Ricky: Byłbym wdzięczny, gdybyś przyszła jak najszybciej do mojego gabinetu
Abigail: Coś się stało?
Ricky: Po prostu przyjdź
Ricky: SzybkoAbigail trochę zdziwiona tamtą wiadomością, wzięła swoje rzeczy i skierowała się do odpowiedniego gabinetu, gdzie miał znajdować się Ricky. Zapukała grzecznie i po uzyskaniu pozwolenia, weszła do środka, dostrzegając dość zdenerwowanego mężczyznę. Żadne z nich się nie odezwało, ale za to patrzyło na siebie nawzajem w ciszy.
Nagle drzwi otworzyły się ponownie, a do pomieszczenia weszło całe CNCO. Stanęli jednak jak wryci, kiedy dostrzegli, że Amber również znajdowała się w środku. Mimo wszystko usiedli na wcześniej uszykowanych siedzeniach, nie wiedząc nawet, po co Ricky ich tam wszystkich zwołał.
- Cieszę się, że wszyscy już jesteście. Nie będę owijał w bawełnę, tylko od razu przejdę do konkretów. - oznajmił mężczyzna, patrząc na wszystkich z powagą. W środku jednak trochę się trząsł z emocji. - Powiedzcie mi, co robiliście na tych zdjęciach?
Mężczyzna podsunął pod nos Abby i Chrisa zdjęcia ich dwójki, kiedy całowali się na ulicy. Niby było to zwykłe zdjęcie, ale oboje rozumieli powagę sytuacji i zarzucali sobie, że nie uważali bardziej. Byli ze sobą zaledwie kilka dni, kilka dni, a dali tak łatwo się złapać.
- To nie tak, jak myślisz, Ricky. My... - zaczęła Abby, chcąc się jakoś wytłumaczyć z tamtej sytuacji, ale nie było jej to dane.
- Jesteśmy razem.
Abigail spojrzała na Chrisa, jak na wariata, kiedy powiedział to tak nagle. Mało tego, złapał ją za dłoń i ścisnął lekko, dając jej tym znak, że wiedział, co robił. Ale ona już sama nie wiedziała, czy dać mu to wszystko wyjaśnić, czy zrobić to samej. Nie chciała jeszcze bardziej komplikować całej tej sytuacji, choć i tak oboje już dawno przepadli.
- Tego akurat się domyśliłem. - powiedział Ricky, masując się po głowie. Był nimi w jakiś sposób zawiedziony? - Nie rozumiem tylko, dlaczego daliście się tak złapać?
- Uważaliśmy. - powiedział Chris stanowczo, patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Najwidoczniej za mało.
Ton głosu Ricky'ego sprawił, że Abby poczuła się, jak mała dziewczynka, na którą ktoś krzyczał, bo źle zrobiła. Wiedziała, że tak właśnie było, ale nie spodziewała się, że jej przyjaciel tak po prostu będzie ją o coś obwiniać. Fakt, oboje z Chrisem na to zasłużyli, ale czy to naprawdę było potrzebne?
- Rozumiem twoje wzburzenie, sama czuję się źle z zaistniałą sytuacją, ale nie chcieliśmy źle. To wcale nie było planowane, nie wiedzieliśmy, że ktoś nas obserwuje. Tam praktycznie nikogo nie było, nie sądziliśmy... - zaczęła Abigail, starając się jakoś dobrać słowa, by nie pogorszyć swojej i tak już beznadziejnej sytuacji.
- Mogliście powiedzieć od razu, że ze sobą jesteście, pomoglibyśmy wam jakoś. Abby, przecież dobrze wiesz, że jestem w stanie zrobić wszystko. Jeśli tylko poprosiłabyś mnie o pomoc, to bym ci pomógł. - oznajmił Ricky, patrząc tylko na nią. W jego oczach nie widziała już tej złości sprzed chwili, co trochę ją uspokoiło.
- Tak, Ricky, wiem. Ale zauważ, że oboje jesteśmy już dorośli, że oboje jesteśmy rozpoznawalni i to nie pierwszy raz, kiedy ktoś nam robi fotki z ukrycia. - powiedziała ponownie, doskonale zdając sobie sprawę, że sama była dość mocno znana. Może nie tak bardzo, jak CNCO, ale wciąż znana. - My po prostu... Nie wiem, zapomnieliśmy się? Ten związek nie trwa długo i nie wiem, ile jeszcze potrwa, ale... - zaczęła, jednak nie była w stanie dokończyć. Nachyliła się do mężczyzny, w nadziei, że zgodzi się na jej propozycję. - Możemy porozmawiać na osobności?
CZYTASZ
Ja się nie zakochuję, ja tańczę
FanfictionAbigail kochała taniec, jak nic innego na tym świecie. Nic więc dziwnego, że wolała wybrać taniec zamiast miłości, nawet jeśli ta krążyła wokół niej w postaci czterech chłopaków. Chociaż, czy zdoła się oprzeć jednemu z nich?