-Rozdział 52-

478 46 6
                                    

Pov. Katsuki

Obudziło mnie coś mokrego i ciepłego na twarzy. Otworzyłem oczy i przedemną stał mój koń Devil, który zaraz na mnie prychnął. Pogłaskałem go po pysku i spojrzałem na osobę leżącą na moim raminiu. Uśmiechałem się na widok śpiącej i słodko krapiacej Omegi. Złożyłem krótki pocałunek na jego czole a ten zamruczał przed sen. Czasami wydaje mi się, że Izu zamiast zachowywać się jak wilk zachowuje się jak jakiś kot. Kocha on różnego rodzaju pieszczoty czy też dzemki w środku dnia. Kocham go całym sercem i naprawdę chciałbym by został moją Luną oraz królową tej watachy. Teraz nawet nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tak się rozmarzyłem, że nawet nie zauważyłem i nie poczułem jak Izuku siedzi na mnie. Dopiero gdy ten pocałował mnie w usta ocknąłem się i wróciłem do świata realnego. Spojrzałem prosto w oczy zielonowłosego z pytającym wyrazem twarzy.

- Co? Mam coś na twarzy? - zapytał piegowaty.

- Jesteś piękny - wyznałem a na policzki młodszego wkradł się rumieniec. Położyłem swoje dłonie na biodrach Omegi i zacząłem je lekki masować.

- O czym tak myślałeś, że nie słyszałeś jak do ciebie mówię?

- O przyszłości.

- A tak dokładniej?

- O tym jak wspaniale i pięknie by było gdybyśmy już na zawsze byli razem.

- Kacchan.. Jesteś naprawdę słodki - mruknął rumienieniąc się i położył swoje małe dłonie na mojej twarzy. Wtuliłem się w nie, ocierając delitaknie - Nie ważne co by było zawsze będę przy tobie.

- Jesteś naprawdę niesomowiry i kochany - powiedziałem i przyłożyłem swój nos do groczolow zapachowych na szyi Omegi i zaciągnąłem się jego feromonami. Tak właśnie tylko je tak bardzo uwielbiałem owoce leśne pomieszne z nutą mięty. Polizałem miejsce gdzie powinno znajdować się oznaczenie i poczułem jak przez ciało Izuku przeszedł dreszcz.

- Ka~cchan~ - jęknął cicho do mojego ucha - Stój. Nie możemy. A takimi działaniami nie potrzebnie podniecasz siebie jak i mnie - mruknął a trzy ostatnie słowa wypowiedział szeptem, prawie że nie słyszalnie PRAWIE bo oczywiście ja wszystko usłyszałem.

- Oh czyli podniecam cię tak?

- Kacchan.. Proszę cię nie teraz i nie tu - mrukanął.

- Twoje słowa są dla mnie najważniejsze - powiedziałem i zaprzestałem czegokolwiek.

- Dziękuję. Moglibyśmy nie wiem coś porobić razem?

- Oczywiście. Co powiesz na zabawę w wodzie? - zapytałem z chytrym uśmieszkiem.

- Co masz na myśli?

- Właśnie to!

Złapałem moco Izuku po czym szybko się podniosłem biegnąc prosto do krawędzi skały na której stoimy. I skoczyłem z Izuku na rękach do wody. Jeszcze podczas naszego skoku Omega krzyknęła:,, Kacchan, poczekaj!". A po tym już było słuchać chlust do wody. Wypłynąłem by zaczerpnąć z chłopkiem trochę powietrza po czym na niego spojrzałem.

- Wszystko dobrze? - zapytałem.

- Takk. To było super. Chodźmy jeszcze raz. Tylko nie rób więcej takich niespodziewanych rzeczy - zaśmialem się cicho.

- Jesteś uroczy - wyszeptałem i pocałowałem w jego mokre włosy i czoło - Dobra chodź idizky jeszcze raz tylko tym razem rozbujamy się jeszcze na lianie.

- Oki! - krzyknął zadowolony.

Weszliśmy ponownie na górę po czym złapałem się najgrubszej liany po czym rozchustalem się na niej wskakując ponownie do wody z Izuku.

- Chcesz teraz ty sam spróbować?

- No jasne!

- No to idź. Będę tu czekał na ciebie.

- Yhm - kiwnął głową i wszedł na górę złapał za roślinę spojrzał się na mnie uśmiechając pokazując przy tym szereg swoich białych ząbków i skoczył.

Przez dłuższy czas bawiliśmy się w wodzie skacząc do niej, pluskając się nawzajem czy też nawet łapiąc za plecy czy ręce. Bardzo dobrze nam było. Najważniejsze było to, że byliśmy razem i nikt ani nic nie mogło tego zmienić. Po jakiś może 2-3 godzinach wrocicilismy na brzeg do naszego koca siadaj na nim i trochę się osuszjac. Na całe szczęśnie słońce świeciło dzisiaj dosyć mocno więc nie było zbytnio problemu z wyschnięciem, ale i tak martwiłem się o to by przypadkiem Izuku po naszej wycieczce nie zachorował.

Po tym jak wygrzewalismy się na słońcu wpadł mi zajebisty pomysł do głowy. Miniejszym chciałem pobiegać z Izuku po tutejszym lesie w naszych wilczych ciałach. Podniosłem się i schyliłem się nad chłopakiem, który miał zamknięte oczy.

- Izuku.. Bo mam taki jeden pomysł i się zastanawiam czy chciałbyś może ze mną pobiegać po lesie?

- Teraz, tutaj?

- Tak - odparłem.

- Oczywiście - powiedział szczęśliwy i uśmiechanął się. Kochałem ten jego uśmiech. Taki piękny i szczery.

Obydwoje wstaliśmy z kocu, na którym jeszcze chwilę temu siedzieliśmy. Znaczy ja siedziałem a Izuku na mnie. 

- A jest jakiś cel tego biegu? - zapytał po chwili.

- Nie, oprócz wspólnie spędzonego czasu - odpowiedziałem i złożyłem krótki pocałunek na jego malinowych ustach.

Przemieniłem się w sporych rozmiarów wilka o biszkoptowej sierści. I ustałem przed zielonowłosym. Mój ogon automatycznie zaczął się machać na widok mojej Omegi, która patrzyła się na mnie teraz z małym zdziwieniem na twarzy.

- Też mam się przemieść co nie? - zapytał po chwili. Ja tylko skinąłem łeb na tak a on zmienił się w małego zielonego wilka. Mimo, że był mężczyzną to i tak był małym wilkiem że względu na jego drugą płeć. Jedynym minusem było to, że tak średnio mogliśmy się teraz że sojba komunikować. Izuku nie miał oznaczenia dzięki któremu moglibyśmy rozmawiać w myślach. No ale cóż jakoś sobie poradzimy.

Polizałem go po pysku jak i po głowie po czym pokazałem kierunek w którym mamy pobiec. Zaczelismy iść po czym powoli przyśpieszalismy by na sam koniec zacząć biec. Pod naszymi łapami była zielona trawa, jakieś kwiatki i inne podobne rzeczy występujące w lasach.

Zatrzymaliśmy się na jakiejś łące, odworiclem się i nie widziałem za sobą mojej Omegi. Trochę spanikowałem i się wystarszyłem. Przecież dopiero jeszcze był za mną. Już miałem biec wcześniejszą drogą, ale nagle poczułem jak coś wskakuje na mnie od tyłu. Warknąłem i przewróciłem napastnika pod siebie. Jak się okazało był to Izuku. Polizałem go po pysku i cicho warknąłem. Nie mogłem się na niego długo gniewać widząc go. Nagle poczułem intensywny zapach owoców leśnych z miętą. Spojrzałem na wilka pode mną i zauważyłem jak Izuku zaczął już zwijać się lekko z bólu. To nie mogło być nic innego niż jego ruja...

----------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka!

Co tam u was? Mam nadzieję, że rozdział się podobał.  

Gwiazdka? Komentarz?

Następny rozdział w środę!

Do następnego! <3


Teraz jesteś bezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz