26: O czymś, o czym nie wiem

40 2 0
                                    

Pov: Chloe

Zapadła chwila milczenia między nami.

- Ile ty tak właściwie masz lat?- zmarszczyłam brwi.
- 22.
- CO?! Ja myślałam, że najwyżej masz 20!- bardzo mnie to zadziwiło.
- To dobrze, że wyglądam młodziej - wyszczerzył się.
- Sześć lat różnicy...
- To wcale nie tak dużo.
- Jestem niepełnoletnia- spojrzałam na niego z powagą.
- "Dojrzałość to nie liczba przeżytych lat, lecz bagaż życiowych doświadczeń..." - to powiedział mi raz ojciec, gdy jeszcze żył.
- Coś w tym jest - westchnęłam. - Opowiedz mi coś o swojej rodzinie, ojcu.
- Nasz ojciec zmarł gdy Matthew miał 17 lat. Brak porozumienia z innym Bossem przerodził się w to, że zlecono na niego zamach. Przeżył, ale jeden z nich dobił go w szpitalu przez naszą nieostrożność- patrzył gdzieś daleko, a jego wzrok był zamglony - powracał do tych wspomnień.
- Przykro mi- powróciłam do wcześniej pozycji, czyli opierania głowy o ramię blondyna.
- Moje Słońce- pocałował mnie w czubek głowy.
- A twoja mama?- byłam ciekawa.
- Mieszka w Stanach - uśmiechnął się lekko - wspaniała kobieta, ciepła i wrażliwa na cierpienie innych. Jak tak teraz myślę to jest podobna do zmarłej matki Hailey.
- Poznałeś ją?
- Nie, ale widziałem pare razy i słyszałem dużo dobrego o niej- wyjaśnił.
- Żyła w niewiedzy, że jej mąż jest takim skurwielem...
- Niestety- skwitował.
- A jak wyglądało twoje dzieciństwo?- zmieniłam temat.
- Od małego tak naprawdę byliśmy przygotowywani na życie w mafijnym półświatku. Większość czasu spędzaliśmy na nauce strzelania, obrony i tym podobnych.
- A czy...Matthew zawsze taki był?- spytałam.
- Chyba nie potrafię tego stwierdzić. Jest dobry dla rodziny, a brutalny dla wrogów... Może aż za bardzo. Prawdą jest też to, że wkurzają go najmniejsze niedoskonałości lub brak szacunku do niego. Dość często wpada w szał...a wtedy jest bardzo ciężko go uspokoić. Jest to prawie niewykonalne. Zauważyłem, że po śmierci jego syna stał się brutalniejszy i stracił zaufanie do wielu ludzi... Po prostu: zamienił się w potwora- opowiedział.
- A wcześniej potworem nie był?
- Ciężko to orzec. Był złym człowiekiem, ale czy aż tak?- myślał.

Dla mnie zawsze był, jest i będzie potworem. Psychol jebany.

- To teraz ty powiesz coś o sobie?- spytał.
- Wszystko przecież wiesz- rzekłam.
- Więc opowiedz o czymś, o czym nie wiem.

O czymś, o czym nie wiem.

Zapewne nie wiesz tylko o jednej rzeczy, którą chowam w sobie przez prawie cztery lata... Nie mogę pozwolić, by ujrzała światło dzienne.

- Nie chcę. To zły pomysł- powiedziałam. - Wiesz co? Poszłabym spać.
- Nie wymigasz się, Słoneczko.
- Nie będziesz mnie do niczego zmuszał- rzekłam, odsuwając się od niego.
- Nie mam takiego zamiaru, ja chcę poznać twoją tajemnicę.
- Powiedziałam nie- odpowiedziałam stanowczo i wstałam.

Nie zrobiłam nawet kroku, a już siedziałam na kolanach Michaela przyciśnięta do jego klatki piersiowej.

- Co ty robisz?! Puść mnie!- próbowałam odepchnąć ręce, którymi mnie objął.
- Będziemy tak siedzieć, dopóki nie zdradzisz mi swojej tajemnicy- zaśmiał się.
- Zacznę krzyczeć!- zdenerwowałam się.
- I? Nikt nie zareaguje.
- Jeśli mnie nie zostawisz w spokoju dostaniesz w mordę!- zagroziłam.

Co ja mam zrobić?!

- No to jak będzie, Słońce?- zapytał.
- Powiem ci- zwiesiłam głowę.
- Wspaniale- ucieszył się.

Zaczęłam, więc opowiadać, choć tego nie chciałam:
- Miałam 11 lat, gdy Hailey wyjechała z miasta. Dowiedziałam się o tym następnego dnia, ponieważ przypadkowo podsłuchałam rozmowę mojej mamy z jej. Byłam wściekła, ale i zrozpaczona, że moja najlepsza przyjaciółka zostawiła mnie z dnia na dzień. Załamałam się jeszcze bardziej, gdy doszło do mnie, że nie wróci. Błagałam rodziców, o to, byśmy również się przenieśli, lecz odmówili. Musiałam więc przyzwyczaić się do życia bez niej, co było niewyobrażalnie ciężkie. Straciłam wszystkich znajomych, pogorszyły się moje oceny, w domu ciągle kłóciłam się z rodzicami. Znikałam na całe dni i wieczorem lub w nocy wracałam. Zamykałam się w pokoju, zakładałam słuchawki na uszy i...c-cięłam się, by zapomnieć... - poczułam jak dłonie chłopaka zaciskają się mocniej na moim brzuchu. - Nie mogłam wytrzymać dnia bez pociągnięcia kreski, a później doszły jeszcze do tego myśli samobójcze. Pewnego razu miałam już wszystkiego dosyć i postanowiłam to zrobić. Związałam supeł. Stanęłam na krześle i gdy miałam założyć pętlę na szyję...usłyszałam swoich rodziców wchodzących do domu. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam, by to widzieli. Posprzątałam i resztę dnia udawałam, że nic się nie stało.

Pieprzona idiotka! Wyśmieje cię albo uderzy! Jak można być taką głupią szmatą jak ty?! Lepiej byłoby gdyby ta próba ci się udała!

- Gdzie się cięłaś?- wysyczał.
- Przepraszam- zachlipiałam.
- Gdzie się cięłaś?- powtórzył bardziej stanowczo.
- Ręce i uda...
- Pokaż- zażądał.
- Ale większości już nie widać! Proszę cię, zostaw mnie już!

Michael nagle złapał za moje spodenki i podwinął je bez uprzedzenia.

- Ja pierdole- oznajmił cicho, gdy ujrzał długą, na szczęście mniej widoczną bliznę.
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś?- chwycił za mój podbródek, bym patrzyła mu w oczy.
- Nie miałam komu.
- Tak mi przykro, Słoneczko- powiedział cicho. - Nie robisz już tego, prawda?
- Nie.
- A jeśli coś będzie się działo, powiesz mi, tak?
- Mhm.

Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam raczej, że będzie wściekły albo zacznie się ze mnie śmiać... Zaskoczył mnie tym.

Muszę przyznać, że ulżyło mi, gdy wyrzuciłam to z siebie.

- Nie mów Hailey, proszę.
- Dobrze, obiecuję- uśmiechnął się słabo. - Pójdźmy się położyć.

Mimo moich próśb zaniósł mnie do mojej sypialni i przykrył kołdrą.

- Dziękuję, Michael- rzekłam cicho.
- Dobranoc.

-------------------------------------------
Hej kochani!
Udało mi się napisać jeszcze jeden rozdział, ale kolejny nie wiem kiedy będzie :(

Spodobało Wam się zachowanie naszego blondyna?

Do następnego 💗

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz