rozdział 30

32 3 0
                                    

Amber kucała przy jednym z budynków, starając się nie zwracać większej uwagi na otaczający ją tłum, ustawiający się w kolejce na M&G z CNCO. Ona sama nie miała w planach do nich iść, bo zdawała sobie sprawę, że i tak już wiele osób miało się z nimi spotkać, a ona tak naprawdę była tam niepotrzebna. Dlatego też prędko wystukała wiadomość do Chrisa, by poinformować go, że niedługo będzie zwijać się do hotelowego pokoju, w którym oboje się zatrzymali.

Tancereczka: Velez!
Tancereczka: Nie obrazisz się chyba jeśli wrócę do hotelu co?
Tancereczka: Nie ma sensu tutaj siedzieć skoro i tak będziecie zajęci przez następne kilka godzin

Velez: Nieee, oczywiście że nie
Velez: Tylko na siebie uważaj, jasne?

Tancereczka: Jak słońce ☀️
Tancereczka: Widzimy się później!

Dziewczyna podniosła się z klęczek, prostując nagle. Coś strzeliło jej w kolanie, ale nie zwróciła na to większej uwagi, tylko rozejrzała się wokoło. Jej wzrok prędko zarejestrował pewną rodzinę - na oko dziesięcioletnią dziewczynkę i jej rodziców. Abigail zmarszczyła brwi, bo widziała, że cała trójka zawzięcie o czym dyskutowała i nawet z odległości dostrzegła łzy w oczach ów dziewczynki. Intuicja od razu podpowiedziała jej, żeby do nich podejść i sprawdzić, co się stało.

- Dzień dobry. Przepraszam bardzo, że przeszkadzam, ale co się stało?

Zdziwione małżeństwo spojrzało po sobie, kompletnie zdezorientowane, że ktoś go nich podszedł. Kobieta szybko oprzytomniała i spojrzała na Abigail.

- Nasza córka ma bilet na spotkanie ze swoim ulubionym zespołem, ale trochę boimy się puścić ją samą. Jest mała, nie poradzi sobie. - wyjaśniła pokrótce, sama nie wiedząc, dlaczego jej o tym mówiła. Czuła jednak, że jej można było zaufać.

- Nic mi się nie stanie, mamo. Będę uważać. - powiedziała dziewczynka, patrząc na swoją matkę błagalnie.

- Nie pójdziesz sama, po moim trupie. - oznajmił mężczyzna, nie chcąc puszczać jej nigdzie samej. Nie chciał nawet wiedzieć, jak mogło się skończyć zostawienie jej tam bez opieki.

- Ale tato...

- To może ja z nią pójdę? - zaproponowała od razu Abigail, kiedy dotarło do niej, o co dokładnie chodziło w tamtej całej sytuacji. Sama nie wiedziała, co w nią wstąpiło, ale chciała pomóc tamtej dziewczynce.

- A ma pani bilet? - spytała kobieta, marszcząc brwi. Cała rodzina spojrzała w stronę dziewczyny.

- Tylko nie pani. Proszę mówić do mnie Amber, to mój pseudonim artystyczny. - powiedziała od razu Abby, wystawiając przed siebie dłoń, za którą kobieta złapała, ściskając lekko. - I nie, nie mam biletu, ale ochroniarze wiedzą, że mogą mnie wpuścić. Przyjaźnię się z menadżerem CNCO, z nimi również, więc nie powinno być większego problemu. Z chęcią przypilnuję państwa córki. - dodała w ramach wyjaśnienia, posyłając w ich stronę szczery uśmiech. - O ile się państwo zgodzą.

- Dasz nam chwilkę?

Abby przytaknęła, więc małżeństwo odeszło od niej, by przedyskutować całą sprawę. Byli zdziwieni, że nie znana im dziewczyna proponowała im przypilnowanie ich dziecka. Mimo wszystko, byli jej wdzięczni, bo pewnie nigdy by nie puścili swojej córki w takie miejsce.

- Hej, młoda. Jak ci na imię? - zagadnęła Abigail, odwracając się do dziewczynki przodem. Ta spojrzała w jej stronę.

- Valeria.

- Oo, moja bratanica też ma tak na imię. - przyznała, nieco zdziwiona takim obrotem spraw. Nie spodziewała się, że dziewczynka mogła mieć tak na imię. - Ja jestem Abigail, ale możesz mówić na mnie Amber, tak będzie lepiej.

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz