6: Psychol jakich mało

112 2 0
                                    

Pov: Hailey
Serce stanęło mi na sekundę po czym wróciło do bicia. Patrzyłam na niego, widząc tylko uśmiech, który nie schodził mu z twarzy. Mówił coś, ale do mnie to nie docierało. Wszystko było stłumione przez jego wcześniejsze słowa.

Witam w piekle

Nawet nie wiem co wtedy czułam. Strach? Ból? Wkurzenie?
Patrzyłam na wszystko z... obojętnością? A może to było coś całkiem innego? Moje emocje były nie do zrozumienia.

Anthony pociągnął mnie za nadgarstek, ale ja się nie ruszyłam. Patrzyłam tępo na niego. Chyba coś do mnie krzyczał. Szarpnął mnie mocniej przez co pociągnął mnie za sobą. Minęliśmy kilkoro drzwi gdy w końcu stanęliśmy przed jakimiś. Popchnął mnie do środka.

- Wrócę później- powiedział i wyszedł.

Wpatrywałam się w Chloe bez słowa. A ona we mnie ze strachem. Wstała i podbiegła, by mnie przytulić. Odwzajemniłam uścisk i lekko się uśmiechnęłam.

Pov: Chloe
Odsunęłam się od Hailey.
- Co oni ci zrobili?- zapytałam cicho widząc to, jak wygląda.

Policzki zaczerwienione, nadgarstki poranione i posiniaczone, szyja wygląda gorzej niż wczoraj... Najgorsza twarz, nie widać na niej wkurwienia, bólu, obrzydzenia. Kurwa, ona jest bez wyrazu.

- Ja... a co z tobą?- próbowała ominąć temat.
- Opowiem ci jeśli ty potem też mi wszystko powiesz.

Kiwnęła głową. Odetchnęłam i zaprowadziłam ją na materac byśmy usiadły.

Opowiedziałam wszystko, co powiedział do mnie Michael. Widziałam to jak jej mina zmienia się na wkurwioną, smutną, szczęśliwą.... były na niej emocje a to było dla mnie najważniejsze. Bałam się, że pusta twarz zostanie.

- Dobrze, teraz moja kolej... poznałam Michaela dzisiaj- westchnęła.
- Zacznij od początku- poprosiłam i złapałam ją za dłoń, by dodać jej otuchy.
- Wymyśliłam plan, by uciec. Gdy wchodził Liam uderzyłam go i wybiegłam na korytarz. Usłyszałam kroki, więc wbiegłam do najbliższego pomieszczenia. Okazał się on magazynem. Na ścianach wisiały między innymi pistolety. Gdy miałam już jeden zabierać ktoś wszedł. Okazało się, że to Matthew, ich szef. Wcześniej tego nie wiedziałam. Kazał mi zostawić broń. Nie posłuchałam go i szybko po nią sięgnęłam. Strzeliłam w sufit. Ostrzegłam go i gdy już chciałam strzelić za mną pojawił się Anthony... ten psychol.
Wykręcił mi rękę przez co wypuściłam pistolet. Obrócił mnie w stronę Matthew a ten podszedł i mnie uderzył. Kurwa, myślałam, że dostałam kamieniem. Wydarłam się na niego, więc Anthony zatkał mi buzię. Jego szef złapał mnie za szczękę, ale ja się wyszarpałam... i dostałam drugi raz. Gdy Anthony mnie puścił ja bez namysłu spoliczkowałam Matthew i pobiegłam do drzwi. Któryś z nich szarpnął mnie za włosy i wylądowałam na ziemi. Usiadł na mnie okrakiem ten skurwiel i związał ręce. Szarpałam się i krzyczałam, ale on wyjął pistolet i wymierzył we mnie. Potem wstał i wyszedł. Anthony został ze mną. Znowu mnie poddusił, ja... błagałam go, by przestał rozumiesz? Dałam się kurwa, upokorzyć. Poszliśmy do gabinetu Matthewa, weszłam sama. Pytał mnie czy wiem dlaczego tu jestem. Ja wydzierałam się na niego, że nie mam pojęcia. Nie uwierzył mi i w pewnym momencie wstał, chyba, by mnie uderzyć. Ja też wstałam i się odsunęłam. Byłam przy regale i wyciągnęłam z niego segregator. Chwilę jeszcze słuchałam jego kłamstw. Później rzuciłam tym w niego. Nie spodziewał się tego, więc ja zdołałam wybiec. Biegłam,  a za mną Anthony. Nagle wbiegłam na jakiegoś blondyna o zielonych oczach - z tego co opisywałaś to był to Michael. Uprosiłam go by mi pomógł...
Weszłam do jakiejś biblioteki czy coś. Usiadłam w najdalszym kącie i nasłuchiwałam. Ten skurwiel rozmawiał z Michael'em i w końcu wszedł. Znalazł mnie i znowu złapał za szyję... Michael próbował go powstrzymać i to zrobił, ale było już za późno i zemdlałam. Gdy się obudziłam byłam w sypialni Matthew a on rozmawiał z blondynem. Gdy blondyn zauważył, że otworzyłam oczy zapytał czy wszystko okej. Zwyzywałam go i dostałam od niego w policzek. Zauważyłam, że mam na sobie sznury i wydarłam się na nich za to. Matthew do mnie podszedł ze scyzorykiem. Zaczęłam się szarpać a on mi zagroził i przestałam. Wróciłam do jego gabinetu a tam mi powiedział, że... się zemści...  zniszczy mi życie... zabiję tych, których kocham... że będę go jeszcze prosić na kolanach o szybką śmierć. Nie potrafiłam uwierzyć w to. Zapytałam się nie dowierzając a on powiedział: "witam w piekle". Ja nawet nie wiem co wtedy czułam. Jakbym straciła emocje. To było straszne. Chloe... ja tu nie wytrzymam- wybuchnęła płaczem.

To co powiedziała mną wstrząsnęło. Nie wiedziałam co powiedzieć, poprostu ją tuliłam. Naprawdę jest takim diabłem? I jeszcze Michael. Po co on udaję takiego dobrego przy mnie?

- Uciekniemy- powiedziałam pewnie.
- Co? Kiedy?- podniosła na mnie wzrok.
- W nocy, tylko najpierw musimy plan opracować- uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, Chloe- otarła łzy.
- Spoko.

Większość czasu spędziłyśmy na omówieniu ucieczki. Przemyślałam każdy punkt.

- Połóż się- rzuciłam.
- Dobra, ale ty też.
- No przecież już idę.

Obie położyłyśmy się na materacu.

- Hailey?- zapytałam.
- No?
- Będzie dobrze, obiecuję.

Nie odpowiedziała. Po chwili zamknęłam oczy i zasnęłam.

-------------------------------
Hej kochani!
Myślicie, że dziewczynom uda się uciec?
Do następnego 💗

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz