- Nie jestem dzieckiem, wiem, kiedy chce mi się spać. - powiedziała Abby, nawet na niego nie patrząc. Zamiast tego przeniosła swój wzrok na psa, który leżał na jej udach. - Fakt, jest mi tu przyjemnie, a i Ollie to świetny towarzysz, ale na razie spać nie idę. Jeśli ty jesteś śpiący, to idź. Wiem, gdzie twój pokój, powinnam trafić.
- Posiedzę z tobą. - zadeklarował od razu, nie zamierzając jej tam wtedy zostawiać. Pragnął spędzić z nią choćby chwilę czasu, nawet jeśli oboje milczeli. Takie chwile były nawet lepsze.
- Jak chcesz.
Przez chwilę oboje siedzieli w salonie, oglądając jakiś film lecący wtedy w telewizji. Yenny, która wychodziła wtedy z kuchni, spojrzała na nich i uśmiechnęła się szeroko, widząc ich razem. Nie chciała wierzyć, że nie byli razem, bo widziała, jak się zachowywali przez te kilka godzin od przyjazdu. Nie odzywała się jednak, choć swoje przemyślenia trzymała na lepszą okazję.
- Ja już będę szła, a wy nie siedźcie za długo. Jutro też jest dzień. - powiedziała, patrząc na nich znacząco.
- Damy radę, mamo. - mruknął Chris, zerkając na swoją matkę. Chciał jej niemo dać znać, że chciał powiedzieć jeszcze z dziewczyną sam na sam, nawet jeśli nic między nimi nigdy nie zaszło..
- Dobranoc! - zawołała Abby, machając kobiecie na pożegnanie. Przez te kilka godzin złapała z nią świetny kontakt.
- Dobrej nocy, kochani.
Kobieta wkrótce wyszła, zostawiając ich samych. Abigail zerknęła na twarz Christophera, po czym, jak gdyby nigdy nic, oparła swoją głowę o jego ramię. Chris nie protestował, dając jej to małe pozwolenie. Mimo to, uśmiechnął się pod nosem, wracając do filmu.
Mijały długie minuty, a oni wciąż tam siedzieli, opierając się o siebie nawzajem, nie odzywając się... Napawając się tamtą ciszą, jedynie w swoim towarzystwie.
Christopher czuł dziwny spokój, gdy była tam obok niego, trzymając jego psa na swoich kolanach. Cieszył się, że z nim była w tak ważnym czasie, jak święta Bożego Narodzenia. Nie spodziewał się, że mogła się zgodzić, ale, jak zdążył zauważyć, Abigail Pimentel jednak miała serce, które pokazywała nielicznym.
Zerknął na nią. Uśmiech zagościł na jego twarzy, ale zaraz dotarło do niego, że dziewczyna spala na jego ramieniu, zupełnie niewzruszona. Serce zmiękło mu na ten widok, szczególnie że jego psiak również spał. Nie miał sumienia budzić ich oboje, dlatego też wziął Ollie'ego na ręce i zaniósł na jego miejsce. Kiedy wrócił, spojrzał jeszcze raz na Abigail, po czym nachylił się nad nią i ją podniósł. Dziękował w duchu, że się nie obudziła. Zaraz skierował się do swojego pokoju, gdzie oboje mieli spać. Ostrożnie ułożył ją na łóżku i przykrył kołdrą.
Już miał kierować się do wyjścia, by ogarnąć sobie jakąś poduszkę i koc, gdy poczuł uścisk na nadgarstku. Zdziwiony, odwrócił się za siebie, patrząc na Amber, która patrzyła na niego zaspanym wzrokiem.
- Nie pozwolę spać ci na ziemi, chodź tu. Miejsce się znajdzie. - powiedziała cicho, trąc swoje oko. Puściła jego dłoń, odsuwając się nieznacznie, by zrobić mu miejsce.
- Wyjątkowo dobrze ci się ze mną śpi, co? - zaśmiał się, choć w serce zrobiło mu się przyjemnie ciepło na tamtą propozycję. To miał być przecież kolejny raz, kiedy mieli spać razem w jednym łóżku.
- Nie gadaj tyle, tylko się kładź, bo zaraz się rozmyślę.
Zaśmiał się cicho, ale mimo wszystko położył się koło niej bliżej, przyciągając do swojej piersi. Abby nie protestowała, a zamiast tego wtuliła się w jego ciało, czując wreszcie to ciepło, którego potrzebowała.
CZYTASZ
Ja się nie zakochuję, ja tańczę
FanficAbigail kochała taniec, jak nic innego na tym świecie. Nic więc dziwnego, że wolała wybrać taniec zamiast miłości, nawet jeśli ta krążyła wokół niej w postaci czterech chłopaków. Chociaż, czy zdoła się oprzeć jednemu z nich?