-Rozdział 44-

505 44 0
                                    

Pov. Katsuki 

Minęło już 6 godzin odkąd Izuku zaginął. A tamta cała Junko również nie wróciła. Wiedziałem, że nie można jej ufać. Pewnie władcy tamtejszego królestwa, z którego pochodzi wynajęli ją po to by go uprowadziła. Agh to wszystko jest takie męczące. Nie wiem gdzie oni teraz są, ale gdzie mogą być, ale jeżeli to naprawdę zrobiła ona mogę się założyć, że pojechała do tamtej watahy. Moi ludzi nadal go szukają, lecz nikt nic nie może znaleźć. Jak to możliwe skoro tak dużo ludzi tu mieszka. Zapachu Omegi również nie czuć nigdzie, więc niż w zamku, co nie pomaga. Gdybym, chociaż tylko przez chwilę mógłbym poczuć jego feromony ułatwiłoby to znacznie tą całą sprawę. Siedziałem u siebie w gabinecie zastanawiając się, co robić dalej aż w pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi.

- Czego - warknąłem wkurzony już tym wszystkim. Nie miałem pojęcia czy z Izuku jest wszystko w porządku czy ktoś właśnie go krzywdzi. Nie był on oznaczony, więc nie mogłem wyczuć jego emocji ani porozumieć się z nim, co dobijało mnie jeszcze bardziej. Cała ta bezradność i nie wiedza. Gdy tylko się dowiem, kto to zrobił zabije swoimi własnymi rękoma.

- Hej Katsuki - mruknął cicho czerwono-włosy mężczyzna, który wszedł do pomieszczenia a obok siebie miał swojego męża z już lekko zaokrąglonym brzuchem. Też bym tak chciał... ale teraz najważniejsze by znaleźć moją Omegę i się do niego przytulić i już więcej nie puścić. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś mu się stanie - Słyszeliśmy, co się stało. Chcemy ci pomóc.

- Ciekawe jak? Skoro nawet nie mam pojęcia gdzie on jest albo gdzie może być. Jestem beznadziejny - mruknąłem pod nosem, co nie uszło uwadze obojga.

- Katsuki - powiedział stanowczo Denki - Jesteś bardzo potężnym królem udało ci się tak dużo osiągnąć. Podczas tego wszystkiego udało ci się również znaleźć swoją przeznaczoną miłość i co teraz chcesz z niej zrezygnować? Izuku jest silny, więc wierzę, że nic mu nie będzie, ale jeżeli nie ruszysz się w tej chwili zrobić cokolwiek w kierunku odzyskania go możesz się już z nim pożegnać.

- Tsk. A ciebie to tu nie powinno być - mruknąłem w stronę Omegi. Co prawda to, co powiedział było prawdą, ale ja naprawdę nie wiedziałem, co robić. Pierwszy raz spotykam się z takim zajściem, w którym porwana zostaje osoba, którą kocham nad życie i zrobiłbym wszystko byśmy byli razem szczęśliwi. Decyzje w takich sytuacjach stają się naprawdę ciężkie.

- Teraz to nie o mnie. Mi nic nie będzie to dopiero początek ciąży, więc jest dobrze - powiedział i delikatnie pogłaskał swój brzuch - To jak coś dotarło, gdy mówiłem?

- Ta.

- Więc?

- Co więc?

- Co zamierzasz teraz zrobić? - co ja zamierzam zrobić? Nie mam pojęcia. Chodź mam jeden pomysł, ale on może nie wypalić, bo nie mamy 100% pewności, że to akurat oni go porwali.

- Mam jeden pomysł, lecz nie jestem, co do niego pewny.

- Słuchamy. Co ci chodzi po głowie? Nie ważne, co by to nie było zawsze będziemy z tobą.

- Ta dzięki czy coś - opowiedziałem im cały mój plan. Dyskutowaliśmy jeszcze nad innymi pomysłami, lecz żaden z nich nie był dość idealny. Co prawda zawsze nie będzie 100% szans, że się uda, ale warto zaryzykować.

Gdy już mieliśmy wstawać i poinformować straż, co dalej usłyszeliśmy głośne otwarcie drzwi i rozmowy. Całą trójką poszliśmy sprawdzić, co się tam u diabła dzieje. I zauważyliśmy pewną Omegę całą zdyszaną i z potarganymi włosami. Moje serce na chwilę ustałoby zaraz zacząć bić szybciej.

Teraz jesteś bezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz