2: Lotnisko

160 2 0
                                    

Hailey
Gdy usłyszałyśmy pilota ogłaszającego, że zaraz przystąpimy do lądowania nie mogłyśmy opanować radości, która z nas tryskała.

Za moment stałyśmy już ze swoimi kolorowymi walizkami. Postanowiłam przekąsić coś zanim wyruszymy do naszego hotelu. Dlatego poszłyśmy w stronę kafejki znajdującej się na lotnisku.

Usiadłyśmy przy drewnianym stoliku i zaraz obok nas pojawił się wysoki, przystojny chłopak z morskimi oczami. Zauważyłam błysk w oku Chloe. No tak, typowa ona.

- Dzień dobry, mogę przyjąć zamówienie od ślicznych pań?- zapytał, szczerząc się.
- Tak właściwie nie wiemy co zjeść, może nam pan coś poleci?- uśmiechnęła się zalotnie.
- Oczywiście. Osobiście polecam makaron z kurczakiem i szpinakiem.
- W takim razie poprosimy.

Po 15 minutach nasze zamówienie pojawiło się na stole. Wyglądało nieziemsko i tak też smakowało.

Gdy skończyłyśmy nasze dania, moja przyjaciółka oznajmiła, że musi skorzystać z toalety i udała się w jej stronę. Ja za to usiadłam na pobliskiej ławce i czekałam na nią, gapiąc się w ekran telefonu.

Chloe
Otworzyłam drzwi toalety i weszłam do środka, od razu podeszłam do luster z zamiarem poprawienia swojego makijażu.
Stanęłam przed nim i zaczęłam szperać w swojej torebce. Szukałam czerwonej szminki i tuszu do rzęs. Znalazłam je i zwycięsko chwyciłam. Spojrzałam w lustro. W odbiciu ujrzałam wysokiego, umięśnionego mężczyznę w czarnym garniturze i spodniach tego samego koloru oraz brązowych włosach, opierał się o drzwi jednej z kabin.

- To damska toaleta- prychnęłam.

Ten nie zwrócił uwagi na to co powiedziałam i dalej wpatrywał się we mnie. Idiota, pomyślałam.
Odwróciłam się w jego stronę.

- Głuchy jesteś? To damska toaleta, więc bardzo ładnie cię proszę, wypierdalaj- powiedziałam zirytowana.

No bo co to ma być? Ja chcę poprawić sobie makijaż a tu jakiś typ nie chce wyjść i nieustannie się na mnie gapi.

Wkurwiona tą sytuacją syknęłam:
- Spierdalaj albo zawiadomię ochronę.

Mężczyzna uśmiechnął się kpiarsko i wolnym krokiem udał się w moją stronę. Przestraszyłam się nie na żarty. Szybko podbiegłam do drzwi z zamiarem ucieczki. Niestety. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić te się otworzyły i do pomieszczenia wszedł wysoki, chudy brunet.

- Wybierasz się gdzieś?- zapytał chłodno.

Ścisnął moje nadgarstki i obrócił mnie twarzą do umięśnionego mężczyzny. Próbowałam wyszarpać się z jego uścisku, ale był zbyt mocny.

- Puść mnie!- wykrzyczałam.
- Nie bądź żałosna- zaśmiał się, podchodząc do mnie.
- Jeb się- syknęłam.
- Ostra, lubię takie- był coraz bliżej mnie.

I w tym momencie skończyła się moja dobroć w stosunku do niego.
Splunęłam mu w twarz.

Otarł dłonią ślinę z twarzy i spojrzał na mnie złowrogo.

- Masz przejebane- wściekł się.

Zza garnitura wyciągnął pistolet.
Cholerny pistolet. Wbiłam w niego wzrok. Byłam przerażona, jednak próbowałam tego nie pokazywać.

- Zróbmy tak: zadzwonisz do swojej przyjaciółeczki i powiesz jej, by przyszła. Bez żadnych sztuczek bo dostaniesz kulkę w łeb.
- Odjebało ci?- zapytałam i momentalnie tego pożałowałam.
Brunet przyłożył lufę do mojej skroni. Bałam się, cholernie się bałam.
- Wyciągaj telefon.
Trzęsącymi dłońmi wyjęłam go z torebki i wybrałam numer Hailey.

Hailey
Chloe nie było już dłuższy czas, wstałam z ławki zamierzając pójść po nią. Nagle mój telefon zawibrował. Okazało się, że dzwoni przyjaciółka.

- Co tak długo tam robisz?- zapytałam.
- Ach, no wiesz, poprawiam makijaż, ale potrzebuję twojej pomocy- usłyszałam lekko zachrypnięty głos.
- Wszystko okej?- spytałam. - Brzmisz jakoś dziwnie.
- Tak... po prostu przyjdź- nadal zachrypnięty.
- Idę- odpowiedziałam.

Rozłączyła się. Dziwne. To do niej niepodobne, mówiła cicho a ona zawsze wręcz się wydziera. Poczułam też nutkę strachu w jej głosie. A może popadam w paranoję? Nieważne. Chciała, żebym jej w czymś pomogła, więc idę.

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

Przez to co zobaczyłam prawie ugięły mi się nogi.

Przy ścianie stała Chloe z pistoletem przy skroni, który trzymał napakowany brunet.

- Uciekaj!- krzyknęła.

Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić poczułam łapy oplatające mnie w talii i przesiąknięty czymś materiał na buzi.
Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale niedługo potem powieki opadły mi a ja odpłynęłam.

----------------------------
Hej kochani!
Ten rozdział już dłuższy.
Do następnego 💗

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz