24: Nie ta osoba

62 4 0
                                    

Pov: Hailey

Raz się żyje- pomyślałam.

Bez pukania weszłam do środka i pierwsze co zwróciło moją uwagę to stosy papierów na biurku blondyna, pootwierane szuflady i sam chłopak grzebiący w nich.

- Kurwa, nie ma tego nigdzie- mruknął zdenerwowany.

Zastanawiałam się czy wyjść czy może zostać.

W końcu jednak zadecydowałam.

- Michael?

I tak prędzej czy później musiałabym z nim porozmawiać.
Wolę tego nie odkładać.

- Jesteś? Poczekaj chwilę, szukam czegoś. Usiądź na kanapie.

Zrobiłam tak jak powiedział. Niepokój, który - muszę się przyznać - towarzyszył mi przy wejściu rozpłynął się i zastąpiła go ciekawość.

- Czego?- spytałam.
- Ważnego dokumentu.

W tym momencie zapaliła się w mojej głowie czerwona lampka. Mógł mówić tylko o tych dokumentach. Jebanych dokumentach o mnie i mych rodzicach. Jak mogłyśmy zapomnieć?

Brawo! Narobiłaś sobie tylko problemów! Zobaczymy jak zareaguje na to Michael, gdy się dowie- zakpił ze mnie głos.

I gówno po nieobecności niepokoju. Wraca większy niż przedtem. O wiele.

Muszę odwieźć go od szukania, bo jeśli ich nie znajdzie, zacznie podejrzewać mnie lub co gorsza - Chloe. Może mu powiem? Wtedy nie mogę nic wspomnieć o udziale blondynki... A ona zaprzeczy i zrobi wszystko bym się tam nie znalazła kolejny raz. Nawet własnym kosztem.

- Jakie dokumenty?
- Nie mogę ci powiedzieć- odparł stanowczo.

Westchnęłam i potarłam skroń.

- Znajdą się. Powiedz co chcesz i pozwól mi stąd wyjść. Jestem zmęczona- popatrzyłam na niego błagalnie.

Odwrócił się do mnie. Spojrzał to na regały to na mnie.

- Dobra, pierdolę- machnął ręką i usiadł obok mnie.

Odruchowo się spięłam, ale to wcale nie dlatego, że się go boję.

- Co stało się dzisiaj w kuchni?

Czyli już o wszystkim wie?

- Zobaczyłam kogoś na zewnątrz... Wystraszyłam się do tego stopnia, że... dostałam ataku histerii.

- Kogo widziałaś?- zaciekawił się.
- Nie mam pojęcia, to był ułamek sekundy. Zauważyłam tylko zarys postaci.
- Chris, Greg i Nathan powiedzieli mi, że nikogo nie było, a sprawdzili wszystko bardzo dokładnie.

Wbiłam w niego wzrok.

- Nie wierzysz mi?
- Nie- odrzekł bez nutki zawahania.
- Okej. Wiem, że nie przekonam cię do zmiany zdania.
- Rozumiesz jak mniemam, że złamałaś naszą umowę?
- Nie złamałam, ale jeśli tak uważasz to proszę, dzwoń do niego- powiedziałam ponuro.
- Nie mam zamiaru nigdzie dzwonić.

O kurwa, nie do wiary. On zdecydowanie zrobił dzisiaj sobie jakiś dzień dobroci.

- To świetnie, idę do pokoju- wstałam.
- Musimy jeszcze o czymś pogadać.
- Ja nic nie muszę- parsknęłam.
- Siadaj- podkreślił zdanie mocniejszym tonem.

Wywróciłam oczami, ale posłusznie to zrobiłam.

- Dlaczego chciałaś do niego wrócić?
- Tłumaczyłam to już Chloe.
- Świetnie, ale ja chcę żebyś powiedziała to jeszcze raz, tylko tym razem mnie- naciskał.

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz