rozdział 9

55 5 0
                                    

Nacho był naprawdę sympatycznym facetem i naprawdę miło się z nim rozmawiało. Abigail mogłaby to robić o wiele dłużej, gdyby nie wołali jej na makijaż, który mieli jej zrobić. Dziewczyna sama nie wiedziała, jakim cudem znalazła się na planie teledysku do Ferrari, w którym miała wystąpić. Mimo wszystko, cieszyła się, że mogła uczestniczyć w takim przedsięwzięciu, bo dotychczas nie miała na to okazji.

Kiedy wyszła po kilku minutach wraz z czterema innymi modelkami, spojrzała na nie wszystkie, trochę im zazdroszcząc urody. Abby nic do nich nie miała, wydawały się jej nawet miłe, ale czuła się dziwnie w ich towarzystwie. Była inna, wiedziała to od samego początku. I jedynie obecność CNCO wynagradzała jej to wszystko.

- Chyba możemy zaczynać, co? - odezwał się reżyser, patrząc po każdej z nich. Lustrował je bezwstydnie wzrokiem, na co starały się nie zwracać uwagi.

- Która idzie do którego? Mamy sobie wybrać, czy... - zaczęła jedna z dziewczyn, pytając o coś, czego nie miały odwagi spytać inne. Każda z nich chciała znać odpowiedź na tamto pytanie, by lepiej się przyszykować.

- Ta sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

- Możesz nam wytłumaczyć? - odezwała się druga z dziewczyn, marszcząc brwi. Mężczyzna spojrzał na nią, po czym wskazał na czwórkę chłopaków za sobą.

- Może niech oni zadecydują, którą z was chcą.

Abigail prychnęła pod nosem, ale nie odezwała się. Skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na mężczyznę przed sobą z jakąś złością. Jego słowa brzmiały, jakby uważał je za przedmioty, które można było sobie wybrać, a później wyrzucić. Nie powiedziała jednak ani słowa, gdy jej wzrok skrzyżował się ze wzrokiem dwójki chłopaków.

Obaj natychmiast się przy niej znaleźli, mierząc się wzajemnie wzrokiem.

- Naprawdę schlebia mi, że chcecie ze mną być oboje, ale nie mogę się rozdwoić. - zaśmiała się Abby, doskonale rozumiejąc tamtą sytuację. Bawiła ją, szczególnie że już dawno wybrała jednego z nich.

- W takim razie, musisz wybrać.

- A to już chyba oczywisty wybór. - powiedziała zgodnie z prawdą, podchodząc do Ericka, który od razu objął ją ramieniem, szczęśliwy, że to właśnie jego wybrała. - Wybacz, Velez. Może innym razem.

- Jasne, rozumiem. - przytaknął Christopher, unosząc dłonie do góry. Nie miał jej tego za złe, ale mimo wszystko nachylił się w jej stronę, przez co przeszły ją dreszcze, kiedy jego ciepły oddech zaczął drażnić jej skórę. - Ale wtedy to już cię zaklepuję i żeby nie było takich numerów.

- Jasna sprawa. Idź już, idioto. Twoja dziewczyna czeka. - zaśmiała się, odpychając go od siebie. Chłopak pokręcił tylko głową, po czym odszedł, a ona położyła dłoń na piersi drugiego z chłopaków. - Ty też chodź. Jestem ciekawa, czy te Ferrari są tak wygodne, jak słyszałam.

- Dzięki, Abby.

Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, ciągnąc chłopaka do jednego ze samochodów.

~*~

Oj nie idź
Ay no te vayas

Pozwól miłości umrzeć tej nocy, jeśli tego nie zrobimy
Que se muera el amor esta noche si no lo hacemos

Jeśli bitwa wojna rodzi się w łóżku, mamy
Si en la cama nace la batalla guerra tenemos

I niech pragnienie zwycięży (oh-oh, oh-oh)
Y que gane el deseo (oh-oh, oh-oh)

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz