10: Nie nieznajomy

74 2 0
                                    

Pov: Hailey
Nagle z rozmyślania i wpatrywania się w krajobrazy za szybą wybudziło mnie zdanie mężczyzny:
- Twoja koleżanka się obudziła- powiedział chłodno zerkając w lusterko wsteczne.

Odwróciłam się. Ujrzałam przyjaciółkę wpatrującą się w nas ze zdziwieniem.

- Chloe! Nareszcie!- wrzasnęłam.
- Hailey? Co... się dzieję? Co tu robi Michael?- zapytała nieprzytomnym głosem.

Nie jest dobrze, ma zwidy po tych tabletkach.

- Spokojnie, wydaje ci się- uśmiechnęłam się.

Odwróciłam się do mężczyzny i uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy.
Obok mnie siedział teraz blondyn o zielonych oczach. Bez bluzy i maski natychmiast rozpoznałam w nim Michaela. Nie mogłam nic powiedzieć. Zamurowało mnie. Jak mogłam być tak głupia?

- Oszukałeś mnie- wydusiłam z siebie.
- I?
- OSZUKAŁEŚ MNIE KURWA! ZAUFAŁAM CI!
- To już nie mój problem- parsknął.
- Wypuść nas- rzekłam stanowczo.

Nie odpowiedział. Nawet na mnie nie spojrzał.

- W y p u ś ć   n a s- wycedziłam.

Dalej nic. Nie wiem co robić. Zaraz znowu wrócimy do tego piekła... Muszę coś zrobić... Wyskoczenie z auta odpada, i tak zapewne zablokował drzwi.
Myśl Hailey, myśl. No i wpadłam na głupi pomysł. Niestety tylko to udało mi się wymyślić.
Zamierzam walnąć go w gardło. Nie zabiję go, ale zyskam dużo czasu.

Spojrzałam na swoje dłonie i zacisnęłam je w pięści. Kątem oka zobaczyłam, że Michael skupił się na drodze.

Oparłam się o siedzenie i odetchnęłam.

Wymierzyłam cios w szyję, ale zanim moja pięść spotkała się z jego skórą złapał mój nadgarstek.

No niezły ma chłopak refleks, ale ze mną nie ma tak łatwo. Uśmiechnęłam się przebiegle. Wiedziałam co zaraz się wydarzy.

Druga pięść niestety nie dotknęła jego szyi, ale za to, szczękę. Byłam pewna, że nie puści kierownicy. Trzeciej ręki nie ma. Mój plan nie do końca się udał. Blondyna nie ruszył ani trochę cios, który mu zadałam. Rzucił mi zimne spojrzenie. Puścił mój nadgarstek i zjechał na pobocze.
Brawo idiotko zjebana- wyśmiał mnie głos w mojej głowie.

On mnie zabije! Albo jeszcze gorzej: odda Matthew.

Obserwowałam każdy jego ruch z narastającym niepokojem, którego nie pokazałam. Wyjął kluczyki ze stacyjki, odpiął pasy i patrzył na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem. Spojrzałam na Chloe - nadal leży w tyle auta, ale teraz przygląda nam się ze skupieniem. Wróciłam wzrokiem na blondyna. Przełknęłam cicho ślinę.

- Nie odezwiesz się ani słowem, nie ruszysz a najlepiej by było gdybyś też nie oddychała. W przeciwnym razie cię zajebie w tym lesie.
- Udaru dostałeś?- zmrużyłam oczy.
- Uspokój się Michael- wymamrotała Chloe.
- Michael?!- zaśmiał się. - Myślałem, że jestem zjebanym psycholem!
- O co ci chodzi?- zmrużyła powieki.
- Twoja koleżanka wspominała mi, jak o mnie mówiłaś.

Chloe westchnęła. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej.

- Nie wiem, co ty sobie chuju wyobrażasz, ale nigdy razem nie będziemy. A sądzę, że jesteś zjebanym psycholem, bo raz ją bijesz - wskazała palcem na mnie - a raz nam pomagasz. Uważam, że taki człowiek jak ty, nie zasługuje na mnie.
- Kurwa stara, kocham cię- zaśmiałam się.
- Tobie już coś mówiłem- warknął do mnie.
- Ty, to się już skurwysynie, zamknij- odpowiedziała mu.

Zaśmiał się gorzko.
- Wiesz co? - zapytał, nie czekając na odpowiedź. - Chciałem wam pomóc, ale widzę, że wy na moją pomoc nie zasługujecie. Pojedziemy do Matthew a on się twoją przyjaciółką zajmie tak, jak już dawno powinien. Zapamiętaj sobie jedno słońce - zawsze będziesz moja.

Znieruchomiałam. On od początku chciał nas uratować a my tak zmarnowałyśmy tę szansę. Ostatnią szansę.
- Nie wiedziałam- mruknęła.
- Że jesteś moja?
- Nie, że chciałeś nam pomóc.
- Pomogłem wam uciec. To już nieważne. Teraz wiesz, ale niestety za późno.
- Michael... proszę- zalałam się łzami.

Zdumiony zwrócił swoją uwagę na mnie.

- Co będę z tego miał?
- Nie wiem, może...- nie dokończyłam.
-...Chcesz, żebym była twoja?- wtrąciła się Chloe.
- Jesteś moja- rzekł.
- Chloe nie rób tego, błagam!- zaoponowałam.

Wiedziałam, że jeśli zgodzi się, będzie skazana na niego całe życie. Nie może mi - i sobie - tego zrobić. Zgodzenie się na to to jak podpisywanie zgody na śmierć.

- Będzie dobrze- uśmiechnęła się smutno.
- Nie kurwa, nie będzie dobrze!- krzyknęłam bezradna.
- Hailey...
- Ten chuj cię zniszczy! Zniszczy twoje i moje życie!
- Jaką masz dla mnie propozycję?- zapytał Michael.
- Jeśli pomożesz nam będę tylko twoja, na zawsze, obiecuję.
- PRZESTAŃ, KURWA PRZESTAŃ!- wydarłam się na nią.
- Musisz zrozumieć...
- POPIERDOLIŁO CIĘ?! CHCESZ ŻYĆ Z TYM JEBNIĘTYM PSYCHOLEM?!- nie panowałam nad sobą. Byłam tak wściekła a zarazem zrozpaczona.

Nagle uderzyłam z dużą siłą o szybę i drzwi. Poczułam piekielne pieczenie policzka. Dotknęłam go i już wiedziałam kto jest sprawcą bólu. Spojrzałam, zaciskając szczękę, na Michaela.

- Co ty jej zrobiłeś?! Zwariowałeś?!- Chloe spanikowała.

Blondyn wpatrywał się we mnie ze wściekłością.

- Otwieraj drzwi!

Michael to zrobił a moja przyjaciółka wyszła i otworzyła drzwi po mojej stronie.

- Bardzo cię boli?- obserwowała mnie ze łzami w oczach.
- Przeżyję- mruknęłam.

Bolało mnie. Głowa pulsowała z bólu a policzek piekł. Nie chciałam jej martwić jeszcze bardziej.

Usłyszałam trzaskanie drzwi i potem blondyn zjawił się obok nas.

- Pokaż to- wymamrotał.

Odsunęłam się.

- Trzeba sprawdzić czy nie krwawisz.

Z niechęcią pozwoliłam mu się dotknąć. Obrócił moją głowę.
- Nic ci nie jest- oznajmił po chwili. - Boli cię coś?
- A jak myślisz?- warknęłam.
- Przepraszam, poniosło mnie.

Zamilkłam. Zdziwiło mnie to, że przeprosił.

- To jak?
- Głowa i policzek.

Odszedł i za moment wrócił z butelką i tabletkami.

Wyciągnął rękę z nimi w moją stronę.

- Przeciwbólowe.

Popatrzyłam na Chloe, która wyglądała na zmartwioną.

Przyjęłam leki i wsadziłam do buzi. Popiłam je wodą. Butelkę oddałam chłopakowi.

- Położysz się w tyle, okej?

Skinęłam głową.

- Pomogę ci- rzucił.
- Umiem chodzić- syknęłam.

Zeskoczyłam z siedzenia. Zakręciło mi się w głowie, dlatego podtrzymałam się ręką auta. Przymknęłam powieki. Nagle poczułam dłoń na moim łokciu, więc się wyrwałam.

- Dam radę sama.

Wskoczyłam na tył samochodu i zamknęłam za sobą drzwi.
Zapięłam pasy i oparłam się o szybę. Zamknęłam oczy.
Później usłyszałam, że wsiadają do auta. Blondyn go odpalił i ruszył. Byłam zmęczona i poprostu zaczęłam odpływać. Przez sen usłyszałam:

- Zgadzam się.
- Czyli mamy umowę?
- Tak.

--------------------------------------
Hej kochani!
Nieznajomy okazał się znajomym. Co sądzicie o całej sytuacji?
Do następnego 💗

Black Serpente Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz