22: Powrót

63 1 0
                                    

Pov: Hailey

Tak bardzo chciałam zniknąć. Nie widzieć twarzy tych pojebańców ani minuty więcej. Poczuć ulgę.

Przed kilkoma minutami wróciła do mnie Chloe i oznajmiła, że dostanę zaraz wypis. Zdecydowanie wolałabym tu zostać nawet miesiąc, by tylko nie wracać do miejsca, w którym zostałam uderzona już nie raz. Tutaj miałam względny spokój.
Tam nie będę go mieć.

- Jeśli będziesz odczuwać ból weź jedną z tych tabletek, rozumiesz?- zapytał brunet ciemniejszej karnacji, pokazując mi białe opakowanie lekarstwa.
- Rozumiem- wymamrotałam.

Do środka wszedł Michael i Chloe.

- Pomóc ci czy dasz radę sama iść?- zapytał blondyn, przystając obok łóżka.
- Dam radę sama- mruknęłam.

Odrzuciłam niebieską narzutę na bok i ostrożnie się podniosłam. Lekko się zachwiałam, ale szczęśliwie nie przewróciłam.

- Możecie mi wytłumaczyć co się dzieję?- zapytałam, podążając za nimi do wyjścia.
- W samochodzie ci wszystko wyjaśnię- odpowiedział Michael.

Ruszyliśmy w głąb korytarza.

Ustaliśmy przed windą, której drzwi niedługo potem się rozsunęły.

Ze zdziwieniem zauważyłam, że przycisków z minusowym piętrem jest sporo.

Jeszcze większe zdumienie wywołał u mnie widok starych, metalowych schodów, które ujrzałam gdy opuściliśmy windę. Wiły się one w górę, i gdy tam dotarliśmy musiałam zadać to pytanie.

- Dlaczego szpital macie pod ziemią?
- Dla bezpieczeństwa.

Świetna odpowiedź. Dużo wyjaśnia.
Po dotarciu na górę ujrzałam ruiny murów oraz chaszcze. Zaczęliśmy się przez nie przedzierać a mnie pochłonęły myśli.

Gdy moja przyjaciółka weszła do sali po kilkunastu minutach, zachowywała się inaczej. Była wiecznie zamyślona. Taka... nieobecna. Zaraz zaczęły się tworzyć w mojej głowie najróżniejsze scenariusze. Jeden gorszy od drugiego. Zapytałam ją o to, ale ona zmieniła temat. Uniknęła go, co było wystarczającym powodem do mojego niepokoju.

I to było na tyle z moich rozmyślań, ponieważ wyszliśmy ze starego, zniszczonego budynku.

Skierowałam wzrok na dwa czarne samochody: BMW oraz Mercedesa. W jednym z aut już ktoś siedział. Jak potem odkryłam byli to Greg i Nathan.

- Chodźmy do tyłu- zaproponowała Chloe.

Zajęłam miejsce przy prawej szybie a Chloe lewej. Z przodu usiedli Michael i Chris. Blondyn siedział za kierownicą.

- Najebany będziesz prowadził?- zapytała poddenerwowana blondynka.
- Nie wypiłem znowu tak dużo,  zresztą jestem najlepszym kierowcą.
- Od kiedy dwie szklanki whisky to "nie tak dużo"?- nie odpuszczała.
- Zapnijcie pasy to nic wam się nie stanie- uśmiechnął się.
- Bardzo pocieszające- prychnęła.

Bez dalszego sprzeciwu ze strony Chloe, mężczyzna odpalił auto.

Zapięłyśmy pasy, tak na wszelki wypadek.

- Mogę już wiedzieć o co chodzi?- zapytałam po chwili.
- Spotkaliśmy w szpitalu człowieka pracującego dla Matthewa. Chloe nieświadomie z nim rozmawiała i możliwe, że skojarzył fakty. Dlatego musieliśmy wrócić szybciej.
- Ż-żartujesz?- zadrżałam.

Błagam, żeby to nie okazało się prawdą.

- Nie- zniknęła nadzieja.
- Greg dzwoni- poinformował nagle Chris.

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz