rozdział 6

50 3 0
                                    

- Dzięki, że zgodziłaś się ze mną pójść. Chłopaki próbowali się wymigać na każdy możliwy sposób. - powiedział Erick, zerkając na Abigail ukradkiem. Był jej naprawdę wdzięczny.

- Jak się idzie do centrum handlowego, to tylko z dziewczyną. - zaśmiała się, rozkładając ręce. Chłopak od razu jej zawtórował, również się śmiejąc. - A tak na poważnie, mogłeś napisać od razu, i tak bym poszła. Potrzebuję nowych słuchawek, to przy okazji kupię.

- Czyli widzę, że ten wypad na pewno się przyda. - odparł, szturchając ją w ramię. Zaraz westchnął cicho, zerkając za siebie. - Nie lubię chodzić sam w takie miejsce. W dodatku, trochę to ryzykowne. Chyba ci nie przeszkadza, że jest z nami ochroniarz, co?

- Bezpieczeństwo przede wszystkim. Mi w niektórych sytuacjach też by się przydał. - przyznała Abby zgodnie z prawdą. Czasami naprawdę potrzebowała jakiegoś ochroniarza, mimo że potrafiła użyć technik samoobrony, których się uczyła. - A co właściwie chciałeś kupić? Nic nie wspominałeś w sumie. Mam się przyszykować na jakieś butiki?

- Sklep z elektroniką, mówi ci to coś?

- Telefon? - spytała dla upewnienia, unosząc brew. Erick prędko wyciągnął z kieszeni swój telefon, a jej oczy powiększyły się nagle na jego widok. - Gdzieś ty go tak zniszczył?

- Spadł ze schodów ostatnio. - powiedział chłopak, ponownie chowając urządzenie do kieszeni. Przejechał dłonią po swoich włosach, trochę zawiedziony sam sobą.

- Oj, Erick. - westchnęła Abigail, po czym objęła go ramieniem w matczynym geście, na co uśmiechnął się delikatnie. - Chodźmy do tego sklepu. Im szybciej, tym lepiej.

~*~

Abigail i Erick, po kupnie nowego telefonu i słuchawek, nie zamierzali tak szybko wracać do siebie. Postanowili spędzić tamten czas w swoim towarzystwie, nie zapraszając nikogo innego. Dziewczyna czuła się przy nim wyjątkowo swobodnie, tak jak te kilka lat wcześniej, kiedy pomagała mu w lekcjach. Erick pod tym względem niezbyt się zmienił i bardzo lubił spędzać z nią czas, głównie na rozmawianiu.

- Człowieku, ty się naprawdę boisz samolotów? Czemu? - spytała Abby, kompletnie zdziwiona, że chłopak bał się latać samolotami.

- Nie wiem, noo. Tak jakoś. - odparł, wzruszając ramionami. - Wyobraź sobie, że tak naprawdę nie masz żadnej kontroli nad samolotem, musisz się zdać na obcą osobę. Jesteś w powietrzu, lecisz sobie i nagle jakaś awaria bądź burza, to jest straszne. Zawsze mogą lecieć też jacyś terroryści albo zaatakować samolot. Oo, albo może zabraknąć paliwa.

- Przesadzasz, Erick. - mruknęła Abigail, upijając łyk swojego bubble tea, którego była fanką w ostatnim czasie. - Fakt, to są realne zagrożenia i możesz się tego bać, ale nie oszukujmy się. Oni zawsze sprawdzają stan paliwa przed lotem, dolewają go i w ogóle. - powiedziała zgodnie z prawdą, wzruszając przy tym ramionami. - Na pogodę nie masz wpływu, no chyba że lecisz w takie miejsce, gdzie wszystko jest możliwe. Z resztą, oni zawsze to sprawdzają, a piloci zazwyczaj potrafią poradzić sobie w takich sytuacjach. - dodała, znów upijając łyk swojej herbaty. Prędko odwróciła się do Ericka. - Obca osoba, powiadasz? Dla wielu swoich fanów też kiedyś byłeś obcy, oni są dla was obcy, a ty mi mówisz, że musisz zdać się na obcą osobę? Inaczej nie miałbyś ochroniarza, też jest za ciebie odpowiedzialny w jakimś stopniu. - ciągnęła dalej, wskazując na idącego za nimi mężczyznę. - Z tego co pamiętam, lęk przed lataniem, to awiofobia. Po twoich słowach ewidentnie wynika, że to masz.

- Jak zwykle wiesz, jak nazywają się takie rzeczy, mogłem się tego spodziewać. - mruknął Ericka, jakby dostając nagłego olśnienia. Nie mógł ukryć, że podziwiał ją za tą wiedzę, jaką posiadała. - A ty się nie boisz?

Ja się nie zakochuję, ja tańczę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz