Pov: Chloe
Hailey zapatrzyła się na widok rozprzestrzeniający się za oknem.- Nie mogę uwierzyć, że to wszystko nie jest koszmarem...
-...a prawdziwym życiem- uśmiechnęłam się smutno.
- Właśnie. To wydaję się takie nierealne...
- To niesprawiedliwe, że takie rzeczy przytrafiają się nam.Popatrzyła na mnie. Po wyrazie jej twarzy wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Chloe... ja... nie powiedziałam ci czegoś.
Widziałam jej wzrok pełen niepokoju.
- Kochana co się stało?- zapytałam z troską.
- Bo ja... wtedy co Trevor... ja go później... ja zabiłam go... Chloe, ja zabiłam człowieka- ledwo wydusiła to z siebie.Nie wiedziałam jak zareagować. Wybałuszyłam oczy. Nie przestraszyłam się Hailey. Wiedziałam, że zrobiła to, by nas chronić. Jednak sama świadomość tego była nieco dziwna...
- Ale... ja nie chciałam... uderzyłam go... sprawdziłam i już nie żył... naprawdę... nie chciałam- desperacko chciała mnie uspokoić, widząc moją reakcję.
Zaczęła krztusić się łzami, które spływały jej po policzkach.
Zauważyłam, że ma coraz większe trudności z oddychaniem.
Pomogłam jej usiąść na łóżku.- Hailey, już, spokojnie, słyszysz? Popatrz na mnie. Wdech i wydech, tak? Skup się!- próbowałam ją uspokoić, ale sama zaczynałam panikować.
Wtem do pokoju wszedł Michael.
- Dziewczyny....- urwał gdy nas zobaczył. - Co się dzieję?!
- Pomóż mi, ona ma jakiś atak...Blondyn wybiegł z pomieszczenia i zaraz wrócił z papierową torbą.
- Odsuń się- rzucił do mnie. - Weź torebkę i oddychaj przez nią, rozumiesz?
Hailey przytaknęła.
- Teraz sobie poodychamy, okej?- usiadł obok niej. - Wdech... i... wydech, właśnie tak, pięknie.
Powoli się uspokajała, dzięki jego pomocy, aż wreszcie całkowicie wydobrzała.
Od razu do niej przylgnęłam i wtuliłam się.
- Stara nie rób mi tego więcej- szepnęłam wtulając twarz w jej szyję.
- Puść już, bo mnie udusisz.Wykonałam to i spojrzałam jej w oczy.
- Nigdy nie wiń siebie za to, co się stało. To twoja zasługa, że żyjemy.
- Wszystko już dobrze?- zapytał Michael.
- Mhm.
- No to chodźcie na śniadanie.Spojrzałam na zegar. Dochodzi już 9.00.
Michael miał już wyjść ale zatrzymałam go:
- Naprawdę dziękuję- szepnęłam.
Uśmiechnął się ciepło i wyszedł nie czekając na nas.Pomogłam Hailey się podnieść i ruszyłyśmy na dół.
Usiadłam przy stole obok przyjaciółki. Michael krzątał się jeszcze w kuchni, ale zaraz do nas dołączył, niosąc śniadanie.
- Zrobiłem wam prawdziwe włoskie śniadanie- uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że lubicie rogale na słodko.Zmarszczyłam brwi. Zadziwiające jest to, że człowiek mafii potrafi zrobić coś co robią na co dzień normalni ludzie.
- Napijecie się espresso?- blondyn położył talerze z pieczywem przed nami.
- Chętnie- odparłam.
- Podziękuję- skrzywiła się Hailey.Parsknęłam. Moja przyjaciółka nigdy nie pijała espresso, ogólnie nie znosiła kawy. Uważała, że choćby dodała milion łyżeczek cukru, kawa i tak będzie gorzka.
Zdecydowanie jest miłośniczką wszystkiego co słodkie.
CZYTASZ
Black Serpente
Mystery / ThrillerDwie młode dziewczyny postanawiają spędzić swoje wakacje we Włoszech. To okazuje się być ogromnym błędem. Ich życie całkowicie się zmienia za sprawą pragnącego zemsty mężczyzny i jego zakochanego w jednej z nastolatek brata. Jakie intencje mają mężc...