-Rozdział 15-

1.2K 70 6
                                    

Pov. Katsuki

Po zjedzeniu posiłku oparłem się o drzewo za mną, a Izuku położył swoją głowę na moich ramieniu i zamknął oczy.

- Nigdy przedtem nie jadłem tak dobrego Kastudonu - powiedział spokojnie zielonek.

- Hmm chcesz, żebym częściej Ci go robił? - zapytałem się

- No jasne. Czekaj. To ty zrobiłeś te niebiańskie jedzenie? - tym razem zapytał się Izuku i spojrzał w moje oczy.

- No oczywiście, że ja - prychnąłem.

- Masz talent. Muszę zjeść więcej rzeczy, które będziesz robił sam.

- Ta wiem jestem cholernie dobry we wszystkim - uśmiechnąłem się zadziornie - Jasne powiedz, co tylko byś chciał zjeść, a ja w wolnej chwili postaram się tobie coś zrobić.

- Lubisz gotować prawda Kacchan?

- Ta można powiedzieć, że to taka moja pasja.

- Naprawdę dobrze Ci to wychodzi. Od kiedy gotujesz?

- Hm to będzie już kilka lat. Od zawsze jakoś tak mi to dobrze wychodziło i lubiłem to, sprawiało mi to przyjemność - powiedziałem odchylając głowę do tyłu, ale tak by się nie walnąć w pień drzewa.

W powietrzu unosiły się nasze wspólne feromony, a w oddali można było usłyszeć ćwierkot różnych ptaków. Drzewa przez lekki wiatr tworzyły piękną melodie, która była usypiająca oraz bardzo relaksacyjna. Przyjechaliśmy tu, ponieważ moim planem było to, żeby jakoś bardziej zbliżyć się do Izuku. Przygotowałem to wszystko, by mu jakoś zaimponować, co mam nadzieję, że się uda. Bardzo miło spędzało mi się czas w towarzystwie Omegi, którą bardzo polubiłem przez ten krótki czas. Położyłem swoją dłoń na głowę zielonowłosego chłopaka i zacząłem głaskać go po włosach na ten gest dostawałem czasami ciche pomruki od strony młodszego. Już po chwili usłyszałem miarowy oddech piegowatego. Pocałowałem go w jego loki i postanowiłem, że i ja zdrzemnę się na chwilkę.

Obudziło mnie lizanie po moim poliku. Jak się okazało był to Devil, który domagał się atencji. Spojrzałem na swoje nogi, ponieważ dopiero teraz poczułem jakiś ciężar. Była to głowa Izuku, która podczas naszej wspólnej drzemki musiała spaść z mojego ramienia. Podniosłem najdelikatniej jak potrafiłem jego głowę, by go nie obudzić i położyłem na kocu. Wstałem i rozciągnąłem się no trzeba przyznać nie jest to najwygodniejsze miejsce, w jakim można spać. Podszedłem do konia i pogłaskałem go po grzbiecie. Obu koniom dałem, bo jabłku i marchewce. Nie były one przywiązane, ponieważ były one już nauczone tego, że nie wolno uciekać to po pierwsze a po drugie przecież Devil jest moim koniem jest on zemną związany i nie będzie chciał uciekać ode mnie a Revia nie pójdzie nigdzie, jeżeli mój ogier też tego nie zrobi. Podczas gdy byłem ze zwierzętami usłyszałem za swoimi plecami jakiś dźwięk. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to tylko Izuku, który podniósł się do siadu i przeciera swoje oczy swoimi piąstkami. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się promiennie również uśmiechnąłem się do Omegi. Postanowiłem jednak do niego podjeść.

- Wyspała się śpiąca księżniczka? - zapytałem kucając przy nim.

- Tak - powiedział nadal trochę zaspany.

- Trochę sobie pospaliśmy - powiedziałem i dopiero teraz spojrzałem w niebo, które było w czerwono-pomarańczowych odcieniach - Jesteś może głody?

- Nie.

- Okej - mruknąłem i przez chwilę była cisza, w której było słychać tylko śpiew ptaków i już gdzieniegdzie świerszcze - Będziesz bał się spędzić tutaj dzisiejszą noc?

Teraz jesteś bezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz